Korzenie rzeczywiście wydają się być w porządku, podkładka też. Najgorsze co widać teraz to te wysuszenie tuż przy miejscu szczepienia - ona się rzeczywiście może rozlecieć.
Do głowy na teraz przychodzą mi dwa wyjścia:
- poczekać do wiosny: jest w takim stanie, że w zasadzie teraz jest to reanimacja, ale która może się udać, przynajmniej warto spróbować. Ryzyko: może zimowania nie przeżyć.
- nie czekać do wiosny, czyli wziąć się za nią teraz. Jeśli masz warunki - słoneczne okno, sucho i ciepło, albo doświetlanie, można by było spróbować, najwyżej nie będzie miała zimowania. Oczyścić do żywej tkanki, obsuszyć rany, spróbować ukorzenić lub zaszczepić na innej podkładce. To jednak właśnie też jest ryzyko, bo szczepienie czy ukorzenianie lepiej się udaje, gdy jest na to sezon, ale gdyby stworzyć właśnie te sztuczne warunki, operacja by się mogła udać...
Zostawiam te opcje pod rozwagę. Jeśli wyszperam coś w literaturze - dam znać.
Nasz Tomek (blabla) z pewnością mógłby powiedzieć coś więcej albo podsunąć jakieś rozwiązanie lub pomysł
