Wybacz, ale to na pewno nie jest racjonalne podejście, bo kodeks drogowy definiuje maksymalną prędkość na zwykłych drogach, a tam jest dodatkowo ograniczenie do 70. To, że ktoś jedzie 2 razy szybciej i się zabija jest tylko i wyłącznie jego winą, a nie drzewa, drogi, warunków atmosferycznych, czy czegokolwiek jeszcze. Gdyby jechał przepisowo to nie trzeba żadnego pobocza, bo spokojnie można te zakręty pokonać. No ale drzewo najłatwiej wyciąć. Dojdzie w końcu do tego, że te drzewa rosnące dalej od drogi też zaczną wycinać, bo ktoś jechał 200 km/h i też na nim się zabił, bo dalej poleciał. No ale gdzieś istnieje granica pomiędzy rozsądkiem, a absurdem. Do tego poruszamy się w przepisach prawa, także tego o ruchu drogowym

Oczywiście pomijam tu wypadki, gdy takie drzewo stoi w pasie jezdni, wtedy wybór jest jasny.
Podam drugi przykład. W mojej wiosce jedna z głównych ulic doczekała się asfaltu, taz. "schetynówka". Wzdłuż niej po obu stronach rosły stareńkie lipy. Wieś się rozrasta, ruch także rośnie, a uliczka była tak wąska, że dwie ciężarówki z trudem się mijały. Co postanowiono? Poszerzyć, zrobić chodnik itd. No ok, to rozumiem. Ale dalej? Roboty rozpoczęto od wycinki drzew po OBU stronach drogi. Zapytałem wójta gminy dlaczego tak zrobili, bo przecież mogli wyciąć drzewa z jednej strony i tam poszerzyć jezdnię, a po drugiej stronie, za ocalałymi drzewami zrobić chodnik, a nawet ścieżkę rowerową, bo miejsca jest wystarczająco dużo, a teren i tak należy do gminy. Jaka była odpowiedź? "Nie pomyśleliśmy o tym". Co tu dalej komentować? Był piękny widok, ptaki, a teraz ... ech ...
Wybaczcie, że się uniosłem, ale denerwuje mnie ta sprawa strasznie
No i odeszliśmy od tematu
Jest na to na szczęście recepta:
