Permakultura cz.1
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1102
- Od: 14 paź 2014, o 12:05
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa/północne Mazowsze
Re: Permakultura
> Z moich doświadczeń wynika, że gleba sama się uprawia na głębokość większą, niż sięga orka. Np. jestem w stanie głębiej wcisnąć pręt na swojej nieuprawianej mechanicznie działce niż zaraz za miedzą na ornym polu. To jest różnica ok. 20-30 cm. U mnie wciska się stopniowo coraz trudniej i trudniej, a na polu stosunkowo łatwo, po czym nagle koniec, nie daję rady ani centymetra więcej.<
Nic nadzwyczajnego. To zjawisko zwie się stopą ( podeszwą ) płużną. Kiedy się orze stale na tej samej głębokości to pług ubija ziemię na skałę. Mam z tym stale problem na działce. Kopię bez problemu dołek pod coś tam, sztych i kawałek, i bęc! nie da rady wbić szpadla. Muszę chwycić za kilof i przebić się przez zeskaloną ziemię. Dalej idzie już łatwiej. Teoretycznie powinno się orać za każdym razem na innej głębokości, ale kto by się przejmował teorią.
Nic nadzwyczajnego. To zjawisko zwie się stopą ( podeszwą ) płużną. Kiedy się orze stale na tej samej głębokości to pług ubija ziemię na skałę. Mam z tym stale problem na działce. Kopię bez problemu dołek pod coś tam, sztych i kawałek, i bęc! nie da rady wbić szpadla. Muszę chwycić za kilof i przebić się przez zeskaloną ziemię. Dalej idzie już łatwiej. Teoretycznie powinno się orać za każdym razem na innej głębokości, ale kto by się przejmował teorią.
-
- 50p
- Posty: 81
- Od: 28 wrz 2019, o 21:59
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Permakultura
Mam w ogrodzie gliniastą ziemię. Jasną na wierzchu, ale jak pokopać trochę głębiej to i czerwona się znajdzie. Fakt, że poszło do tej ziemi sporo materiału organicznego i gleba zmieniła swoją strukturę,ale wciąż są miejsca pierwotnie gliniaste i widać ogromną różnicę.
Nawet gdy usypuję wał z materii organicznej, to ziemia pod nim nadal jest zbita i nie miesza się z warstwą próchnicy, która powstaje na wierzchu. Dlatego teraz zamiast przekopywania stosuję coś innego.
Przed usypaniem wału kompostowego najpierw widłami ogrodniczymi rozluźniam glebę i dodaję do niej torfu z piaskiem, nie całkiem dojrzałego kompostu itp. Wbijam widły w ziemię prawie pionowo i odchylam tak, żeby powstała szpara, do której wrzucam dodatki rozluźniające, I tak plaster za plastrem tworzę podstawę przyszłej grządki. Na to daję tekturę, a na wierzchu usypuję górkę wszelakiej materii organicznej, z której powstanie kompost. Można na niej posadzić dynie lub obsiać dodatkowo jakimś poplonem, który da sporą masę zieloną, przydatną do budowy warstwy próchnicy. Ale to działanie w warunkach amatorskich
Nawet gdy usypuję wał z materii organicznej, to ziemia pod nim nadal jest zbita i nie miesza się z warstwą próchnicy, która powstaje na wierzchu. Dlatego teraz zamiast przekopywania stosuję coś innego.
Przed usypaniem wału kompostowego najpierw widłami ogrodniczymi rozluźniam glebę i dodaję do niej torfu z piaskiem, nie całkiem dojrzałego kompostu itp. Wbijam widły w ziemię prawie pionowo i odchylam tak, żeby powstała szpara, do której wrzucam dodatki rozluźniające, I tak plaster za plastrem tworzę podstawę przyszłej grządki. Na to daję tekturę, a na wierzchu usypuję górkę wszelakiej materii organicznej, z której powstanie kompost. Można na niej posadzić dynie lub obsiać dodatkowo jakimś poplonem, który da sporą masę zieloną, przydatną do budowy warstwy próchnicy. Ale to działanie w warunkach amatorskich

Re: Permakultura
https://youtu.be/kOtll1d6qw4
I tak, bez komentarzy "czemu w pionie" ...
