Widzę, że kota (czyli w tym przypadku
mła) nie ma przez chwilę i myszy harcują na całego ;-) Pełen zwierzyniec szaleje, łącznie z żywymi schaboszczakami - no pięknie dajecie ognia
Sarunia jest Daruniowa, oficjalnie to potwierdzam (
ale malutka Sarunia szaleje i z Paniusią) i nie protestuję ;-)
A co tematów ogrodowych, to działka zakupiona w maju była pasmem chaszczy... na szczęście w miarę sprawnie udało się ją doprowadzić do porządku, pozostawić większe drzewka i zagospodarować... niewielkiego tarasu nawet nie można porównywać, choć pamiętam, że mnie cieszyły bardzo te wszystkie donice z kwiatami... wyrosłam jednak w domu jednorodzinnym z niedużym 700m ogrodem, w którym było wszystko i chyba podświadomie ciągnęło mnie do powrotu do tegoż stanu, co z umiarkowanym ale powiększającym się entuzjazmem podchwycił PanM znajdując nam odpowiednią działkę. Dodam, że jest położona około kilometra od rodzinnego gospodarstwa moich dziadków, na którym spędziłam niejedną piękną chwilę dzieciństwa... ta ziemia wciąż należy do rodziny i życzyłabym sobie, by było tak zawsze - mam do niej ogromny sentyment... to tam chodziłam po drzewach, ukopywałam babci ziemniaki, doglądałam kurek, zbierałam codziennie znoszone jajka, chodziłam na grzyby, upiększałam okoliczne kapliczki... to były czasy!
Oj, rozpisałam się trochę, ale opowiadania byłoby na całą noc
