Witajcie Kochani
Miałam narzekać na roztopy, bo parę dni temu zaplanowałyśmy sobie z młodą wypad na sankach że słoninką dla sikorek a tu śnieg zamienił się w wodę, ale już się poprawiło. Codziennie dosypuje nam po trochu śniegu i krajobraz jest naprawdę ładny, szczeg?lnie jak nie zdążą tego posilić na czas ;)
Martwiłam się nieco, bo młoda z początkiem stycznia zaczęła mi zn?w pokasływac, ale się zebrała. Potem mnie coś zaczęło w gardle drapać i się czułam jakby mi kto łeb betonem zalał. W ruch poszedł imbirek z cytryną i wszelkie inne prozdrowotne eliksiry i jest całkiem nieźle.
Og?lnie to jestem zachwycona, bo przestałam się przeziębiać. A kto czytał ten pewnie pamięta ile razy w ciągu roku leżałam w paskudnym stanie ( i to takim serio złym, że lekarze nie wiedzieli co że mną robić)
. Od czasu jak laryngolog mi dała szczepionkę to nie położyło mnie ani raz. Owszem, dwa razy od jesieni byłam podziębiona, ale zostałam cały czas ' na chodzie' i zebrałam się szybko bardzo prostymi metodami.
Jestem nastawiona więc do tego roku optymistycznie i liczę, że mi choroba nic nie przerwie. W tamtym roku przedwiośnie niestety przeleżałam i sporo czasu się zmarnował przez moją niedyspozycję .
Wierzę w ten rok.
Na sianie nastawiam się ostro. Ostatnio przyszła do mnie kolejna przesyłka z nasionami wprawiającymi mnie w dziki zachwyt. Tym razem bakłażany od cudownej forumki, kt?re zawdzięczam podjęcie hodowli warzyw w donicach. Ogromnie dziękuję !
W międzyczasie też zakupiłam kolejne nasiona i czekam na kolejne. Jak lista będzie pełna to się będę chwalić. Wszystkim kt?rzy mi tak wytrwale pomagają ogromnie dziękuję. Niestety w tym roku nie wpadłam na to żeby nasiona zebrać ale podglądam akcję wymiany i myślę, że od następnego roku będziecie mogli na mnie liczyć ;)
Trochę nasion zebrałam rzecz jasna, ale znacznie więcej zostało na roślinach na zimę. Nagietka mam z miejskiej działki, za to nasturcji nie, a widziałam na krzakach że było ich sporo.
Jeśli chodzi o rudbekię to tak, wysiała mi si?. Mam też nasiona i jesienią sąsiadka dała mi sadzonki. Za to jeż?wka i u mnie coś kiepsko dlatego też zam?wiłam nasion.
Pigwa mi się nie do końca zmarnowała,, bo trochę soczk?w było. Ale wszyscy się bili - temu zostawić, temu odłożyć,.Nie dawać nikomu bo braknie- A tu pełen koszyk mi został, bo zainteresowanym się nie chciało przyjśc i nosic. No nic. Ptaki mają używanie. Jabłka już prawie wszystkie przejadły.
Jak o malowanie chodzi to mniej więcej wiem jak malować,bo czasem w domowym zaciszu macham pędzelkiem. I wiem że trzeba wyczyścić, wygładzić, zagruntować i nanieść parę warstw i zabezpieczyć, no ale. Malowanie drewnianej skrzynki to trochę inna bajka niż malowanie ławki czy budki na narzędzia. Namachałam się w tamtym roku drucianą szczotką ale nie skończyłam i teraz to zn?w pasuje oczyszczać od nowa. A farbę kupiłam zieloną i zużyliśmy do malowania metalu od płotu.
Jesienią zaczęło nam zrywać osłony z paneli i robiliśmy wzmocnienia z metalowych pręt?w, kt?re też malowaliśmy.
Z tym naszym ogrodzeniem to jak z jajem . W dodatku już dw?ch artyst?w się na nim podpisało srebrnym sprayem... M?j tato jest zdruzgotany. Mnie bardziej martwi, że nadal nie wymyśliłam jakie chcę krzew do obsadzenia płotu.
A Waldek.... dobija 7 roku życia i robi się jakoś taki stary . Marudny i uciążliwy, w dodatku coraz częściej się wyłącza lub wpada w panikę.
Edit : BARDZO przepraszam Was za wszystkie błędy w tekście, liter?wki i słowa niezrozumiałe. Odkąd zmieniłam telefon totalnie nie mogę sobie poradzić. Poprawiam posty po sto razy a ciągle coś jest nie tak. Nie bierzcie mi tego za złe, walczę z tym non stop,ale ja to chyba z prehistorii jestem i nowe telefony to nie dla mnie.