Nic specjalnego wypalam dziury prętem (przy butelce pełnej lodu, aby nie zapadła się przy zasypywaniem ziemią), zakopuje je tam gdzie potrzebuję (zapowiadają niby mokry rok bez dłuższych suszy, także powędrują do dyniowatych, a czy pomidory dostaną się jeszcze okaże), wsadzam na tyle głęboko aby wystawało trochę więcej niż sama szyjka butelki, to ułatwi trafianie konewką do lejka no i ucinam górę (jeszcze nie ucinałam, mam wsadzone 3 sztuki przy cukiniach).
No to nie za ciekawie z tym śniegiem, chociaż u mnie też straszą przymrozkami więc może być i u mnie śnieg zamiast deszczu (dzisiaj akurat całą noc lekko padało).
Jestem ciekawa i mam obawy jak rośliny przeżyją beze mnie miesiąc, bo jestem zmuszona wyjechać na tak długi czas...w tym czasie rozsadowym

.
Jeszcze coś mnie podkusiło aby posypać trawnik nawozem, kto tą trawę będzie kosić

, już się boję tego buszu...lub zniszczonej kosiarki z przedłużaczem (babcia jest zdolna), oby wyschło do wtorku to uda mi się jeszcze skosić przed wyjazdem.