Hmm, chyba się rozpędziłam, bo jest ich 10 nie 11

Nie wiem jak doszłam do tej liczby skoro od jakiegoś czasu mam tę równą 10.
Phalaenosis - pierwszy zakupiony, o którym wspominałam. W jakim był stanie już pisałam. To dzięki niemu trafiłam na to forum i tu odnalazłam najwięcej pomocnych informacji. Wiedziałam jedno - jak już się podjęłam opieki nie mogłam pozwolić, aby nie przeżył.
Po prawie roku walki o niego i pielęgnacji prezentował się tak jak na pierwszym zdjęciu (dokładnie z 6.12.2009). Normalnie jak kilka tygodni wcześniej zobaczyłam u niego zalążek pędu to się poryczałam

. To była najwspanialsza nagroda za serce jakie mu ofiarowałam. Żałuję, że nie mam jego zdjęcia jak tylko trafił do mnie, ale wtedy jeszcze nie robiłam takiego rejestru kwiatów, teraz mam osobny notatnik przeznaczony specjalnie dla nich (takie wariactwo, a co

)
A to już z 01.04.2010. Jak się rozwinęły jego kwiaty zobaczyłam kolor, bo to tez była dla mnie zagadka. Mniej więcej wtedy zobaczyłam też, że pomimo kwitnienia rośnie również drugi pęd
22.06.2010 - na pierwszym "moim" pędzie został tylko jeden kwiatek, drugi już ładnie wykształcony
A dziś prezentuje się tak:
Cambria - również zakupiona jako przekwitnięta. Pani na kasie nadłamała jej jedną z młodych pseudobulw
Kiedy pojawiły się pąki byłam strasznie ciekawa jakie ma kwiaty. Są tylko dwa, ale i tak to jej sukces
Miltonia - trafiła do mnie z lekką zgnilizną, ale poszły w ruch nowe podłoże, nożyce, kieliszki wódki

i torby cynamonu i wyszła na prostą. W tym momencie pracuję tylko nad harmonijką na liściach, ale to już wilgotność, którą zwiększyłam
To kwitnięcie jest z grudnia 2009, ale w tym momencie wydaje i się, że znów zaczyna się coś w tej kwestii dziać, bo została nieco przesuszona
Dendrobium - dostałam od koleżanki, bo moi znajomi wiedzą, że mam taki "storczykowy szpital". U niej przekwitło, zmarniało i na dwóch pseudobulwach pozostało mu po dwa liście, widoczne jeszcze na zdjęciach. Dość szybko po przesadzeniu (podlewała kranówką i całe podłoże było białe) zaczęło coś na szczycie jednej z nich wyrastać. W taki sposób pierwszy raz spotkałam się z keiki na storczyku. Teraz mam zamiar je odciąć i wsadzić osobno a mama niech się regeneruje, ale ze strachu tak się do tego zabieram, że hej. Koleżanka jak je ostanio zobaczyła wykrzyknęła "O rany, a coś ty mu zrobiła

"
Paphiopedilum - x 2, uległam słabości i kupiłam dwa przekwitnięte prawie rok temu

Pamiętam, że mąż prawie mnie z domu wyrzucił, bo zalałam bagażnik w samochodzie tak ciekła z nich woda

Mają nowe rozety, więc może się nich coś wykluje - w jednym zauważyłam, że wyłania się coś co nie przypomina listka. Byłby szał, gdyby to kwiatek
Cambria - kolejna. Po ponad roku "milczenia" i walki o odrośnięcie korzeni, które były praktycznie całkowicie zgniłe wypuściła nową pseudobulwę i pęd

Strasznie jestem ciekawa jakie będą kwiaty, bo w przeciwieństwie do moich dwóch pozostałych Cambri pęd jest gruby i masywny
Cambria - znów

Pojechałam z psem do weterynarza, a że po drodze Obi to zupełnie nie moja wina. Znalazłam ją wśród przekwitniętych za 5 zł, ale miała już dwa pędy. Miała też mszyce, ale przeszły do historii po codziennym traktowaniu ich patyczkiem do uszu (były na pędzie kwiatowym, a nie chciałam ich traktować opryskami)
W dniu zakupu - 15.07.2010 wyglądała tak:
27.07.2010 część kwiatów już rozwinięta
Phalaenopsis - zakupiony jako przekwitający za 5 zł. Mimo zgnilizny większości korzeni, po usunięciu ich i przesadzeniu zrzucił tylko jednego z trzech pozostałych mu kwiatów. Jest u mnie od 21.07.2010. Zdjęcie jest zrobione zaraz po przesadzeniu dzień po zakupie. Wyciągnęłam go ze zgniłego podłoża, wycięłam uszkodzone korzenie i noc trzymałam, aby lekko obsechł. Stwierdziłam, że jak nie uratuję tego kwitnienia to nie będzie dramat, ważne żeby cały przeżył a może kiedyś odwdzięczy się kwitnieniem
Cymbidium - zdaję sobie sprawę, że to trudny storczyk - tzn. trudność sprawia doprowadzenie go do ponownego zakwitnięcia. Miał jednak dwa wyjścia - albo znaleźć się u mnie albo na śmietniku, bo moja sąsiadka pozbywała się go wiosną jak przekwitł. To cud, że przeżył bo sąsiadka podlewała go naszą kranówką z częstotliwością i ilością jak zwykłe kwiaty.
Przez całą wiosnę i lato przestał na balkonie, teraz też tam jeszcze jest. Z jego postępów zauważyłam tylko nową, jeszcze malutką pseudobulwę, ale ma czas, nikt go nie pogania
Głównie dzięki temu forum dowiedziałam się jak o nie wszystkie dbać. Dlatego założyłam tutaj dla nich osobny wątek - to będzie taki rejestr postępów moich podopiecznych jak również możliwość uzyskania jeszcze większej wiedzy o nich
