Zgodzę się z Moniką w 100 %, podstawą tej i każdej innej zupy jest esencjonalny bulion, nie opłaca się chodzenie na skróty za pomocą kostki rosołowej, chociaż rozumiem to, jeśli ktoś nie potrafi się odnalezć w kuchni. I tak taka wersja będzie zdrowsza, niż chińska zupka.
Moja dyniowa zupa jest bardzo podobna, różni się wykończeniem. Zamiast gałki muszkatołowej, daję roztarty czosnek, a wcześniej do gotowania mały kawałek ostrej papryczki. Lubimy jak jest pikantna.
Gotując ją ostatnio dałam zamiast śmietany serek mascarpone ( bo akurat miałam w lodówce, a śmietany nie było...), zagęścił ją i była jeszcze bardziej aksamitna w smaku. Kiedyś, pod koniec gotowania wrzuciłam mięsko mielone w postaci takich długich "sznurówek", co finalnie wyglądało jak makaroniki.

, ku uciesze rodzinki. Zdarzyło mi się gotować ją też na wolnym powietrzu, nad ogniskiem- ta nam smakowała chyba najbardziej.
Dynia w ogóle jest wdzięcznym warzywem, można ją przyprawiać na wiele sposobów, w zależności co kto lubi. Więc następnym razem spróbuję z gałką tak jak Ty to robisz
Moniko.