xipe pisze:Małe bulwy zimują bardzo dobrze, strasze już gorzej.
Miałbym na ten temat nieco inne zdanie. 
Wiek bulwy chyba akurat nie ma tu znaczenia, tylko etap wegetacji, na jakim "zaskoczył" je mróz. Otóż u mnie wiele lat rosła w gruncie bulwa palczychy, która rokrocznie kwitła i dorosła do rozmiaru dziecięcej piłki (ok. 20 cm średnicy) . Siedziałaby tam do dziś gdybym nie przebudowywał tego miejsca i nie wykopał jej pewnej jesieni. Gleba w tym miejscu była ciężka, mokra i tak zwięzła, że trudno w nią było wbić widły.
Moim zdaniem (podbudowanym powyższym przykładem i paroma innymi) każda bulwa palczychy jest w stanie przetrwać zimę, a nawet zadomowić się w jakimś miejscu na dłużej, pod warunkiem, że roślina przejdzie w gruncie cały cykl wegetacyjny i zapadnie w spoczynek przed mrozami. Aby mieć pewność, że tak się stanie, trzeba wysadzić kupioną bulwę wiosną albo nawet gdzieś tak w styczniu-lutym do doniczki z ziemią, ukorzenić pod dachem, a do gruntu wysadzić w połowie maja rośliny już z korzeniami i liściem. Potem tylko zdać się na Matkę Naturę, a jesienią dla świętego spokoju grubo ją zaściółkować korą.
Wymarzanie starszych bulw najprawdopodobniej spowodowane było właśnie zbyt późnym sadzeniem. W szczególności bulwy, które kwitły "bez ziemi" (a więc i bez korzeni) tracą masę czasu na ukorzenienie i do jesieni nie zdążą dojrzeć. Lepiej je wtedy posadzić do doniczki i jesienią dać im dojrzeć pod dachem.
Z kolei powszechne przeżywanie młodych bulwek spowodowane jest zapewne tym, że one od razu są w spoczynku. Dostawszy się do ziemi są od razu na swoim miejscu. A wiosną już one same decydują, kiedy mają zacząć rosnąć, a nie ogrodnik.
Uprawiałem w doniczkach młode palczychy na sprzedaż i wymianę. Otóż posadzone w szklarni w kwietniu ukorzeniały się szybko i rosły jak na drożdżach. W II połowie września SAMORZUTNIE zżółkły i zamarły im liście - bez żadnych przymrozków. Po oczyszczeniu spody bulw miały idealnie półokrągły kształt, a resztki zeszłorocznej bulwy były cienkie jak papier i odchodziły od młodej bulwy bez problemu. Świadczyło to o ich pełnej dojrzałości. Bulwy, których wegetacja została przerwana przez przymrozek czy przesuszenie, mają charakterystyczny zgrubiały rąbek dookoła. Dodam, że bulw nie zasuszałem specjalnie - liście żółkły również przy wilgotnym podłożu.
Trzeba też pamiętać o jej wymaganiach wilgotnościowych. Otóż jest to roślina BŁOTNA! Praktycznie cały czas powinna mieć wodę przy korzeniach. Doniczkę należy postawić w głębokiej misce ze stale stojącą wodą. Wtedy ukorzenia się i rośnie bardzo szybko.  Ja swoje rośliny ustawiałem na tacy zawsze wypełnionej wodą. Już po tygodniu korzenie przerastały całą ziemię w doniczce, a po dwóch-trzech rośliny miały rozwinięte liście. A na paru zaprzyjaźnionych forach sporo się naczytałem, jak to palczycha długo się ukorzenia... Chyba właśnie wtedy, gdy ma za sucho.
W niedalekiej przyszłości zamierzam nad swoim stawem przygotować fragment bagienka, na którym będą rosła grupa palczych w warunkach całkowicie naturalnych. Wtedy zweryfikuję powyższe spostrzeżenia ostatecznie.