Cześć, za chwilę wybije godzina duchów, więc czas na mnie
Bardzo podoba mi się to sierpniowe lato. Ciepło, ok. 20 stopni, akurat wystarczy, żeby czuć się komfortowo. Słońce, trochę chmur, słowem świetnie byłoby, gdybyż jeszcze od czasu do czasu przeleciał jakiś deszczyk, bo znowu strasznie sucho.
Dziś nawet nie spojrzałam w stronę łopaty, jakoś mam jej na razie dość

.
Pozbierałam opadłe jabłka i suche liście, które na potęgę lecą z jabłoni, obcięłam zwiędłe róże i spakowałam w worki resztę wykopanych korzeni. W sumie wyszło osiem dużych worków

.
A potem już tylko podlewanie, bez końca...
Pepsi, nie wiem czyja to zasługa, że moje róże tak dobrze wyglądają bez oprysków. Pewnie przyczyniła się do tego susza, po prostu nie było klimatu do rozwoju chorób grzybowych. Jedyne stracone listki, to te uschnięte. Ślady plamistości wykazują tylko dwie róże. Jedna z najstarszych, która choruje co roku niezależnie od pogody i
Paul Bocuse, pierwszoroczniak, posadzony w wyjątkowo paskudnym miejscu. Jak na ponad sto krzaków, to całkiem nieźle.
Dziś Ci zadedykuję nie róże, żeby Cię nie stresować, a rajskie jabłuszka.
Dzięki,
Różyczko, za dobre słowo

.
Przemeblowania w ogrodach są niekiedy konieczne z różnych względów. Ot, choćby z powodu duszenia jednych roślin przez drugie, lub nie do końca zadowalających kompozycji, czy odświeżenia wyglądu ogrodu. O potrzebie wyrzucenia roślin wykończonych przez suszę nie wspomnę...Tobie też dobre życzenia się przydadzą i nie łudź się, że obecne przeprowadzki będą ostatnimi

.
Dla Ciebie moje koty (choć chętnie zobaczyłabym Twoje kociaki).
He, he,
Jagódko Małopolska, nikt mnie nie rozumie, tak jak Ty

.
A propos ślimaków: ja operuję opakowaniem środka za 15 zł. Wysypuję dosłownie po kilka granulek przy roślinach najbardziej atakowanych (dzwonkach i hostach). A skutek - kilogramy martwych mięczaków

. Ale u Ciebie ( przez deszcze) problem jest pewnie większy.
Dla Ciebie zielony dolar i jedna z ocalonych host,
Kiwi Full Monty.
Marysiu Ambo, kto by pomyślał, tyle szczęścia za cztery złocisze

.
Ech, my, ogrodnicy, jak łatwo wprawić nas w dobry nastrój! Mam nadzieję, że teraz uda nam się rozmnożyć nasz dobytek i cieszyć się łanami werbeny patagońskiej, powiewającymi nad naszymi pijanymi ze szczęścia głowami.
Twój faworyt,
Szuwarek, też podziela ten pogląd i pozdrawia Twoje koty.
Słusznie prawisz,
Muffinko, kontrola rozbuchanego roślinnego towarzystwa to podstawa

. A poza tym ogród nie może ogrodnika znudzić, jak scena w teatrze, musi się zmieniać, zaciekawiać, intrygować, dawać szansę popisu coraz to innym aktorom. Ale Ty przecież świetnie to wiesz i czujesz, skoro taniec z roślinami uprawiasz.
A tego lata nawet Voltaren nie jest potrzebny

.
PS. W tym sezonie limit podróży mam wyczerpany, ale zaproszenie chowam w sercu i dziękuję. Chciałabym Twoje stepy zobaczyć w okresie błękitnym, albo szałwiowo - kocimiętkowym, albo kłosowcowo - hortensjowym

.
Obie mamy dolarowe rabaty. Oto moja z serdeczną dedykacją dla Ciebie

.
Miriam, jak dobrze, że jesteś i z takim miłym przywitaniem

.
Klimat nadmorski wyjątkowo służy hortensjom ogrodowym. U mnie już tak słodko nie jest, ogrodowe wymarzają. Za to drzewkowate i bukietowe rosną świetnie. Mały przykład na zdjęciu wyżej.
O akant się nie martw. Nawet, jeśli Twój przepadnie - dostaniesz ode mnie następny. To wbrew pozorom odporna roślina, no i nie sposób się jej pozbyć, kiedy już obrzydnie

. Odrasta, jak chrzan.Pierwszy raz kobea kwitnie w sierpniu, zazwyczaj zima ją zaskakiwała i nie udało jej się wydać ani jednego kwiatka. A teraz omotała wszystko, kolo czego rośnie...
Dla Ciebie jedna z najlepszych moich róż,
Baronesse.
Króciutka przerwa, żeby wpuścić koty...