Jula, ten środek należy stosować wtedy, jak miałaś w ubiegłym roku plagę robactwa.
Czyli zachodzi obawa, że larwy zimuje na roślinie.
To jest pierwszy zabieg, po nim w maju należy zastosować chemię na robactwo, dopiero przyniesie to rezultat.
Ja się wyedukowałam w sklepie ogrodniczym PGR Bródno, to się mądrzę.
Aga o tym nic nie pisała. Dlatego piszę, że ja bym nie stosowała.
Czyli co, czyli w maju i tak trzeba chemia leciec? No to teraz jestem zdezorientowana Myslalam, ze wystarczy ze ukatrupi sie wlasnie to, co zimuje na badylach i iglach. Bedzie mniej w sezonie i moze wcale nie trzeba bedzie traktowac chemicznie, bo nie bedzie plagi.
A to faktycznie do kitu Bo jak i tak trzeba leciec z chemia, to co za roznica ile ten biologiczny wytlucze. Ja pryskac tak czy inaczej nie mam po co, bo mszyce mialam tylko na duzych dalijach ktorych juz nie mam a pedziorka jedna okrywowka mi podlapala, bo rosnie na mojej patelni miedzy tawulami i przewiewu nie ma za duzo.. ale okrywowe, to i tak na krotko zetne. Ale sobie tak myslalam, ze w razie jakiejs plagi moze byc to dobre rozwiazanie a tu bryndzowato, to wyglada.
Człowiek spokojnie obiad je, a tu gorąca dyskusja ;) Maju, bardzo sobie cenię Twoje rady, wiesz o tym... o opryskach pisałam ogólnie, a nie w kontekście róż li tylko - przecież one stanowią ułamek wszystkich roślin... Mam co roku problem z grzybem, miejscowo z mszycami czy przędziorkiem... Straciłam niejednego pięknego iglaka, może pamiętasz moje 4 metrowe Omoriki, które wykopywałam... Reasumując, muszę stosować opryski i wybacz, że wyjaśnię wprost, ale pracując w korporacji na etacie, nie mam szansy na 100% ekologiczne prowadzenie ogrodu i zabawę w mikstury pokrzywy z mlekiem... Brakuje mi w tym, co przeczytałam spójności, bo albo w ogóle nie stosujemy chemii, albo decydując się na nią np. tylko w maju, nie krytykujemy potrzeby jej stosowania z zasady... Zgodzisz się?
Korę zamówiłam, ziemię też - będzie w piątek... Połowa ceny sklepowej.
Przyszły do mnie pierwsze róże Russelliana już posadzona sobie rośnie, pozostałe dwie zadołowałam w warzywniku-muszą do soboty poleżeć i poczekać.
Promanalu użyję do iglaków. Róże opryskam tylko Miedzianem, o ile kupię, bo dziś się nie udało. Na pewno będę używać chemii
Chemiczna dyskusja wre na całego.
Według mnie żeby utrzymać iglaki w dobrej kondycji trzeba je pryskać bo inaczej kiepsko będzie. Zauważyłam że moje młodsze jałowce bardzo brązowieją w środku i chyba będę musiała zastosować na nie Topsin żeby mi nie padły.
Ewuniu też już masz róże i nawet posadziłaś, ja tylko zadołowałam.
Jula, pierwsze chabazie przyjadą w przyszłym tygodniu, dlatego muszę być chociaż trochę przygotowana... Mam nadzieję, że w wolne dni nadgonię z robotą, a jak jeszcze będzie pogoda, to super... Mówiłaś że będziecie kupować dużo ziemi? Dużo, jak na mini, oczywiście? ;) Maju, chemiczna dyskusja wre, bo przynajmniej ja muszę zrozumieć to do końca - póki co chciałabym być chociaż przez Was tolerowana mimo, że stosuję chemię ;)
Z wierzchu ziemia miękka, ale już na sztych czuć było opór, potem było jeszcze trudniej. Jednak dół udało mi się wykopać, tylko nasypałam do środka kompostu i ziemi z kretowisk, żeby nie było korzeniom za twardo
Ja również stosuję chemię
Ewa, ja spróbuję wbić szpadel w piątek... U mnie była nieco łagodniejsza niż u Ciebie zima, może już odpuści... Ciekawam tylko jak przeżyły ryby w oczku...
Myślę, że nie ma co się rumienić z powodu oprysków chemią; ważne by trzymać się pewnych zasad (opryskiwać pod wieczór etc.). Staszku, strasznie dawno Cię nie widziałam! Co się dzieje u Ciebie na działce? Moje iglaki też trafiają różne szkodniki, trudno na to nie reagować...