Zakładam nowy temat, który nie pasuje niestety do końca do żadnego z działów. Chciałbym przedstawiać Wam tutaj od czasu do czasu relacje z mojej prywatnej, skromnej walki o rewitalizację fragmentu miejskiej przestrzeni, w której mieszkam.
Z grubsza zieleń w miejskim otoczeniu to (pomijając duże parki i ogrody):
-skwer
-trawnik
-drzewa przyuliczne
-skrawki ziemi pod tymi drzewami
-zieleń na balkonach, tarasach, werandach itp.
-ogródki przydomowe (w zabudowie wielorodzinnej)
-ogródki przydomowe (wille, domy itd.)
-inne ogródki (przy różnych gmachach, urzędach itd.)
(Jak widać część pasuje do rozdziału "rośliny balkonowe", ale np. sadzenie kwiatów pod miejskimi drzewami nie pasuje do żadnego działu)
Wszystkie te miejsca bardzo często wymagają rewitalizacji, odnowy, konserwacji - każdy może użyć terminu jaki woli.
Działania mające na cel przywrócenie, bądź stworzenie zieleni w przestrzeni miejskiej, jak sądzę, jest zajęciem całkiem wdzięcznym i ma szansę powodzenia. Z moich obserwacji wynika, że ludzie cieszą się, gdy przybywa ładnie wyglądających miejsc, i że coraz bardziej zależy im, by ich otoczenie dobrze wyglądało. Paradoksalnie nawet rosnące ceny mieszkań przyczyniają się chyba także do tego, że ludzie zaczynają dostrzegać wymierną wartość swojego mieszkania, a więc i domu, ulicy itd.
Bardzo bym chciał aby bardziej i mniej doświadczeni (ja należę do tych drugich) Forumowicze dzielili się swoimi doświadczeniami i radami dotyczącymi pielęgnacji zieleni w mieście. Ja ze swojej strony, po osiągnięciu niewielkiego sukcesu (na uliczce do której przylega moja kamienica posadzono nowe drzewka i posiano trawę) umieszczę tu zdjęcia, kiedy trochę się rozpogodzi i roślinność zrobi się bardziej bujna.
Na razie parę ponuractw, które w moim otoczeniu, miejmy nadzieję, powolutku i w bólach, ale jednak przejdą do przeszłości. Obiecuję, że będą też pozytywne przykłady. Wiem, że takich miejsc w Polsce są tysiące.
Pozdrowienia
Wiktor







