Ciepło, przyjemnie jeszcze grzeje słońce w plecy.

Popracowałam dwie godziny w ogrodzie. Powycinałam trochę przekwitłych bylin i pożegnałam się definitywnie z Zebrinusami.

Problem z wywozem ich twardych pędów zniechęcił mnie do ich uprawy. Drobniejsze trawy wrzucam do kompostownika i po roku nie ma po nich śladu.
Aniu zawsze miło się wypowiadasz o moich rabatach, dziękuję.

Żeniszki sieją się w setkach, wypełniają wszystkie puste miejsca, większość jednak wyrzucam.
Szałwii omączonej, jednorocznej mam ponad trzydzieści. Uwielbiam jej kolor, więc pozwalam jej rosnąć wszędzie gdzie się wysiewa.
Moje samosiejki, to efekt braku czasu i niezbyt wczesnego pielenia rabat. Zanim się zabiorę za porządki,

już dostrzegam wschody, więc mają szansę na rozrost.
Iwonko dziękuję.

Przykładam się do wycinania przekwitłych kwiatów jeżówek, jak do żadnej innej pracy.

Pewnie dlatego kwitną i niektóre jeszcze mają pąki.
Biała dalia marketowa cały czas ładnie kwitnie, pozostałe też. Pomarańczowe miniaturki jednak przebijają wszystko, cały czas są ukwiecone.
Niestety u mnie wiele hortensji jest przypalonych i też mają szarobrunatny kolor z niewielką domieszką różu.

Młode cierpią od słońca wyjątkowo. Tylko najstarszym susza tak się nie daje we znaki.
Karol czasem trawnik podleje, ale najlepsze są miejsca, gdzie można zrobić kałużę, albo gdzie woda płynie wartkim strumieniem. Skarpa jest ulubionym miejscem do lania wody.
Madziu proso kupiłam w szkółce, parę źdźbeł w doniczce, a rozrosło się w ciągu dwu lat wyjątkowo. Wiosną połowę kęp oddałam. Niestety długa jesień sprawiła, że nasiona dojrzały i spostrzegłam setki siewek, nie mogłam sobie poradzić z pieleniem,

więc w tym roku wykopałam jeszcze zielone i zasiliłam nimi kompostownik.
Lucynko onętków mam sporo, oczywiście samosiejek.

Większość jednak rośnie przy samym płocie, więc trudno je sensownie pokazać.
Dziękuję za dobre słowo i pozdrowienia dla Karola.

Coraz gorzej znosi rozstania z nami po weekendzie i właśnie zastanawiamy się co z tym zrobić. Nie mamy pomysłu, przecież nie zrezygnujemy z jego pobytu. Wczoraj schował się do domku, który ma do zabawy i nie pozwalał się z niego zabrać. Z płaczem pojechał do domu.
Wandziu też było mi żal najstarszych, kilkunastoletnich bukszpanów, wyhodowanych z gałązek przez moją mamę. Decyzje podjęłam dokładnie 9 maja, jak znalazłam kilka gąsienic. W tym samym dniu wykopaliśmy około pięćdziesiąt bukszpanów i spaliliśmy. Stwierdziłam, że jak mam kilka razy w roku biegać z Lepinoksem do bukszpanów, to rezygnują z ich uprawy.

Tym bardziej, że widziałam w ogrodach już ogołocone z liści, a właściciele nic z tym nie robili. Przecież sama nie wytępię ćmy w całej okolicy.
Decyzję w sprawie swoich bukszpanów musisz podjąć, ale łatwa na pewno nie będzie.
Dziękuję, że widzisz ładne strony mojego ogrodu.

Już mam pomysły na zmiany w przyszłym roku.

Posadzone cisy trochę podrosną, więc muszę im jakieś kolorowe towarzystwo zapewnić.
Małgosiu dziękuję.

Chyba już nauczyłam się sadzić rośliny, tak, żeby rabaty cały czas były kolorowe. Rezygnuję z mnogości gatunków, ale sadzenie dużej liczby roślin daje jednak ciekawy widok.
Nawadnianie raz w tygodniu, też trochę poprawia kondycję roślin. Nawet w tym tygodniu podlewam, susza nadal u mnie.
Nie wiem dlaczego mnie tak samosiejki kochają. Kleome mam tyle, że nawet już nie pokazuję, bo ile można.

Rozchodniki wysiały mi się w pojemniku z piaskiem, który stoi przy kompostowniku. Pewnie jak niosłam ścięte kwiatostany spadły nasiona.
Eksperyment z mocnym cięciem hortensji się udał, więc wiosną młode też tak krótko i kaskadowo przytnę, będą okazalsze kwiaty.
