Bebeluch, ja na początku po całej tej wielkiej robocie i walce też myślałam, że nigdy więcej bym się za coś takiego nie wzięła
ale teraz trochę czasu już minęło, trochę zapomniałam jak było ciężko i teraz mam siły żeby walczyć od nowa, tylko teraz nie tak na żywioł a z większym "pomyślunkiem" żeby mniej się napracować

Wtedy wszystko wyrywałam ręcznie - teraz bym użyła choćby randapu, żeby było łatwiej. Zresztą teraz mam zawsze randap przygotowany w takim malutkim pojemniczku z atomizerem i jak coś mi bardzo się naprzyksza to dostaje sprajem z randapem

Mam takie miejsca, gdzie rosły dzikie śliwki i teraz co jakiś czas odbijają od korzeni i dziki powój, który zwalczam już 6 lat a i tak zawsze gdzieś wylezie. To włąsnie na nie ta tajna broń
