Jarek naprawił tylko to, co sam sprowokował.
W naszym klimacie nie tnie się róż na zimę.
Przemo delikatnie podał tylko diagnozę i zalecenia lekarskie, ale chyba z grzeczności, nie podał przyczyny.
A tą przyczyna jest otwarcie/zranienie pędów, w momencie przejścia krzewu w fazę spoczynku.
Otwarte rany+ deszcz, to droga infekcji.
I jeśli przyjdzie mróz i dodatkowo osłabi rośliny, to te słabsze, zainfekowane - wypadną.
Gdyż patogeny ( grzyby) nie siedzą na końcach pędów, tylko wnikają w głab rośliny, do tkanek przewodzących.
Róże, generalnie przycina się wiosną, gdy ruszą pąki i miną już przymrozki.
A cięcie zaczyna się od usunięcia chorych i przemarzniętych pędów.
Teraz życzę Ci Jarku, tylko bezmroźnej zimy.
