Kochani... Wielkie Wam i z całego serca płynące podziękowania...Za wszystkie słowa, za wszystkie prywatne wiadomości - dziękuję... Czasem brakuje słów, by powiedzieć, co człowiek myśli...Dlatego naprawdę, z całego serca Wam dziękuję - bo nie macie pojęcia, jak bardzo Wasze słowa i wsparcie były dla mnie cenne.
Tak, macie wiele racji w tym, że nasze hobby - roślinki - pomagają, ale roślinki - to też i Wy, więc całość NAPRAWDĘ pomogła mi bardzo. Życie toczy się dalej, praca, najbliższa rodzina, roślinki muszą jeść, pić - ogarnęłam się nieco dzięki tym codziennym obowiązkom. Powoli wracam, ale w sercu czuję ogromną wdzięczność dla Was wszystkich, bo właśnie w takich chwilach czuje się tę duchową, kaktusiarską Rodzinę... Dziękuję Wam raz jeszcze
Ale, jak wspomniałam, życie toczy się dalej. Czas oddać to, co roślinne - roślinkom. Sezon przecież gdzieś u Was już się zaczął. U mnie - nowościami.
Dorwałam jeszcze w ubiegłym tygodniu kilka cudów. Dwa z nich chciałabym Wam pokazać.
Euphorbia milii - wiadomo: znana, nie zawsze lubiana, ale dla mnie piękna. Podstawowa forma jest endmitem Madagaskaru. Powstało wiele hybryd nie zmienia to faktu, że bardzo polubiłam każdą - podobnie jak u Pachypodium - formę tego rodzaju. Ostatnio miałam wielkie szczęście nabyć oryginalną - łaciatą formę. Jej kwiaty wyglądają tak:
Nazwałam ją - podobnie jak sprzedawca - "łaciatą".
Niemniej największym hitem tych pierwszych nowości jest kompletnie nieznana, nieopisana, ale jakże piękna kolejna Euphorbia. Nasza Beata (bebos) poddała sugestię, że może to być roślina jednoroczna - nie chciałabym, ale bacznie ją obserwuję. Jest wielka i naprawdę różniąca się od wielu, które widziałam. Kwitnienia ma podobnie jak E. milii, ale jakże inne:
Urocze dzwoneczki, piękny kwiatostan - jest po prostu niesamowita. I wielka: w tej chwili ma ponad 50 cm!
Mam nadzieję, że i Wam się spodobała...
Wspominałam już, że mam pierwsze "swoje" kwitnienie - nie jest to nic takiego wielkiego bo wiadomo, że większość moich roślin nie jest zdolna ani chętna do kwitnienia, niemniej ta mnie cieszy bardzo, to
Euphorbia milii v. roseana, Zombitse, Madagascar:
Kwiatki są maleńkie:
A tu w porównaniu z kwiatostanem "łaciatej":
I na koniec - kwiatuszek
Kalanchoe pumila. Niestety, zimą stracilam wszystkie swoje kalanchoe (zasuszenie...

), musiałam odbudować ich zbiorek. Jedną dostałam od razu kwitnącą:
Raz jeszcze ściskam Was bardzo serdecznie. Mam nadzieję, że moje roślinki się spodobały. Powoli będę nadrabiać zaległości w Waszych wątkach, tutaj już z góry bardzo dziękuję za wizyty. Miłej niedzieli, Kochani!
