Od listopada kombinuję, co by tu zmienić w przydomowym ogródku i chcąc nie chcąc porównuję go do innych. W tych porównaniach wypada tak sobie. Dziś, gdybym zakładała go od nowa, zdecydowanie powsadzałabym róże inaczej, pogrupowałabym je kolorystycznie. Pewnie byłoby elegancko i dostojnie, tak z klasą. Kilka lat temu chciałam jednak, żeby było jak najbardziej kolorowo, no i mam jak chciałam - mieszanka odmian i kolorów w każdym miejscu. Prawdziwa wiocha! ( Marzę, żeby zamieszkać na wsi, więc to określenie nie jest pejoratywne, o nie).
Powoli ruguję trawnik, ale lubię go i lubi go mój pies, więc nie zrezygnuję z niego, choć zawsze można go troszkę uszczuplić . I w ten sposób daję sobie szansę na powsadzanie nowych panienek. Każdej wiosny, a potem jesieni mówię - niczego już nie kupię, a potem okazuje się, że jakieś tam miejscówki się znajdą.
Zanim o nowych nabytkach, trochę wspomnień.






