Lidlowe pepino nie zawiąże owoców, w poprzednim sezonie kupiłam, kwitł obficie, kolor kwiatów biały drobny .... na opakowaniu jest narysowany piktogram " nie do jedzenia". Ostatnia dostawa też ma takowe piktogramy. Pepino z siewu tak jak już napisałam wcześniej, zakwitło w sierpniu/wrześniu a owoce dojrzewały sukcesywnie ( ostatnie nie nadawało się już do jedzenia - nie urosło/nie dojrzało na słońcu ), ale pierwsze owoce były smaczne .... pepino przetrzymałam razem z oleandrami i ostatnio przesadziłam do większej donicy. Zaaklimatyzowało się już na dworze i widać że ma ochotę do "rozwijania się w szerz i wzwyż"
Liczę na wcześniejsze kwitnienie i obfite owocobranie
i jeszcze jedno dla pełności obrazu
wcześniej pokazałam jak wyglądało pepino po zimie .....
Piktogram "nie do jedzenia" na opakowaniu dotyczy jedynie części zielonej rośliny (liści i łodyg). No cóż, wydaje się to głupie, ale ludzie nie takie rzeczy już robili (na instrukcji do długopisów Parkera pisze: "nie połykać wkładów").
Pepino "lidlowe" owocuje, jak najbardziej, ale jeśli są kwiaty dobrze byłoby je "pomerdać" pędzelkiem.
Niestety pepino niezupełnie jest dopasowane do naszych możliwości uprawowych: a to mu za zimno, a to za gorąco, sezon wegetacyjny za krótki itd. Stąd problemy z zawiązaniem owoców i ich dojrzewaniem.
być może u ciebie w Lidlu jest pepino jadalne... ja w swoim kupowałam pod nazwą pepino - pnącze solanum jasminoides. W ofercie pojawia się od paru lat, innego nie widziałam, a to co uprawiam już drugi sezon z nasion nijak się ma do tego co kupowałam w Lidlu.
Faktycznie, w zeszłym roku czy dwa lata temu pojawiła się BŁĘDNIE chyba włożona do opakowań psianka jaśminowa zamiast pepina. Ale sam obrazek pokazujący owoce wykazuje, że był to albo błąd producenta ( zapakowali partię psianki w pudełka na pepino, w końcu liście podobne na takim etapie) albo świadome wprowadzenie hurtowego i detalicznego odbiorcy w błąd (w stylu: "ups, skończyły mi się pepino, a tam, dam psiankę, nikt się nie zorientuje"). W tym roku widzę, że w opakowaniach jest faktycznie pepino - przynajmniej u nas w Lidlu. Nie oznacza to jednak, że psianka to pepino, tylko "nie owocuje". Nie oznacza to też, że producent świadomie sprzedaje psiankę pod nazwą pepino, bo to to samo, tylko oznaczone jako "nie do spożycia". Ponownie: ideogram "niejadalne" odnosi się jedynie do liści i łodyg.
Ergo, opierane na takich podstawach stwierdzenie, że lidlowe pepino nie owocuje, to błąd. Psianka jaśminowa natomiast faktycznie nie zaowocuje jak pepino.
Bixxx faktycznie mój błąd w rozumowaniu , mając Lidlowe nieowocujące pepino nie wpadłabym na to aby wysnuć wniosek który przedstawiłeś/aś że "opierane na takich podstawach stwierdzenie, że lidlowe pepino nie owocuje, to błąd".
Nie zagłębiajmy się dalej w logikę.
Sorry, moją intencją nie jest nabijanie się, naprawdę, ani wmawianie ludziom "wiem, co miałeś/as na myśli". Wiem jedno: u nas w Lidlach też sprzedawano dwa lata temu Solanum jasmonides jako pepino, w opakowaniach (takich jak zawsze) ze zdjęciem owoców. Chcę wierzyć, że nie było to świadome oszustwo tylko czyjś głupi błąd.
Jednak faktycznie mogłoby się zdarzyć, że ludzie nie znając psianki jaśminowej (nie ma w końcu takiego obowiązku, żeby znać wszystkie rośliny i rozpoznawać młode sadzonki) wysnują wnisosek, że TO właśnie jest pepino, bo przecież na pudełku tak pisze, tylko nie chce zawiązywać owoców (nawiasem mówiąc, niektóre odmiany pepino, z tego co wiem, mają i białe kwiaty, ich liście mogą mieć różny "krój", a owoce różny kształt).
Wiem natomiast, że rośliny pepino sprzedawane w Lidlu mogą normalnie owocować w naszych warunkach, po spełnieniu niektórych ich wymagań (nie lubią przesuszania podłoża, lepiej owocują w dużym pojemniku, np. 5 l niż w gruncie, no i ciężko dobrać optymalną temperaturę: w cieplarni moze być za gorąco, na zewnatrz - za zimno... itd, itp.).
Oczywiście pozostaje jedna niewiadoma: czy we wszystkich opakowaniach jest ta sama odmiana pepino? Tego się niestety nie dowiemy, a różnice w wymaganiach rośłiny mogą być spore, więc i owocowania doczekać się będzie trudno...
A czy ktoś po oberwaniu wilków próbował je ukorzeniać?
Bo poczytałem jak łatwo się ukorzenia nawet w wodzie a tu wszystkie więdły i gniły. A te które dotknęły ziemi przed urwaniem momentalnie puszczały korzenie.
Rok temu próbowałem ukorzeniać-sukces połowiczny,ale im większy tym lepiej się ukorzenia,Problem jest z przechowaniem przez zimę,padły wszystkie.Oto jak się przedstawia sytuacja po 12 dniach-w takim tempie owoce zawiąże chyba w pażdzierniku:
Chciałbym się dowiedzieć czy ktoś posiada tą roślinę i z jakimi efektami ją uprawiacie .
Ja w tamtym roku kupiłem opakowanie nasion, zasiałem coś zeszło niby chwast ni pepino i tak rosło sobie bez większej uwagi w małej doniczce . Przyszła jesień potem zima i tak została mi jedna sadzonka przezimowałem ją na wiosnę ładnie ruszyła , dni stawały się coraz dłuższe i słoneczne , postanowiłem posadzę pepino do gruntu a co tam myślę zaryzykuje .
Posadziłem pepino na stanowisku słonecznym a do wykopanego dołka wrzuciłem oborniku. I roślinka w miarę ładnie rosła , dość często trzeba pryskać ja przeciwko mszycom a dodatkowo nawoziłem gnojowicą z pokrzyw .
Krzaczek urósł do sporych rozmiarów i doczekałem się kilku owoców , ciekawe jak jego los się alej potoczy .