Ja jak zwykle wieczorowa porą, ale witam miłych Gości! Jest mi naprawdę wstyd, że tak rzadko się odzywam. Zaglądam na FO ciut częściej, ale tylko ciut

Rzucę okiem tu i ówdzie, i znikam. Na pisanie brakuje czasu, a czasem tylko chęci

W niedzielę miałam wolną chwilkę na sprawdzenie co słychać na forum. Oprócz zaprzyjaźnionych wątków przeglądam też wątki tematyczne, supersekcję i wątek konkursowy by sprawdzić na kogo można zagłosować w tym miesiącu. Ku memu zdziwieniu zobaczyłam tam swój nick

Choć nie mam żadnych szans to już sama nominacja jest dla mnie ogromnym wyróżnieniem i dużą niespodzianką. Dzięki Aniu!

Wiem, że ten konkurs nie cieszy się takim zainteresowaniem jak lata temu. Niewiele osób tam zagląda i głosuje. Sama też nie zawsze głosuję, bo czasem nie znam nikogo z listy... Jednak nie o tym miało być choć chciałam się pochwalić
Upały odpuściły i czasem nawet pada deszcz

Większość roślin odetchnęło z ulgą. Ja też

Jestem pod ogromnym wrażeniem swoich hortensji ogrodowych. Jeszcze nigdy nie miały tylu kwiatów, choć wcale się na to nie zanosiło. Nawet chryzantema, która kupiłam kilka lat temu w okolicznej szkółce ma pąki kwiatowe! Po raz pierwszy. Jeszcze nigdy mi nie kwitła. Miłą niespodziankę zrobiły mi dwa duety różano-powojnikowe. Pierwszy z nich posadziłam przy huśtawce: to róża
Therese Bugnet i powojnik
Bałtyk. Razem kwitły i pięknie wyglądały, nawet pachniały. Drugi duet to róża
Pilgrim z powojnikiem
Solina, którego posadziłam dopiero w zeszłym roku jesienią i jest jeszcze "chudziutki" ale starał się jak mógł. Natomiast
Pilgrim ( dwulatek) zaskoczył mnie rozmiarem i ilością cudnych kwiatów.
Jak miło
Beatko Cię widzieć! U Ciebie chyba jeszcze cieplej niż u mnie. Rachunków za wodę nie zazdroszczę. Całe szczęście, że ja płacę symboliczny ryczałt. Masz rację, że oba te powojniki są cudne i mam ogromną ochotę dokupić sobie
Prince Charles, bo uwielbiam ten kolor. Chociaż ostatnio widziałam po drodze u kogoś bujnie kwitnący jakiś granatowy powojnik. Dosłownie sam kwiat. Nie było prawie widać liści. Nie wiem co to za odmiana, ale wyglądało zjawiskowo. Nornice to utrapienie. Teraz jakoś ich u mnie nie widać specjalnie, ale kilka lat temu miałam z nimi przeboje. Stosowałam sporo różnych środków i na dobrą sprawę nie wiem co pomogło. Może koty?! Stosowałam sierść psa, włosy, ostre przyprawy a nawet trutki dedykowane. Myślę, że zwinki raczej się nie skuszą na trutkę. Ciekawa jestem co wyczytałaś na ten temat.
Martuś cieszę się, że doszło. Mam nadzieję, że doczekasz cudnych sasanek i oczywiście mekonopsów. Większość z moich liliowców ma po kilka lat. Jest z czego dzielić. A co do kotków to mam nadzieję, że nie będą dorastały na działce.
Kasiu 
Wybacz, że nie zostawiam u Ciebie śladu. Za każdym razem gdy zaglądam do Ciebie to Twoje róże powalają mnie na kolana. Jestem pod tak wielkim wrażeniem, ze słów brakuje. Obiecuje się poprawić. Dzięki, że zaglądasz i piszesz. Kotki są coraz fajniejsze i bardziej rozbrykane. Robię co mogę by im znaleźć domy. Nie jest to proste w czasie wakacji. Byłam z nimi u veta, są odrobaczone i mają książeczki zdrowia. Nawet fanów mają, ale to wciąż za mało
Och
Marysiu 
Jak dawno Cię nie było... A może Ty byś chciała elbląskiego kotka? A może wiesz kto by chciał? Jestem gotowa nawet dostarczyć do Gdańska

Sporo lat minęło. Nawet nie wiem ile. Od naszego ostatniego spotkania również...
Izuniu nie musisz się tłumaczyć z przerw. U mnie też ich nie mało. Jednak wciąż wracam. Bo gdzie indziej znajdę zrozumienie dla swego roślinnego wariactwa? No gdzie, jak nie tu. Staram się pokazywać to co jest, a nie to czego nie ma...

Straty jakieś muszą być. Takie jest życie... Zaglądaj tak często jak możesz. Do swego wątku też. Pokaż co u Ciebie kwitnie, a kwitnie na pewno dużo. Mam nadzieję, że sąsiad Ci odpuścił.
Róże mają chwilową przerwę. Teraz górą liliowce i lilie, niektóre pachną obłędnie.
I na koniec milin:
