Jak przeważnie na wino nie ma dokładnego przepisu, tak i mój nie jest dokładny. Jest to przepis mojej babci która nigdy do niczego nie używała miarek ani wagi, wszystko na oko

Dynię oczyszczamy, obieramy z skórki kroję najdrobniej jak się da (można także zetrzeć na tarce), zalewam całość syropem z wody i cukru (cukru według uznania, ilości dyni i wielkości baniaka na wino, orientacyjnie wody musi być tyle by dynia pływała), przelewam całość do baniaka, przykrywam szyjkę ściereczką i pozostawiam do mocnego fermentowania na parę dni aż się podniesie. Wtedy całość przeciskam przez szmatkę lnianą, płyn wlewam z powrotem do umytego baniaka a miąższ wyrzucam.
Do płynu dodaję przyprawy, parę gożdzików, laskę wanili i kawałek cynamonu trochę miodu (ale to według upodobania, można dodać także imbir albo sok najlepiej domowy, wtedy zyskamy inny kolor i lekki posmak wybranego owocu w bukiecie wina).
Zalewam taki płyn ponownie syropem z cukru (po poprzednim skosztowaniu by wiedzieć ile cukru dodać, ja lubię słodsze i radze dodać więcej cukru, bo i tak się obróci częściowo w procenty, ale to także kwestia smaku). Dopełniam do 3/4 wysokości baniaka wodą (żródlaną), zakładam rurkę fermentacyjną i odstawiam na parę miesięcy, zlewając od czasu do czasu płyn z nad osadu, osad wylewam. A uzyskany klarowniejszy płyn wlewam z powrotem do umytej butli. Tą czynność powtarzam parę razy w zależności od odmiany dyni i stopnia fermentacji, jest to także okazja do ewentualnego dosłodzenia do smaku lub lepszej fermentacji. Ja nigdy nie dodaję drożdży winiarskich!!! Kolor wina wacha się od słomkowego, po żółto -pomarańczowy (sama dynia- dodając soku zmodyfikujemy kolor ale i smak!
Wino nigdy nie wychodzi takie same

Pozdrawiam i życzę smacznego


