Walczymy zaciekle, zima opuściła nas dopiero w kwietniu i to +/- w połowie, więc tyły straszne, ale przynajmniej odmalowaliśmy kuchnię
Niewiele udało nam się zrobić, ale jakieś tam drobne zmiany nastąpiły, to coś mogę pokazać.


Przed i po. Pozbierałam po ogrodzie irysy i takie sobie kółeczko strzeliłam. Jako że kółeczek nigdy za mało pod lilakiem kolejne tym razem z marcinków, one już sobie tam grzecznie rosły(u mnie to marcinki w hektarach można było mierzyć

A tu je Forsycja, lilak dwa, a w środek w ramach walki z nudą wmontowałam irysy, tylko te klapiaste, bo irysów to ci u mnie też po dostatkiem

A to pancerny inspekt, misiek sam robił
Deska się sprawdza.


A to inspektowa zawartość, papryka i pomidorki. Na punkcie pomidorków to mi totalnie odbiło. Z teściem możemy sobie rączki podać. I pomyśleć, że jeszcze jakiś czas temu uważałam, że on jakiś nienormalny, że tak lata wokoło tych pomidorów, a teraz mam tak samo.

I takie tam pierwsze warzywka. Por, cebula ta na szczypiorek, rzodkiewka, marchewka, pietruszka, sałata - standard. W sumie to niewiele widać, bo niedawno wysiewane

Pierwsze straty, no złamało się, nosz normalnie się złamało, a wyglądało tak solidnie
Ciąg dalszy nastąpi...








