Ewa,
przyznaję, że po Twoim poście jeszcze raz przeczytałam ten, napisany przeze mnie

Nie miałam zamiaru nikogo opieprzać a tym bardziej atakować. Moja wypowiedź nie jest też streszczeniem artykułu, który zresztą nie dotyczy hodowli wyłącznie róż amerykańskich. Moim zdaniem jest całkiem uniwersalny. Zresztą bohaterka wymienia choroby, które atakują róże w rejonie gdzie mieszka. To te same dolegliwości dokuczają naszym.
Daisy pisze:Czy gdybyś miała ukochane dziecko to dawałabyś mu antybiotyk gdyby było chore, czy dawała tylko leki homeopatyczne
Temat rzeka i nie na to forum. Przez tak powszechne zażywanie antybiotyków wyrządziliśmy sobie więcej zła niż pożytku. My stajemy się słabsi a bakterie, wirusy, grzby silniejsze...
Daisy pisze:Nie przesadzam z chemią, ale nie mogę pozwolić na to aby skoczek mi je wszystkie zniszczył? A może powinnam pozwolić mu działać? Atakuje on prawie wszystkie róże niezależnie od tego czy są uprawiane ekologicznie czy nie.
Skoro już porównujemy do dzieci - co byś robiła gdyby Twoje dziecko obłaziły co jakieś czas robale? Opryskiwałabyś je środkiem owadobójczym?
Daisy pisze:A co mam zrobić z sąsiadem, który na drogę obok mojej działki cały sezon wysypuje szlakę z pieca, a od wiosny chwasty na niej truje jakimś kwasem? Myślisz, ze nie truje moich roślin?
Porozmawiałabym z nim. Być może nie zdaje sobie sprawy z tego co robi.
Stąd zresztą moja wypowiedź. Chciałam się z Wami podzielić paroma uwagami. Osobiście uważam, że stosowanie chemicznych środków nie jest rozwiązaniem, jest tylko nawarstwianiem się problemu. Pojawia się coraz więcej szkodników, zaraz, które atakują coraz to nowe gatunki roślin. Jest takie pytanie, które warto sobie zadać gdy masz wątpliwości: I co dalej?
Jeśli nie pogadam z sąsiadem, to co dalej?
Jeśli opryskam teraz róże chemią, to co dalej? Skoczek zniknie raz na zawsze? A co dalej z tym środkiem, który wprowadziłam do środowiska? Zauważ, że do produkcji danego środka używa się różnego rodzaju surowców. Powstają przy tym odpady. Ten chemiczny oprysk to nie tylko owa buteleczka, którą trzymasz w ręce.
Dbać o ekologię, to przede wszystkim być świadomym i nie być biernym.
Bardzo lubię róże. Ostatnio zajmuję się działką, na której rośnie kilkanaście krzaczków. Niestety zupelnie zaniedbanych. Obsiadły je mszyce. Pomógł wyciąg czosnkowy. Pryskałam tylko dwa razy parę tygodni temu a mszyc ani widu ani słychu do tej pory. Problem jest też z plamistością (róże są niedożywione). Na jesieni planuję je przesadzić. Dać im dobrego jedzonka. Obecnie stosuję czosnek. Podsypałam je również kompostem. Muszę przyznać, że wyglądają lepiej. Jeszcze rok temu nie miałam większego pojęcia o zajmowaniu się roślinami. Konieczność sprawiła, że w tym roku moja wiedza się poszerzyła

i ciągle szukam informacji. Postanowiłam sobie przede wszystkim nie stosować żadnych sztucznych środków, w tym nawozów. Chcę aby moje rośliny żyły a nie były podtrzymywane przy życiu. Ziemia jest gliniasta, niezbyt przyjazna dla roślin. Obecnie wysuszona i twarda jak głaz. Niestety nie mam dostępu do obornika ale kto wie co jeszcze wydarzy się do jesieni...

Aha, obecnie zamierzam zakopać przy każdej z róż po jednym łebku rybim.