Tak jak obiecałem, krótki filmik o glebie na działce i o tym jak różna (mechanicznie) ta glina potrafi być
I teraz ktoś mógłby się zastanowić ... to jak to z tą fajną glebą pod drzewami jest?
Ano test jest w trakcie, ale wygląda to mniej więcej tak:
1 - warstwa próchniczna 20-30cm, ciemna, test słoikowy pokazuje ~55% piasku, reszta pył i ił
2 - warstwa "podglebia" (subsoil) 30-40cm, pomarańczowa wpadająca w czerwień, jakieś 30% piasku, reszta pył i ił co jest dość ciekawe bo tekstura (rozcierając w palcach) wyglądała na podobną do #1
3 - płytsza glina - 30cm, dużo pomarańczowej poprzerastanej z niebieską, jako tako się rozpada (mniej się klei i po naciśnięciu grudki jednak pęka), na ten moment brak danych z czego się składa, ale piasku jest mniej niż 10%, reszta to pył i ił
4 - głębsza glina - od metra wgłąb - niebieskoszara glina, może 5% piasku, reszta pył i ił, to się akurat klei strasznie, ciągnie gdy się chce podzielić na mniejsze, ogółem lipton
Ale!! Są miejsca pod jabłoniami gdzie gleba nie jest taka piaszczysta. Dlatego odrzucam możliwość, że ktoś nawiózł lepszej gleby (piaszczystej) dookoła domu. Jabłonki są bardzo stare, a dodatkowo poza ogrodzeniem. W tamtych czasach (gdy te jabłonie ktoś dopiero posadził) nikt się nie bawił w zwożenie wywrotek lepszej gleby. Co najwyżej mogą być w terenie placki piaszczyste, ale poza bezpośrednim sąsiedztwem domu i jabłoniami nigdzie indziej nie zauważyłem (ale też tego jest niecałe 58 arów więc...) Za to jest kilka pozostałości typu worek z piaskiem, wiadro z piaskiem, albo "piaskownice" odgrodzone dachówkami, a w środku piach i żwir. Ergo - albo placki piasku natywne dla tych gleb, albo rzeczywiście po prostu wykorzystano pozostałości po budowie...
Ta glina spod darni na samym końcu filmiku - w obu przypadkach w słoiku wygląda identycznie. Więc jeśli chodzi o frakcje mineralne to wygląda tak samo, coś innego musi powodować, że jedna rozpada się w drobne kosteczki, a druga absolutnie nie. Oczywiście po wyschnięciu te kosteczki też są twarde tylko skoro się rozpadają to nie jest taki wielki problem.
Sąsiad ma pole zaorane od zimy, po kukurydzy. Beżowa glina, przemrożona, przeschnięta... taki "piasek" ... oczywiście tu i ówdzie są pomarańczowe i niebieskie fałdki gdy mniej próchnicze dolne warstwy są wyciągane na górę. Kukurydza mu rosła bardzo ładna więc chyba wie co robi. A ja mam parę dziur wykopanych i obróconych darni. Są miejsca gdzie obrócona darń ma pod spodem ładną rozpadającą się glinę, wiadomo że nie jak piasek, ale mechanicznie się poddaje. Są miejsca gdzie plastelina i tyle. Woda w takiej dziurze stoi. Co ciekawe albo mrówki mają nosa, albo potrafią wyciągnąć z gleby tylko to co im pasuje. Budują dość wysokie i wąskie kopce ze zbrojeniem w postaci źdźbeł traw. I kopce są utworzone z takiej "piaszczystej" gliny nawet jeśli wszędzie dookoła jest plastelina. Kreta nigdzie nie widziałem, dżdżownice są, ale blisko powierzchni, niewiele ich jest, ale za to grube jak palec. Tych cienkich jak w kompoście nie widziałem, chyba nie są w stanie ogarnąć tematu tak zbitej gleby. Poza "sadem" nie ma tak głębokiej warstwy próchniczej. Ściągasz darń i pod nią już pomarańczowo-niebieska glina - od razu. Jak głęboko - nie wiem, 20-30cm... najważniejsze, że absolutnie WSZĘDZIE na samym dole jest niebieskoszara glina. Czasem głębiej, czasem płycej. Czasem pod ładniejszą glebą, czasem pod gorszą. Ale JEST i to WSZĘDZIE.
I teraz tak - to co chcę osiągnąć to uprawić mechanicznie glebę by była pulchna jak u sąsiada, a dodatkowo zamiast wywozić plony do domu to zostawić na polu to co przez sezon urośnie (wyka, owies, łubin) i niech sobie butwieje w glebie. I tak przez kilka lat by gleba była przygotowana na krok w stronę permakultury. Teraz jest za dzika, za zbita i nawet gdybym 100 ton zrębków i słomy tam wyłożył to nic się nie zmieni, bo ona nigdy się nie przemiesza (no z wyjątkiem tych mrowisk).
I tak, bez komentarzy "czemu w pionie" ...
Tak jak obiecałem, krótki filmik o glebie na działce i o tym jak różna (mechanicznie) ta glina potrafi być
I teraz ktoś mógłby się zastanowić ... to jak to z tą fajną glebą pod drzewami jest?
Ano test jest w trakcie, ale wygląda to mniej więcej tak:
1 - warstwa próchniczna 20-30cm, ciemna, test słoikowy pokazuje ~55% piasku, reszta pył i ił
2 - warstwa "podglebia" (subsoil) 30-40cm, pomarańczowa wpadająca w czerwień, jakieś 30% piasku, reszta pył i ił co jest dość ciekawe bo tekstura (rozcierając w palcach) wyglądała na podobną do #1
3 - płytsza glina - 30cm, dużo pomarańczowej poprzerastanej z niebieską, jako tako się rozpada (mniej się klei i po naciśnięciu grudki jednak pęka), na ten moment brak danych z czego się składa, ale piasku jest mniej niż 10%, reszta to pył i ił
4 - głębsza glina - od metra wgłąb - niebieskoszara glina, może 5% piasku, reszta pył i ił, to się akurat klei strasznie, ciągnie gdy się chce podzielić na mniejsze, ogółem lipton
Ale!! Są miejsca pod jabłoniami gdzie gleba nie jest taka piaszczysta. Dlatego odrzucam możliwość, że ktoś nawiózł lepszej gleby (piaszczystej) dookoła domu. Jabłonki są bardzo stare, a dodatkowo poza ogrodzeniem. W tamtych czasach (gdy te jabłonie ktoś dopiero posadził) nikt się nie bawił w zwożenie wywrotek lepszej gleby. Co najwyżej mogą być w terenie placki piaszczyste, ale poza bezpośrednim sąsiedztwem domu i jabłoniami nigdzie indziej nie zauważyłem (ale też tego jest niecałe 58 arów więc...) Za to jest kilka pozostałości typu worek z piaskiem, wiadro z piaskiem, albo "piaskownice" odgrodzone dachówkami, a w środku piach i żwir. Ergo - albo placki piasku natywne dla tych gleb, albo rzeczywiście po prostu wykorzystano pozostałości po budowie...
Ta glina spod darni na samym końcu filmiku - w obu przypadkach w słoiku wygląda identycznie. Więc jeśli chodzi o frakcje mineralne to wygląda tak samo, coś innego musi powodować, że jedna rozpada się w drobne kosteczki, a druga absolutnie nie. Oczywiście po wyschnięciu te kosteczki też są twarde tylko skoro się rozpadają to nie jest taki wielki problem.
Sąsiad ma pole zaorane od zimy, po kukurydzy. Beżowa glina, przemrożona, przeschnięta... taki "piasek" ... oczywiście tu i ówdzie są pomarańczowe i niebieskie fałdki gdy mniej próchnicze dolne warstwy są wyciągane na górę. Kukurydza mu rosła bardzo ładna więc chyba wie co robi. A ja mam parę dziur wykopanych i obróconych darni. Są miejsca gdzie obrócona darń ma pod spodem ładną rozpadającą się glinę, wiadomo że nie jak piasek, ale mechanicznie się poddaje. Są miejsca gdzie plastelina i tyle. Woda w takiej dziurze stoi. Co ciekawe albo mrówki mają nosa, albo potrafią wyciągnąć z gleby tylko to co im pasuje. Budują dość wysokie i wąskie kopce ze zbrojeniem w postaci źdźbeł traw. I kopce są utworzone z takiej "piaszczystej" gliny nawet jeśli wszędzie dookoła jest plastelina. Kreta nigdzie nie widziałem, dżdżownice są, ale blisko powierzchni, niewiele ich jest, ale za to grube jak palec. Tych cienkich jak w kompoście nie widziałem, chyba nie są w stanie ogarnąć tematu tak zbitej gleby. Poza "sadem" nie ma tak głębokiej warstwy próchniczej. Ściągasz darń i pod nią już pomarańczowo-niebieska glina - od razu. Jak głęboko - nie wiem, 20-30cm... najważniejsze, że absolutnie WSZĘDZIE na samym dole jest niebieskoszara glina. Czasem głębiej, czasem płycej. Czasem pod ładniejszą glebą, czasem pod gorszą. Ale JEST i to WSZĘDZIE.
I teraz tak - to co chcę osiągnąć to uprawić mechanicznie glebę by była pulchna jak u sąsiada, a dodatkowo zamiast wywozić plony do domu to zostawić na polu to co przez sezon urośnie (wyka, owies, łubin) i niech sobie butwieje w glebie. I tak przez kilka lat by gleba była przygotowana na krok w stronę permakultury. Teraz jest za dzika, za zbita i nawet gdybym 100 ton zrębków i słomy tam wyłożył to nic się nie zmieni, bo ona nigdy się nie przemiesza (no z wyjątkiem tych mrowisk).
-
- 50p
- Posty: 81
- Od: 28 wrz 2019, o 21:59
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Permakultura
Promilus, dokładnie taką mam glebę w ogrodzie, a raczej miałam, bo już sporo jest przerobione.
Trzeba tylko dostarczyć materii organicznej do ziemi i wykorzystywać to, co już rośnie. Miałam różne pomysły, również ściółkowanie całego ogrodu warstwą słomy, ale z tej warstwy zostawała potem na powierzchni cieniutka warstewka czegoś w rodzaju filcu, która nie mieszała się z glebą. Przerastały ją chwasty i ściągałam wszystko razem motyką na kompost, a pod spodem ziemia była dalej zbita.
W obrębie "mojej" górki (mam tu na myśli okolicę w promieniu pół kilometra) są różne rodzaje gleby. My się z najbliższymi sąsiadami męczymy z gliną, a 200m wyżej i 300 m niżej narzekają na piach. Przydałoby się zrobić wymianę
Nasza działka była łąką z paroma starymi śliwami, na sąsiedniej rosło kilka starych jabłoni i orzechy włoskie. poza tym trawa koszona przez sąsiada rolnika na siano. Może ktoś powie, tak jak moja mama, że na takim ugorze po wypieleniu chwastów warzywa będą rosły jak szalone, bo przecież całe lata nie było nic uprawiane.
Jak posiałam na malutkim, odchwaszczonym kawałku kilka rządków marchewki, pietruszki i buraków to wyrosły rzeczywiście "olbrzymy". Największe buraczki - miały 20 cm od końca ogonka do czubków liści.
Zabrałam się za uzdatnianie ziemi. Gdybym na początku miała dzisiejsze doświadczenie byłoby mi znacznie łatwiej. Wiedziałabym jak najefektywniej wykorzystać materiał organiczny i różne naturalne metody, żeby osiągnąć ten skutek. Ale rzecz jeszcze nieskończona, więc mam możliwość działania i sprawdzania różnych koncepcji
Trzeba tylko dostarczyć materii organicznej do ziemi i wykorzystywać to, co już rośnie. Miałam różne pomysły, również ściółkowanie całego ogrodu warstwą słomy, ale z tej warstwy zostawała potem na powierzchni cieniutka warstewka czegoś w rodzaju filcu, która nie mieszała się z glebą. Przerastały ją chwasty i ściągałam wszystko razem motyką na kompost, a pod spodem ziemia była dalej zbita.
W obrębie "mojej" górki (mam tu na myśli okolicę w promieniu pół kilometra) są różne rodzaje gleby. My się z najbliższymi sąsiadami męczymy z gliną, a 200m wyżej i 300 m niżej narzekają na piach. Przydałoby się zrobić wymianę

Nasza działka była łąką z paroma starymi śliwami, na sąsiedniej rosło kilka starych jabłoni i orzechy włoskie. poza tym trawa koszona przez sąsiada rolnika na siano. Może ktoś powie, tak jak moja mama, że na takim ugorze po wypieleniu chwastów warzywa będą rosły jak szalone, bo przecież całe lata nie było nic uprawiane.
