Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
- ewelkacha88
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7990
- Od: 22 maja 2013, o 17:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: PODKARPACIE
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Witaj . Zgadzam się z Tobą jest pięknie . Bluszcz na pniu drzewa zawsze kojarzy mi się z takim tajemniczym ogrodem . Brzózka Doorenbos przepiękne i już nie mogę doczekać się aż posadzę swoje . Mieczyk faktycznie chyba coś sobie pomieszał ale kolorystycznie pasuje do róż . Brak czasu gryzie ostatnio chyba każdego . Pozdrawiam .
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Jakie kwitnienia listopadowe! A mieczyk
Brzózka przepiękna w swojej złotej czuprynie - Marilyn Monroe po prostu
Ogródek kpi sobie z listopada
Tak, katiusza ma wiele zalet, wystrzałowa po prostu jest A Niemcy nazywali ją tak nieładnie - "organy Stalina"
Markiz Szuwarek - co za poza Zlatanek jest taki chmmm, nieco kulisty - BO FUTRO NA ZIMĘ PUCHATE WYPUŚCIŁ
Brzózka przepiękna w swojej złotej czuprynie - Marilyn Monroe po prostu
Ogródek kpi sobie z listopada
Tak, katiusza ma wiele zalet, wystrzałowa po prostu jest A Niemcy nazywali ją tak nieładnie - "organy Stalina"
Markiz Szuwarek - co za poza Zlatanek jest taki chmmm, nieco kulisty - BO FUTRO NA ZIMĘ PUCHATE WYPUŚCIŁ
- Lisica
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1430
- Od: 19 lut 2013, o 19:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i Ziemia Kaszubska
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Jagi,
Nice to see you!
Już myślałam, że zapadłaś się w liście do wiosny .
A tymczasem.... jesteś, koty są, Zielone Pokoje są i ogólnie - ?gitara?. Do tego stopnia, że to aż podejrzane: co to za listopad tam u Ciebie?
Jest za wesoło!! Prawdziwy listopad ma być mglisty, ponury, złowrogo powiewający gołymi gałęziami, dramatyczny... , a nie radosny jak pocztówka z wczasów.
A co te rozy i gladiole teraz robią? Przecież wszystko powinno już spać.
No cóż... tak to jest jak się mieszka w lokalnej Kaliforni.
Na szczęście koty nie wyglądają podejrzanie. Dzięki za piękną Kadabrę , powinno jej być więcej.
Godnościowa poza Szuwarka bardzo mi się podoba. Mógłby jeszcze pykać fajkę, a w łapach trzymać Financial Times.
Czekam na podróż wstecz osi czasu. A może jeszcze zobaczymy jakieś prawdziwie listopadowe zdjęcia? Ponoć nadchodzi ostre ochłodzenie.
Nice to see you!
Już myślałam, że zapadłaś się w liście do wiosny .
A tymczasem.... jesteś, koty są, Zielone Pokoje są i ogólnie - ?gitara?. Do tego stopnia, że to aż podejrzane: co to za listopad tam u Ciebie?
Jest za wesoło!! Prawdziwy listopad ma być mglisty, ponury, złowrogo powiewający gołymi gałęziami, dramatyczny... , a nie radosny jak pocztówka z wczasów.
A co te rozy i gladiole teraz robią? Przecież wszystko powinno już spać.
No cóż... tak to jest jak się mieszka w lokalnej Kaliforni.
Na szczęście koty nie wyglądają podejrzanie. Dzięki za piękną Kadabrę , powinno jej być więcej.
Godnościowa poza Szuwarka bardzo mi się podoba. Mógłby jeszcze pykać fajkę, a w łapach trzymać Financial Times.
Czekam na podróż wstecz osi czasu. A może jeszcze zobaczymy jakieś prawdziwie listopadowe zdjęcia? Ponoć nadchodzi ostre ochłodzenie.
Lisica
"Tylko błękit wciąga nas..."
"Tylko błękit wciąga nas..."
- Wanda7
- -Moderator Forum-.
- Posty: 16028
- Od: 2 wrz 2010, o 13:17
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa/Kobyłka
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Ja tak patrzę na drzewa obrośnięte bluszczem i się zastanawiam, jak wy to robicie, że bluszcz w ogóle chce się piąć, bo u mnie to on lezie po ziemi nie wiadomo dokąd i ani myśli iść w górę. Nawet próbowałam przywiązywać jego pędy do mojej brzozy sznurkiem wokół pnia, ale też wisiał na boki nad tym sznurkiem i wcale nie czepiał się kory.
