Tak wygladaja krzaczki Niny Weilbul. Moja wina. bo nie zareagowałam w porę, jak zobaczyłam pierwsze plamy na liściach.
Ta biedula mam jeszcze trochę liści i zawiązała pączki.

A tak choruje Astrid Lindgren, niżej jej 2 zdjęcia z ubiegłego roku. Jestem bardzo zawiedziona, że w tym roku nawet nie zbliżyła się do swojego zeszłorocznego wyglądu.


Tutaj inny krzew Astrid zżerany przez jakieś owady. Ręce opadają.

Na duchu podnoszą mnie hortensje ale ile można pokazywać te same krzewy.
Limelight

Tardivy w całej krasie

Grandiflora z kwiatami żurawki Purple Palace. Mnie się bardzo podoba ta przypadkowa kompozycja.

Troche kolorów.

Błekitny Anioł
Rozchodnik okazały bodajże Matrona a przed nim Pink Peace.
















