Jak na razie z przędziorkami walczę tylko w ogórkach. W tym roku jest dużo przędziorka i widzę, że mocno polubił żółtlicę drobnokwiatową. Będę obserwował swoje lobelie. Zaczynają kwitnienie bordowe.
Wygląda na to, że doczekałem się tylko 2 kolorów. Zostały już tylko 3 rośliny, które mają szansę zakwitnąć w innym kolorze ale łodygi wyglądają podobnie jak u tych co już kwitną.
Bardzo nikła szansa. Wysadzam wiosna już podpędzone lobelie,gdyż od kilku lat wykopuje na zimę i sadzę w doniczki. Wczesną wiosną mam możliwość dzielenia i pędzenia. Też łudziłem się,że o tak przedłużonej wegetacji zawiążą nasiona. Niestety nasiona nie dojrzały a w jesiennych mgłach koszyczki nasienne spleśniały.
Januszu, jeśli możesz to napisz coś więcej o przechowywaniu przez zimę, w jakich warunkach trzeba trzymać taką stroiczkę?
Bardzo bym nie chciała, żeby tej zimy znowu mi wymarzła .
Aniu. Wykopuję po pierwszych przymrozkach. Mają one już dobrze wykształcone rozety liściowe. Sadzę w dość duże doniczki ze względu na bardzo rozbudowany system korzeniowy. Przechowuje w piwnicy chłodnej (zima w granicach +5 ) ale i suchej. Kiedyś było w niej dużo ziemniaków i była duża wilgotność to rozety liściowe pleśniały. Teraz warzyw jest niedużo i przy dobrej wentylacji w piwnicy jest sucho. Przechowuje w niej dużo bylin z dobrym skutkiem. Wiosną- początek marca dzielę na małe sadzonki o trzech czterech rozetach liściowych do ogrodu a o jedno rozetowych na rozsadnik.(przeważnie przy dzieleniu odrywają się taki pojedyncze rozety) Zakwitną też tylko pojedynczymi kwiatostanami. Do gruntu wysadzam po połowie kwietnia wcześniej stopniowo hartując.
Taka metoda jest pewna,że lobelia przetrwa zimę. Zimowałem również w gruncie z powodzeniem ale ze względu na trudności w zdobyciu sadzonek teraz nie ryzykuję. Swoje wszystkie wyhodowałem z nasion. Trochę to kłopotliwe,bo trudno nasiona zdobyć a jeżeli to się uda to jest ich bardzo mało w torebce i stosunkowo drogie. Przestrzegałbym przed kupowaniem na All. od niepewnych sprzedających. Otrzymywałem zamiast lobelii nasiona naparstnicy albo maczku kalifornijskiego a raz troch jakiegoś prochu jakby zmielonej kory. W.Legutko czasami oferuje w swojej ofercie ale też nie co roku.
Odświeżam temat. Moje lobelie niestety padły zimą, ubiegłą .I zrezygnowałam z kupienia nowych, stwierdziłam,że u mnie za zimno. W tym roku, w miejscu gdzie kiedyś rosły lobelie mam pełno siewek. Wydaje mi się, że lobelii niebieskiej. niektóre już, już będą kwitły. Wszystko się wyjaśni wkrótce.
Wysiane w zeszłym roku zakwitły późno i nie zawiązały nasion. Przezimowały przysypane korą. W tym roku kwitną i jest szansa na nasiona. Szkoda, że wszystkie kwitną na bordowo (jedna się wyłamała i kwitnie na czerwono).
To najpewniejsza metoda. One nie tyle boją się mrozów co nadmiar wilgoci. Nawet gdy zima bez śniegu to przemarzną tylko końce liści a rozeta będzie zdrowa ale warunek....nie może podpływać woda pod krzaczek. Mam obecnie chyba wszystkie odmiany: jasny róż, ciemny róż, czerwony, szkarłatny,bordo, fiolet.białą i jakaś nowość o czerwonych liściach ale jeszcze nie kwitnie więc nie wiem jaki będzie kolor kwiatu.