Witam
Dzisiaj wypowiedziałam wojnę liściom. Tym leżącym oczywiście na trawniku. Niestety, na drzewach i krzewach jeszcze też pełno liści, nie boją się niczego i czekają na mrozik. Ale o nim nikt nie słyszał. Za to o deszczu sporo słyszałam....ma jutro nieźle lać
Liście są idealnym materiałem na kompost. Co roku zbieram je do worków, które dziurawię w celu poprawy wentylacji, podlewam, dodaję ziemi lub kompostu i ustawiam w miejscu, gdzie nikogo ten mało estetyczny widok nie będzie raził....i za rok mam cudowny materiał. Nie jest to tak samo wartościowy materiał jak prawdziwy kompost, bo ma mniej wartościowych składników, ale idealnie nadaje się do wzbogacania rabat i ich ściółkowania.Oczywiście ( tu zdania są podzielone ) nie kompostujemy liści orzecha włoskiego i dębu. Mój orzech grzecznie zrzuca liście w miejsce, gdzie nic nie rośnie i tam sobie zapomniane przez wszystkich leżą i nikomu nie przeszkadzają. Dębu nie posiadam.
Przy okazji muszę się pochwalić, bo dostałam kilka taczek pięknego, dwuletniego kompostu. Część już porozkładałam na rabatach i wokoło drzew owocowych, ale jeszcze kilka taczek mam do rozrzucenia. Mam też sporo własnego, który przeznaczyłam na kopczyki dla róż. Jeszcze trochę i czas się zabrać za tą mało przyjemną pracę.
Aniu - Na fotkach w towarzystwie czerwonego klonu to świerk Inversa. Na innej, gdzie z tyłu też widać klonika japońskiego, to świerk wężowy. Ja uwielbiam drzewa, a zwłaszcza iglaki w wersji
pendulowatej - pijanej. Mam jeszcze cyprysa nutkajskiego i jałowca którego nazwy nie pamiętam. Wszystko co ma zwieszające się gałązki chętnie przynoszę do domu. Uwielbiam pokrój płaczących drzew.
Soniu - Otóż to. Słoneczko wyjrzy zza chmurki, i od razu świat jest o wiele piękniejszy. Nawet jak koloru mało, to można go dorobić.

U mnie większość liści jeszcze na drzewach, bo zapomniało przymrozić. Szkoda, bo spadłyby a ja ryms do worków i po robocie. A w obecnej sytuacji, to co jakiś czas będę musiała akcję powtarzać. Ja nawet miałam taki diabelski plan, że nie będę w tym roku sprzątać....ale nie mogłam już spokojnie spać.
Dorotko - Grad

Mam nadzieję, że nie narobił dużo szkód. Ale o tej porze, to raczej liściom i kwiatom nie zaszkodzi na szczęście. Jak to dobrze mieć za sobą sadzenie cebul i róż.

Jak widać, nie wszyscy mogą spokojnie leżeć na kanapie
A Pepsi to kochane psisko, o ile nie zrobi podkopu i nie zwieje gdzie ją szalona wyobraźnia poniesie. Chociaż, muszę to przyznać, chyba dojrzała moja pannica, bo ucieczki są coraz rzadsze. Może w końcu zapomni o tym.
Marysiu - Czytałam co nieco o karczowniku i doszłam do wniosku, że wolę kreta

Kret nie zjada roślin. Gorzej, jak do gotowych korytarzy, po wytępieniu kreta wprowadzi się karczownik. Wtedy spustoszenie niezłe może narobić. Mnie w tym sezonie kret wyjątkowo pokochał. Pełno mam kopców
Myślę, że został przegoniony z sąsiadującej łąki, którą zakupił sąsiad zza betonu i tam od kilku tygodni powstaje ogromny staw. Tam za głośno, za niespokojnie, to przylazł do mnie. Cóż począć
Dziękuję za doniczkę z Pepsi
Wróciła Zuza z pełną reklamówką słodyczy. Dzieciaki chodzą po domach i z żarcikiem upominają się o słodycze. To taka tradycja zza oceanu, ale nieźle zadomowiła się wśród dzieci. Uśmialiśmy się z Emem, bo moje dziecię 10- cio letnie jest święcie oburzone. Otóż, poszły z koleżankami do domów na
bogatym osiedlu w mieście. Nikt, wyobraźcie sobie, że nikt z kilkunastu wypasionych pałaców nie otworzył dzieciaczkom drzwi. Zuza tego nie pojmuje, a my dorośli wiemy że kiedyś zrozumie....No, ale na szczęście w pobliżu znalazły się też domy uczciwych i znających się na żartach obywateli i mamy zapas słodyczy na kilka tygodni