- nifredil
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4371
- Od: 26 mar 2012, o 23:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Jagi, też bym się zachwycała, gdyby mój ogród wyglądał tak pięknie w listopadzie. Niestety u nas pierwszy przymrozek przywędrował początkiem października - zmroził co delikatniejsze rośliny, potem początkiem listopada przeszła fala -6C i dokończyła dzieła. Brzózki pożyteczne posadziłam. zapisuję się do klubu
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5044
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Witam serdecznie!
Już, już myślałam, że czas pożegnać się z obrazem zwodniczo pięknego listopada i przygotować na wichry, sztormy i niebo w kolorze dżemu jagodowego, ale nie. Listopad nadal uśmiecha się szalbierczo, czaruje ciepłem i słońcem, choć nie do końca (wbrew swojej nazwie) uporał się z opadem liści. Nieuchronnie jednak zamyka za sobą drzwi i coraz wcześniej gasi światło .
Przez tę nielistopadowość prawie codziennie powtarzam rytuał: przed, w trakcie i po.
:
A Zlatanek przypomina o 11 workach kory do rozsypania i konieczności wylania wody ze zbiorników. Jakby mówił: No przecież sam tego nie wypiję...
.......................................................................................................
Margo, z tym dawkowaniem forum to był, rzecz jasna, żarcik taki, bo wszyscy wszak wiedzą, że Forum to lek na całe zło... Pisałam rzadko ale z czytaniem jestem na bieżąco.
Kończy się piękny listopad, dni coraz krótsze, więc będzie czas na jazdę wehikułem.
O to to, Natalio. Cieszę się, że trafiłaś, więc doczekasz się razem z Katiuszą zaproszenia do wehikułu.
Witaj Nowy Gościu, Marzenko!
Zazwyczaj dostaję reprymendę, że wątek tak wolno się przędzie, a Ty się ucieszyłaś .
A teraz poważnie. Witam Cię jako miłośniczkę kotków i róż. Będę śledzić Twoje ogrodowe poczynania. Róże (posadzone czy zadołowane) powinny zimę przeżyć spokojnie. Bo też co to są za zimy w tym "przegrzanym" klimacie.
Sabinko !
Zawsze wiedziałam, że jesteś mądrą dziewczynką, a ten Twój wpis tylko to potwierdza. Ciekawość siebie nawzajem i naszych ogrodów napędzała tempo wątków. Nie bez kozery było też poszukiwanie wzorców, wiedzy i doświadczeń. Jeżeli mamy już dość wiedzy ogrodniczej i umiemy "tę rzepkę skrobać", to pozostaje jeszcze niebagatelny aspekt sympatii, zainteresowania losami forumowych przyjaciół oraz zmianami zachodzącymi w ogrodach. A to, że skończyło się odwiedzanie wątków w celu dokonania zdawkowych wpisów, to akurat dobrze . Wpisy powinny być pełne treści, takie lubię, dlatego też Twoich było mi brak.
Miniony sezon nie był łatwy dla naszych ogrodów i dla nas. Ja też nie jestem z niego zadowolona. Coraz dotkliwiej zauważam negatywne skutki zmiany klimatu i głęboko nad tym boleję i zastanawiam się jak sobie zielone pokoje z tym faktem mają radzić w przyszłości. Sądzę, że jest to dobry temat do wymiany doświadczeń na tym forum. Nie sądzisz?
Rozumiem rozczarowanie pięcioma tylko stronami nowego mojego wątku, jednocześnie dziękuję za miłą opinię o ogrodzie. Mój wątek przyspieszy. A Twój?
A teraz o dereniu Kousa. Niestety, na kwitnienie czekałam długo, aż nie mogę sobie przypomnieć jak długo. Ale nawet kiedy nie kwitł, zachwycał swoją urodą szczególnie jesienią, kiedy jego liście przybierały barwę trzewików z porządnej przedwojennej skóry . Ale kiedy już zaczął, z roku na rok kwitnie coraz bujniej i te "kwiatki" ma coraz większe, a w tym roku nawet pojawiły się owocki, takie poziomeczki na szypułkach. Dwa lata temu dosadziłam sobie jeszcze dwa, więc teraz razem będziemy liczyć lata do pierwszego kwitnienia... .
Serdecznie pozdrawiam.
Ewelino, witaj Słonko!
