malinowy ożarowski uprawiany na tarasie ma pękające liście. Nie wszystkie, ale jednak sporo, liście śrdniego wieku, ponizej gron, ale nie najstarsze. Na jakiegoś grzyba czy pasożyta mi to nie wygląda, chyba jakiś błąd w uprawie, niedobór czegoś. Aha, to raczej nie są uszkodzenia mechaniczne, raczej, choć głowy nie dam czy te liście nie były wcześniej pogniecione przy jakichś zabiegach. Szukałem informacji w internecie, ale nie znalazłem. Może ktoś z was coś podpowie. Z góry dziękuję.
Podłożyłem białą kartkę papieru dla lepszego kontrastu
Mam podobnie z pomidorami rosnącymi na balkonie, może w mniejszym stopniu, tylko odmiany Koralik, Sprite i żółta Gruszeczka. Wygląda to, jakby pomidory robiły ażury w liściach, żeby ich mocniej wiatr nie poniszczył. Czy to możliwe? W gruncie tego nie ma, nawet na przeciągach.
Moje pomidorki które pokazałam kilka postów wyżej żyją, one tak wyglądały 4.06 i gdyby nie opryski zapobiegawcze Które polecała min.Kozula-Ania i Gienia1230 Topsinem i Amistarem,kreda, nawożenie dolistne, ja stosowałam florowit... zapewne nie byłyby w takiej kondycji jak teraz. Przede wszystkim po raz pierwszy w kilkunastoletniej uprawie pomidorów w gruncie ,jak do tej pory nie opadają mi kwiatki, zawsze miałam problem że często niektóre odmiany traciły nawet z dwóch gron a to znacznie opóźniało posiadanie swoich pomidorów.Problemem jest jak dla mnie zwijanie się liści do góry, dotyczy to odmian karłowych i samokończących się ,drobnoowocowe, czy może to świadczyć o przekarmieniu ich czy czegoś im brakuje? A to są te budulki z przed 2 tygodni, w dniu dzisiejszym wyglądają tak
To tak pod rozwagę wielkim przeciwnikom stosowania chemii jako środka zapobiegawczego .
Pęknięcia są pochodzenia fizjologicznego , prawdopodobnie wahania wilgotności podłoża , może też wahania temperatury podłoża .
Suzano , najlepiej pokaż zdjęcie swoich pomidorów , może wtedy da się określić przyczynę braku wiązania owoców .
Witajcie.Mam problem z zawiązywaniem owoców na pierwszym i drugim gronie. Pierwszy raz cos takiego mnie spotkało.Owocniki są , ale bardzo małe / rzędu 1 do 2 mm/. szczególnie słabo zawiazała się moja stara sprawdzona odmiana pomidora włoskiego, widocznego na zdięciu/ sianego od wielu lat.Pomyślałem może , że to zwyrodnienie nasion, ale obecne owoce na to nie wskazują, tym bardziej ,że malinowy ożarowski i henryka malinowa też słabo się zawiązały jak widać na zdjęciach. Nawet moje koktajlowe gruszeczki na balkonie coś słabo wiążą na pierwszych gronach. Moje wytłumaczenie jest takie , że grona kwitły w maju- porze deszczów i chłodu i nie było widać owadów do zapylania kwiatów,samo walenie w druty przy wilgotnym pyłku pewnie nic nie pomogło, a nigdy nie używałem chemii do zapylania kwiatów , może to błąd.kwiaty nie odpadaja , więc myslę że nie mają za sucho , choc podlewam nie często ale obficie -jak słońce to co 3 dzien, jak zimno i opady to nawet co 6 dni, sprawdzam wilgotnośc gleby/. Pomidory też nie noszą oznak przelania , ani wysuszenia. Więc co jest grane????? Pomóżcie.Jak wygląda u Was z owocowaniem pierwszych gron?Nadmienie ,że mam krytą szklarenkę poliwęglanem, moze tu tkwi błąd, choć wczesniej miałem dobre zbiory.Pozdrawiam.
Witaj LESZKU, do zawiązania się dużej ilości owoców potrzeba nie tylko dobrego nawodnienia zapylenia kwiatu, ale też i trochę liści na krzaku. Takie wygolenie jakie Ty urządziłeś swoim roślinom z pewnością nie służy zawiązaniu i wyżywieniu dużej ilości owoców na krzaku.
Jeżeli już obrywasz liście na krzaku to obrywaj je( wyłamuj) tuż przy samym pędzie głównym, a nie zostawiaj "kikutów", jak widać na zdjęciach. Te kikuty za chwilę "obumierając" będą źródłem chorób grzybowych, zostawienie ich ,nie dodajesz im ani przydatności, ani urody. Uprawiając pomidory najpierw należy pozwolić roślinie na wytworzenie jak największej ilości owoców i jak największych, a dopiero później możesz pozbawiać ją liści.
Witaj Tadeuszu.dziękuję Ci za szybką odpowiedź. Z zainteresowaniem śledze Twoje posty i z Twoich wypowiedzi widzę ,że znasz się dobrze na uprawie pomidora i pewnie nie tylko...Co do liści to faktycznie troche przesadziłem z ich oberwaniem , ale zrobiłem to niedawno, bojąc sie zarazy, /ponieważ mam troche gęsto posadzone krzaki/, lecz w czasie zawiązywania gron liście te były!!! więc mysle,że to nie to.../ co roku raczej mocno zrywam liście, pozostawiając je tylko pod i nad kwitnącymi kwiatostanami ,może to źle.../Co do mojego specyficznego wyłamywania liści , to wydaje mi sie ,że sposób w jaki je wyłamuje jest lepszy z tego względu ,że roslina ma mniejszą ranę, niż gdybym wyłamywał przy lodydze , często mocno kalecząc ją przy tym. . Co do pozostałości to zauważyłem ,że roslina nie zrzuca wszystkich wyłamanych końcówek do samego końca wegetacji. Faktycznie , część dolnych kikutów po czasie faktycznie żółknie , ja je wtedy zrywam , wiedząc ,że mogą być siedliskiem grzyba itp./łatwo wtedy odchodzą ,bez rany./Może ja faktycznie nie umiem wyłamywać liści, albo mam takie odmiany , że jest problem urwać zdrowy liść przy łodydze, kalecząc przy tym ją jak najmniej.Dziś pierwszy raz zastosowałem chemię do zapylenia kwiatów.... Pozdrawiam i dziękuję za odpowiedź. /p.s.dobre rady zawsze w cenie, bo uczymy się całe życie.../