 Po kolejnym sezonie, gdy naganiałem się z konewkami i nawet nie spróbowałem własnego pomidora, postanowiłem zbudować prostego foliaka. Od tego czasu, czyli od trzech lat poznałem smak pomidora z własnej działki. Aha- w foliaku absolutnie niczym nie pryskam pomidorów. Da się? Da się, ale tylko pod folią. Ojciec ma działkę na Brochowie- mówi, że już 6 lat temu zrezygnował z uprawy pomidorów w gruncie, bo mu padały. Znajomy ma działkę przy Gliniankach na Lotniczej- sytuacja podobna. Stąd mój wniosek- chcesz mieć pomidory bez oprysków we Wrocławiu- uda Ci się tylko pod osłoną.
  Po kolejnym sezonie, gdy naganiałem się z konewkami i nawet nie spróbowałem własnego pomidora, postanowiłem zbudować prostego foliaka. Od tego czasu, czyli od trzech lat poznałem smak pomidora z własnej działki. Aha- w foliaku absolutnie niczym nie pryskam pomidorów. Da się? Da się, ale tylko pod folią. Ojciec ma działkę na Brochowie- mówi, że już 6 lat temu zrezygnował z uprawy pomidorów w gruncie, bo mu padały. Znajomy ma działkę przy Gliniankach na Lotniczej- sytuacja podobna. Stąd mój wniosek- chcesz mieć pomidory bez oprysków we Wrocławiu- uda Ci się tylko pod osłoną. Nie wiem, czy to wina naszego wrocławskiego klimatu, czy też jest to już choroba innych miast?
Wiem, że folia rozwiązała mój problem i mogę delektować się wreszcie smakiem własnego pomidora.
I nie mówcie mi, że nie da się uprawiać pomidorów bez oprysków. Da się i do tego namawiam wszystkich, którzy uprawiają pomidory tylko na własne potrzeby. Nawet kosztem ilości zbiorów, czy też wyglądem pojedynczych pomidorów.
Zaryzykujecie zdrowie swojej córeczki, która bez Waszej wiedzy zerwie pomidora z krzaka i go zje, a okres karencji po oprysku jeszcze nie minął? Pozdrawiam.





 ja w tym roku pierwszy raz będę prowadzić pomidorki pod folią. Mam nadzieję, że doczekamy się zdrowych owoców.
  ja w tym roku pierwszy raz będę prowadzić pomidorki pod folią. Mam nadzieję, że doczekamy się zdrowych owoców.  


 . Ja też pryskam 2 maksymalnie 3 razy w sezonie. A w uprawach towarowych pryskają wiele razy
 . Ja też pryskam 2 maksymalnie 3 razy w sezonie. A w uprawach towarowych pryskają wiele razy  . Swoje to wiem co jem
 . Swoje to wiem co jem  .
 .

 Oczywiście nie chciałabym pryskać na potęgę, ale chciałabym dłużej cieszyć sie z efektów swojej pracy i móc obdzielać rodzinkę zdrowymi pomidorkami....
 Oczywiście nie chciałabym pryskać na potęgę, ale chciałabym dłużej cieszyć sie z efektów swojej pracy i móc obdzielać rodzinkę zdrowymi pomidorkami.... Zwykle zauważam ją na liściach albo łodygach, bo gdy zauważam na owocach, to z reguły jest za późno. Najczęściej jest też tak, że jakaś odmiana choruje jako pierwsza. Gdy krzak jest mocno zaatakowany, wyrywam go. Bez sentymentów. Jak tylko trochę, to dokładnie obrywam co się da, a resztę pryskam i bacznie obserwuję całą plantację. A w moim przypadku jest to zwykle ponad 100 krzaków.
 Zwykle zauważam ją na liściach albo łodygach, bo gdy zauważam na owocach, to z reguły jest za późno. Najczęściej jest też tak, że jakaś odmiana choruje jako pierwsza. Gdy krzak jest mocno zaatakowany, wyrywam go. Bez sentymentów. Jak tylko trochę, to dokładnie obrywam co się da, a resztę pryskam i bacznie obserwuję całą plantację. A w moim przypadku jest to zwykle ponad 100 krzaków. . Tym bardziej, że po pierwsze zaraza w sprzyjających warunkach może w kilka dni zainfekować całą plantację
 . Tym bardziej, że po pierwsze zaraza w sprzyjających warunkach może w kilka dni zainfekować całą plantację  , a po trzecie ci sprzedawcy nie zawsze się znają i potrafią doradzić
 , a po trzecie ci sprzedawcy nie zawsze się znają i potrafią doradzić  . Najczęściej doradzają nieśmiertelny miedzian
 . Najczęściej doradzają nieśmiertelny miedzian  , który w momencie zauważenia zarazy tak pomoże jak umarłemu kadzidło
 , który w momencie zauważenia zarazy tak pomoże jak umarłemu kadzidło 

 
 
		