Gdybym miała Twoje "hektary", brzózek Doorenbos miałabym cały lasek . Sama zobaczysz jakie to piękne drzewko. Tylko się przytulać do tej śnieżnobiałej kory.
A bluszcz może być wielkim sprzymierzeńcem ogrodnika, pokryje każdą najtrudniejszą dla innych roślin połać.Może też stać się przekleństwem kiedy zanadto się rozpanoszy wbrew oczekiwaniom ogrodnika. Ja go bardzo lubię i w miarę ubytku sił będą mu oddawać we władanie coraz większe fragmenty ogrodu, który wówczas stanie się naprawdę tajemniczy .
Katiuszo!
Za komplementy dziękuje Ci brzózka, mieczyk, dystyngowany Szuwarek, szczupły (!) Zlatanek i ja.
Lisico .
Listopad stracił szansę na bycie ponurym, gołym, złowrogim miesiącem. Wyobraź sobie, że nawet najbardziej wyrazistego symbolu listopada, czyli krukowatych, nie ma. Uwija się mnóstwo rozgadanych wróbli, wesołych sikorek, pojedyncze sroki i sójki oraz cale chmary sierpówek (skąd się tyle tego nabrało?), a krukowatych brak.
Kalifornia, mówisz? Kalifornia, mon amour...
Jeśli Szuwarkowi dystyngowane zachowania wejdą w krew, rozważę zakup fajki i prenumeratę Financial Times'a .
Wandeczko, mądry ten Twój bluszcz, że nie chce zarastać brzozy . Jakoś na brzozie bluszcz mi kompletnie nie pasuje. A tak w ogóle trzeba mieć sporo cierpliwości przy takim przedsięwzięciu i coraz wyżej umieszczać sznureczek. Wreszcie któregoś dnia bluszcz uczepi się pnia i wtedy już poleci.
Sabinko, no wiesz, Kalifornia Północy , to i listopad taki.
Posadziłaś brzózki, brawo! Jako samozwańczy Prezes Towarzystwa Miłośników tych drzew, mianuję Cię Wiceprezesem i witam w Klubie.
Zdaje się, że wyszłam na prostą, wszystkim odpowiedziałam, czas przygotować marszrutę wehikułu czasu.
Dzięki serdeczne za Waszą obecność i miłe i cenne wpisy. Duża buźka - Jagi.
PS. Na deser parę cytatów z przestrzeni publicznej:
- musimy zaopiekować się o przyrodę,
- zespoły uwijały się w ukropie,
- pada deszczem, pada śniegiem,
- trzymał uchyloną nogę w drzwiach,
- był bardziej skupiony w lewo.
Jezusie Nazareński, po jakiemu my mówimy . Biednaś ty, mowo polska, oj, biedna.
Już, już myślałam, że czas pożegnać się z obrazem zwodniczo pięknego listopada i przygotować na wichry, sztormy i niebo w kolorze dżemu jagodowego, ale nie. Listopad nadal uśmiecha się szalbierczo, czaruje ciepłem i słońcem, choć nie do końca (wbrew swojej nazwie) uporał się z opadem liści. Nieuchronnie jednak zamyka za sobą drzwi i coraz wcześniej gasi światło .
Przez tę nielistopadowość prawie codziennie powtarzam rytuał: przed, w trakcie i po.
:
A Zlatanek przypomina o 11 workach kory do rozsypania i konieczności wylania wody ze zbiorników. Jakby mówił: No przecież sam tego nie wypiję...
.......................................................................................................
Margo, z tym dawkowaniem forum to był, rzecz jasna, żarcik taki, bo wszyscy wszak wiedzą, że Forum to lek na całe zło... Pisałam rzadko ale z czytaniem jestem na bieżąco.
Kończy się piękny listopad, dni coraz krótsze, więc będzie czas na jazdę wehikułem.
O to to, Natalio. Cieszę się, że trafiłaś, więc doczekasz się razem z Katiuszą zaproszenia do wehikułu.
Witaj Nowy Gościu, Marzenko!
Zazwyczaj dostaję reprymendę, że wątek tak wolno się przędzie, a Ty się ucieszyłaś .
A teraz poważnie. Witam Cię jako miłośniczkę kotków i róż. Będę śledzić Twoje ogrodowe poczynania. Róże (posadzone czy zadołowane) powinny zimę przeżyć spokojnie. Bo też co to są za zimy w tym "przegrzanym" klimacie.
Sabinko !
