Myślę, więc jestem. O to dowód.tamanu pisze:Teza, której nie udowodnisz.Oldmike pisze:Życie to zbieg okoliczności związany z kombinacją aminokwasów.
A propos. Które odmiany jabłoni w końcu proponujesz?

Równie dobrze brzmi: myślę więc mnie nie ma. Jednak ani jedno ani drugie nie dowodzi, że "życie to zbieg okoliczności związany z kombinacją aminokwasów".Oldmike pisze:Myślę, więc jestem. O to dowód.tamanu pisze:Teza, której nie udowodnisz.Oldmike pisze:Życie to zbieg okoliczności związany z kombinacją aminokwasów.
Jadam niewiele jabłek i antonówka - jedyna jabłoń, która daje owoce bez pryskania - w zasadzie mi wystarcza. Zresztą nie tylko miOldmike pisze:A propos. Które odmiany jabłoni w końcu proponujesz?
Jeśli masz na myśli wymianę poglądów i przeprowadzenie logicznego dowodu, to z pewnością się damaryann pisze:A nie mówiłem- że przez internet się nie da? Chociaż myślałem, że będzie jeszcze trudniej.
Nie jedyna, nie jedyna, ja mam starą papierówkę, która owocuje mega obficie pięknymi jabłuszkami. Z nowych mam Freedom (bodajże), owocuje trochę mniej obficie ale również piekne jabłuszka a także jakąś taką odmianę co to nazywają Łelsy (piszę jak słyszę, nie wiem co to za odmiana i jaka jest poprawna pisownia). A jabłek to mam tyle, że po obdzieleniu wszystkich sąsiadów i całej rodziny muszę je do skupu zawozić.tamanu pisze: . . . antonówka - jedyna jabłoń, która daje owoce bez pryskania - w zasadzie mi wystarcza. Zresztą nie tylko mi
Pisząc o antonówce, że jest jedyna miałam na myśli, że to moja jedyna a nie ogólnie jedyna.chwaścik pisze:Nie jedyna, nie jedyna, ja mam starą papierówkę, która owocuje mega obficie pięknymi jabłuszkami. Z nowych mam Freedom (bodajże), owocuje trochę mniej obficie ale również piekne jabłuszka a także jakąś taką odmianę co to nazywają Łelsy (piszę jak słyszę, nie wiem co to za odmiana i jaka jest poprawna pisownia). A jabłek to mam tyle, że po obdzieleniu wszystkich sąsiadów i całej rodziny muszę je do skupu zawozić.tamanu pisze: . . . antonówka - jedyna jabłoń, która daje owoce bez pryskania - w zasadzie mi wystarcza. Zresztą nie tylko mi
A o pryskaniu to zielonego pojęcia nie mam. Wszystkie powyższe jabłonie chorują na to i owo ale mimo wszystko pięknie owocują. W zdecydowanej większości zdrowymi i ładnymi jabłkami.
Poniżej powycinane z artykułu. Co miałaś na myśli wklejając ten artykuł?hanka55 pisze:"Zagrożenia roślin ogrodowych
Zdrowe, dorodne kwiaty, drzewa i krzewy w znacznie mniejszym stopniu ulegają porażeniu przez choroby i mniej żeruje na nich szkodników. (...)
http://www.farmer.pl/produkcja-roslinna ... aabb0.html
Pobudziłaś mnie.hanka55 pisze:Pobudzenie do myślenia.![]()
W końcu, to portal rolniczy = żyjący z koncernami chemicznymi, jak brat bliźniak
Michale, luksusowy odnosi się między innymi do rzeczy cennych, rzadkich, niespotykanych, wysokiej klasy, pożądanych. Wybacz ale do nafaszerowanych chemią i powszechnie dostępnych jabłek deserowych ten termin nie pasuje. Poza tym nikt tu nie określił ani antonówek ani papierówek pojęciem "luksusowy".Oldmike pisze: Jeżeli antonówkę i papierówkę traktujecie jako luksusową odmianę deserową to można jedynie dyskutować o gustach i guścikach. A przecież o tym się nie dyskutuje.
Ja bym to nazwała maksymalną eksploatacją przy minimalnym wkładzie.Oldmike pisze:Raczej dopasował bym do tego określenie symbioza. Chemię zawartą w nawozach też bym do tego dołączył.
Luksusowe to oznacza również smaczne. Coś a'la banan Chiquita.tamanu pisze:Michale, luksusowy odnosi się między innymi do rzeczy cennych, rzadkich, niespotykanych, wysokiej klasy, pożądanych. Wybacz ale do nafaszerowanych chemią i powszechnie dostępnych jabłek deserowych ten termin nie pasuje. Poza tym nikt tu nie określił ani antonówek ani papierówek pojęciem "luksusowy".
Mam propozycję. Jedź kiedyś do sadu owocowego i porozmawiaj z ludźmi którzy parają się tym zarobkowo. Spytaj co przez sezon wykonali w sadzie by zebrać owoc który w dobrym roku (bez przymrozków) kosztuje 0,8/kg wiśnia i 0,2/kg jabłka. Spytaj też, co się dzieje w takich latach jak poprzedni, kiedy przymrozki spowodowały opad kwiatu i owoca było mniej. Uważasz, że w takich latach nie pryskasz? Wywalasz kasę na ochronę drzewa, wiedząc że nawet drogi owoc nie zwróci Ci kosztów tej "strasznej" chemii.tamanu pisze:Ja bym to nazwała maksymalną eksploatacją przy minimalnym wkładzie.