santana51 pisze:Zgadzam się z przedmówcą mrówki prowadzą farmy mszyc i bronią je zaciekle przed intruzami .
''Dokładnie mówiąc mszyce i mrówki żyją ze sobą w symbiozie. Mrówki zapewniają mszycom bezpieczeństwo broniąc je przed agresorami (np. "biedronkami"), a w zamian dostają od mszyc słodką wydzielinę, którą się pożywiają.'' -to prawda ,tak jest -ale to wcale nie znaczy ,że człowiek ma im cały system zaburzać ! Wiele organizmów w naszym otoczeniu żyje ze sobą w symbiozie .Wiele ludzi nawet się nad tym nie zastanawia. Trzeba by się w wgłębić , żeby zrozumieć istotę sprawy ,ale to nie o tym wątek .Jak już musimy skorzystać z oprysku to naprawdę -APELUJĘ- róbcie to w pełni świadomie ,ściśle przestrzegając zaleceń (dawka ,termin stosowania ,faza roślin,karencja )do danego specyfiku oraz bezwzględnie BHP.
Taki sobie oprysk na chybił-trafił jest niestosowny może bardziej zaszkodzić niż pomóc.
A teraz na temat (z życia wzięte):u mnie jest mnóstwo mrówek i w truskawkach i na warzywniku .Z początku też mnie irytowały ale nie miałam czasu się nimi przejmować ,a teraz każdy się przyzwyczaił i chyba dziwnie by nam było bez mrówek

.Mszyce też są co roku na bobie i koperku ,czasami na młodych drzewkach owocowych i różach.Na ogół wystarcza zimny prysznic -pod ciśnieniem wody strącam mrówki i część mszyc bo wszystkich się nie da,trzymają się kurczowo roślinki .Robię to wieczorem (wiadomo ,nie na rozgrzane rośliny ).Następnego dnia jest czerwono od biedronek,(jakby w ukryciu czekały na ucztę) i dojadają mszyce .Te mszyce co
padły zjadają mrówki ,Tak tak zjadają nie reanimują

.Dodam ,że truskawek mi nie atakuje ani szara pleśń ani pędraki .Profilaktycznie truskawki sadzę dosyć szeroko ,żeby krzaki miały opływ powietrza i ściółkuję czystą słomą.