Zawsze wiedziałam, że jesteś mądrą dziewczynką, a ten Twój wpis tylko to potwierdza. Ciekawość siebie nawzajem i naszych ogrodów napędzała tempo wątków. Nie bez kozery było też poszukiwanie wzorców, wiedzy i doświadczeń. Jeżeli mamy już dość wiedzy ogrodniczej i umiemy "tę rzepkę skrobać", to pozostaje jeszcze niebagatelny aspekt sympatii, zainteresowania losami forumowych przyjaciół oraz zmianami zachodzącymi w ogrodach. A to, że skończyło się odwiedzanie wątków w celu dokonania zdawkowych wpisów, to akurat dobrze . Wpisy powinny być pełne treści, takie lubię, dlatego też Twoich było mi brak.
Miniony sezon nie był łatwy dla naszych ogrodów i dla nas. Ja też nie jestem z niego zadowolona. Coraz dotkliwiej zauważam negatywne skutki zmiany klimatu i głęboko nad tym boleję i zastanawiam się jak sobie zielone pokoje z tym faktem mają radzić w przyszłości. Sądzę, że jest to dobry temat do wymiany doświadczeń na tym forum. Nie sądzisz?
Rozumiem rozczarowanie pięcioma tylko stronami nowego mojego wątku, jednocześnie dziękuję za miłą opinię o ogrodzie. Mój wątek przyspieszy. A Twój?
A teraz o dereniu Kousa. Niestety, na kwitnienie czekałam długo, aż nie mogę sobie przypomnieć jak długo. Ale nawet kiedy nie kwitł, zachwycał swoją urodą szczególnie jesienią, kiedy jego liście przybierały barwę trzewików z porządnej przedwojennej skóry . Ale kiedy już zaczął, z roku na rok kwitnie coraz bujniej i te "kwiatki" ma coraz większe, a w tym roku nawet pojawiły się owocki, takie poziomeczki na szypułkach. Dwa lata temu dosadziłam sobie jeszcze dwa, więc teraz razem będziemy liczyć lata do pierwszego kwitnienia... .
Serdecznie pozdrawiam.
Ewelino, witaj Słonko!
Gdybym miała Twoje "hektary", brzózek Doorenbos miałabym cały lasek . Sama zobaczysz jakie to piękne drzewko. Tylko się przytulać do tej śnieżnobiałej kory.
A bluszcz może być wielkim sprzymierzeńcem ogrodnika, pokryje każdą najtrudniejszą dla innych roślin połać.Może też stać się przekleństwem kiedy zanadto się rozpanoszy wbrew oczekiwaniom ogrodnika. Ja go bardzo lubię i w miarę ubytku sił będą mu oddawać we władanie coraz większe fragmenty ogrodu, który wówczas stanie się naprawdę tajemniczy .
Katiuszo!
Za komplementy dziękuje Ci brzózka, mieczyk, dystyngowany Szuwarek, szczupły (!) Zlatanek i ja.
Lisico .
Listopad stracił szansę na bycie ponurym, gołym, złowrogim miesiącem. Wyobraź sobie, że nawet najbardziej wyrazistego symbolu listopada, czyli krukowatych, nie ma. Uwija się mnóstwo rozgadanych wróbli, wesołych sikorek, pojedyncze sroki i sójki oraz cale chmary sierpówek (skąd się tyle tego nabrało?), a krukowatych brak.
Kalifornia, mówisz? Kalifornia, mon amour...
Jeśli Szuwarkowi dystyngowane zachowania wejdą w krew, rozważę zakup fajki i prenumeratę Financial Times'a .
Wandeczko, mądry ten Twój bluszcz, że nie chce zarastać brzozy . Jakoś na brzozie bluszcz mi kompletnie nie pasuje. A tak w ogóle trzeba mieć sporo cierpliwości przy takim przedsięwzięciu i coraz wyżej umieszczać sznureczek. Wreszcie któregoś dnia bluszcz uczepi się pnia i wtedy już poleci.
Sabinko, no wiesz, Kalifornia Północy , to i listopad taki.
Posadziłaś brzózki, brawo! Jako samozwańczy Prezes Towarzystwa Miłośników tych drzew, mianuję Cię Wiceprezesem i witam w Klubie.
Zdaje się, że wyszłam na prostą, wszystkim odpowiedziałam, czas przygotować marszrutę wehikułu czasu.
Dzięki serdeczne za Waszą obecność i miłe i cenne wpisy. Duża buźka - Jagi.
PS. Na deser parę cytatów z przestrzeni publicznej:
- musimy zaopiekować się o przyrodę,
- zespoły uwijały się w ukropie,
- pada deszczem, pada śniegiem,
- trzymał uchyloną nogę w drzwiach,
- był bardziej skupiony w lewo.
Jezusie Nazareński, po jakiemu my mówimy . Biednaś ty, mowo polska, oj, biedna.
- Locutus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12102
- Od: 17 kwie 2010, o 16:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Romilly-sur-Seine
- Kontakt:
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Że Ci się tak chce te liście grabić?
Pozdrawiam!
LOKI
Pozdrawiam!
LOKI
- Lisica
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1430
- Od: 19 lut 2013, o 19:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i Ziemia Kaszubska
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Jagi,
Super się prezentuje Twój listopadowy ogród. Można by go nazwać "irlandzkim", gdyby nie to, że za dużo w nim słońca.
Więc jednak Kalifornia, ale żeby zaraz mon amour? !
Chyba raczej California blue....
https://www.youtube.com/watch?v=Ob9WtNANGzI
Szuwarek niech lepiej wróci do kocich zachowań, bo jeżeli będzie nadal przybierał lordowskie pozy, to narazi Cię na ogromne koszty
pada deszczem, pada śniegiem
To pół biedy. A co mają powiedzieć Anglicy, u których pada kotami i psami? (It's raining cats and dogs)
Swoją drogą, twórczość językowa dziennikarzy (?????) powala. Mnie najbardziej urzekła ta "uchylona noga w drzwiach".
Super się prezentuje Twój listopadowy ogród. Można by go nazwać "irlandzkim", gdyby nie to, że za dużo w nim słońca.
Więc jednak Kalifornia, ale żeby zaraz mon amour? !
Chyba raczej California blue....
https://www.youtube.com/watch?v=Ob9WtNANGzI
Szuwarek niech lepiej wróci do kocich zachowań, bo jeżeli będzie nadal przybierał lordowskie pozy, to narazi Cię na ogromne koszty
pada deszczem, pada śniegiem
To pół biedy. A co mają powiedzieć Anglicy, u których pada kotami i psami? (It's raining cats and dogs)
Swoją drogą, twórczość językowa dziennikarzy (?????) powala. Mnie najbardziej urzekła ta "uchylona noga w drzwiach".
Lisica
"Tylko błękit wciąga nas..."
"Tylko błękit wciąga nas..."
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5044
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Witam!
Listopad pożegnał się ze mną po pańsku i z fasonem, nie zostawiając uchylonej nogi w drzwiach. Jeszcze nie wylana woda ze zbiorników, ale to drobiazg. Rosnące dziarsko tu i ówdzie chwasty zostawiam w spokoju, bo wyczyściwszy ogród na cacy zaniepokoiłam się, co ja będę robić wiosną ?
Tak wygląda w końcu listopada miedziane epimedium. Ktokolwiek szuka rośliny do cienia, nawet suchego - polecam je z pełnym przekonaniem. U mnie dostanie więcej miejsca.
Kłosowiec, moja ulubiona roślina, jedyna, której przed zimą nie ścinam. Uwielbiam te kłosy, nawet w czarnej wersji.
Lovely Fairy. Dowód na to, że nie masz jak róże okrywowe.
Listopadowe Baden - Baden.
Ptaszki żywe (sierpówki) na tle kalifornijskiego nieba i ptaszki nieożywione, ale za to koronowane.
Bluszczyk na ścianie i bluszczyk, który opanowuje studnię.
A tu, w tej stercie pachruści pod tują, zimuje już kolejny rok mój osobisty jeżyk.
Moje trzy korony .
.......................................................................................................
Ech,Loki!
To ja tu wysilam cały swój intelekt, wyszukuję najciekawsze zdjęcia, a Ty tylko o tych liściach...?
Wygrabiam je pilnie z trzech powodów: niebawem wywożenie zielonych odpadów będzie odbywać się bardzo rzadko; po wtóre - walczę o jakość swoich trawników z uporem maniaka, a zalegające liście wcale mi w tej walce nie pomagają; wreszcie - bardzo lubię to zajęcie .
Lisico!
Z przyjemnością posłuchałam aksamitnego głosu Roy'a Orbisona. Mój cytat też pochodzi z piosenki, dużo mniej ciekawej, zespołu Dwa plus Jeden.
A propos padania, to w Polsce potrafi padać zupa - kapuśniaczek .
Mnie rozbawiły zespoły "miotające się w ukropie".
Witam Katiuszę!
Grabienie opieszale spadających liści to porcyjka codziennej gimnastyki. Przy pięknej pogodzie to sama przyjemność.
Na Facebook mnie nie kieruj, bo go nie lubię. A tak w ogóle jestem lingwistą i krew mnie zalewa na niechlujstwo językowe. Wystarczy mi tych "kwiatków", które same pchają się w moje uszy. Dodatkowo szukać ich nie chcę, bo mogłoby mnie to dobić .
Dziękuję Wam i żegnam się dziś ostatnimi zdjęciami pięknego listopada Anno Domini 2019.
- Jagi
Listopad pożegnał się ze mną po pańsku i z fasonem, nie zostawiając uchylonej nogi w drzwiach. Jeszcze nie wylana woda ze zbiorników, ale to drobiazg. Rosnące dziarsko tu i ówdzie chwasty zostawiam w spokoju, bo wyczyściwszy ogród na cacy zaniepokoiłam się, co ja będę robić wiosną ?
Tak wygląda w końcu listopada miedziane epimedium. Ktokolwiek szuka rośliny do cienia, nawet suchego - polecam je z pełnym przekonaniem. U mnie dostanie więcej miejsca.
Kłosowiec, moja ulubiona roślina, jedyna, której przed zimą nie ścinam. Uwielbiam te kłosy, nawet w czarnej wersji.
Lovely Fairy. Dowód na to, że nie masz jak róże okrywowe.
Listopadowe Baden - Baden.
Ptaszki żywe (sierpówki) na tle kalifornijskiego nieba i ptaszki nieożywione, ale za to koronowane.
Bluszczyk na ścianie i bluszczyk, który opanowuje studnię.
A tu, w tej stercie pachruści pod tują, zimuje już kolejny rok mój osobisty jeżyk.
Moje trzy korony .
.......................................................................................................
Ech,Loki!
To ja tu wysilam cały swój intelekt, wyszukuję najciekawsze zdjęcia, a Ty tylko o tych liściach...?
Wygrabiam je pilnie z trzech powodów: niebawem wywożenie zielonych odpadów będzie odbywać się bardzo rzadko; po wtóre - walczę o jakość swoich trawników z uporem maniaka, a zalegające liście wcale mi w tej walce nie pomagają; wreszcie - bardzo lubię to zajęcie .
Lisico!
Z przyjemnością posłuchałam aksamitnego głosu Roy'a Orbisona. Mój cytat też pochodzi z piosenki, dużo mniej ciekawej, zespołu Dwa plus Jeden.
A propos padania, to w Polsce potrafi padać zupa - kapuśniaczek .
Mnie rozbawiły zespoły "miotające się w ukropie".
Witam Katiuszę!
Grabienie opieszale spadających liści to porcyjka codziennej gimnastyki. Przy pięknej pogodzie to sama przyjemność.
Na Facebook mnie nie kieruj, bo go nie lubię. A tak w ogóle jestem lingwistą i krew mnie zalewa na niechlujstwo językowe. Wystarczy mi tych "kwiatków", które same pchają się w moje uszy. Dodatkowo szukać ich nie chcę, bo mogłoby mnie to dobić .
Dziękuję Wam i żegnam się dziś ostatnimi zdjęciami pięknego listopada Anno Domini 2019.
- Jagi
- Locutus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12102
- Od: 17 kwie 2010, o 16:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Romilly-sur-Seine
- Kontakt:
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Tak, właśnie o liściach, bo wywołały one największe zdumienie u pantentowanego lenia, którym jestem.
Pozdrawiam!
LOKI
Pozdrawiam!
LOKI
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Jaka soczysta różyczka Zazdroszczę osobistego jeża Może to Ty w końcu się dowiesz, dokąd on tupta nocą? FB także nie lubię i konta nie posiadam
- Ignis05
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8312
- Od: 16 gru 2009, o 14:08
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Niedaleko Gdańska
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Jagódko
Te Twoje prywatne "Trzy Korony" to rewelacja.
I miło zobaczyć Twoje Baden-Baden. Dawno nie pokazywałaś i już prawie zapomniałam, że takowe masz.
Czy w tym sezonie też masz jabłka na drzewach dla jemiołuszek ?
Te Twoje prywatne "Trzy Korony" to rewelacja.
I miło zobaczyć Twoje Baden-Baden. Dawno nie pokazywałaś i już prawie zapomniałam, że takowe masz.
Czy w tym sezonie też masz jabłka na drzewach dla jemiołuszek ?