Jak posiałam na malutkim, odchwaszczonym kawałku kilka rządków marchewki, pietruszki i buraków to wyrosły rzeczywiście "olbrzymy". Największe buraczki - miały 20 cm od końca ogonka do czubków liści.
Zabrałam się za uzdatnianie ziemi. Gdybym na początku miała dzisiejsze doświadczenie byłoby mi znacznie łatwiej. Wiedziałabym jak najefektywniej wykorzystać materiał organiczny i różne naturalne metody, żeby osiągnąć ten skutek. Ale rzecz jeszcze nieskończona, więc mam możliwość działania i sprawdzania różnych koncepcji

-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1102
- Od: 14 paź 2014, o 12:05
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa/północne Mazowsze
Re: Permakultura
Widzę, że odbywają się formalne dyskusje z gleboznawstwa na poziomie Akademii Nauk.
Prostak jezdem i wim jedno! Jak na wierzchu piasek a pod spodem glina - żyzna ziemia! Jak na wierzchu glina i pod spodem piasek - ziemia do życi. Jak piasek nad piaskiem - urządzaj plażę i pobieraj bilety, jak nie - hoduj kaktusy albo sosny. Glina na glinie - buduj cegielnię i nie męcz się rolnictwem. Poza tym mniemam, że jeśli permakultura polega na akceptacji zastanej sytuacji - to usiłujecie za wszelką cenę zmieniać i z pustyni robić czarnoziem. Czyli robicie dokładnie to samo co rolnik walący nawozy w kiepską ziemię. Ale może jestem za głupi żeby pojąć głębię mądrości permakultury.

Prostak jezdem i wim jedno! Jak na wierzchu piasek a pod spodem glina - żyzna ziemia! Jak na wierzchu glina i pod spodem piasek - ziemia do życi. Jak piasek nad piaskiem - urządzaj plażę i pobieraj bilety, jak nie - hoduj kaktusy albo sosny. Glina na glinie - buduj cegielnię i nie męcz się rolnictwem. Poza tym mniemam, że jeśli permakultura polega na akceptacji zastanej sytuacji - to usiłujecie za wszelką cenę zmieniać i z pustyni robić czarnoziem. Czyli robicie dokładnie to samo co rolnik walący nawozy w kiepską ziemię. Ale może jestem za głupi żeby pojąć głębię mądrości permakultury.
-
- 50p
- Posty: 81
- Od: 28 wrz 2019, o 21:59
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Permakultura
Głębia mądrości permakultury nie jest przewidziana dla gleb mocno ilastych, a nie każdy ma ochotę na budowanie cegielni zamiast uprawy ogrodu.
Cytuję z pierwszej strony tego wątku.
"Przejdźmy do opisu metody PERMAKULTURA.
Pierwszy krok to zdjęcie darni z obszaru wcześniej nieuprawianego. Pod darnią znajduje się zwykle pulchna warstwa gleby wymagająca jedynie przegracowania i usunięcia kłączy perzu oraz korzeni niepożądanych roślin. Działkę wcześniej uprawianą wystarczy lekko przegracować aby ją ?dotlenić? i lekko wyrównać powierzchnię. Na tak przygotowanej działce wydeptujemy ścieżki wyznaczając tym samym grzędy. Przy czym dobrze jest zdać się na intuicję uruchomić fantazję. Obszary koliste i spiralne będą miały większa energię witalną wzrostu niż prostokąty i kwadraty. Nie pogłębiamy ścieżek, aby nie wysuszać grządek.
Drugi krok polega na naniesieniu na powierzchnię cienkiej warstwy lekkiego, krowiego lub końskiego, nawozu ? powinien być zleżały lub przekompostowany. Nawóz może zastąpić dobrze zrobiony kompost. Nie należy używać torfu ? generalnie zakwasza i ?zatyka? glebę. Następnie nanosimy warstwę ściółki (ok. 10 gram), którą mogą stanowić zeszłoroczne liście, badyle, drobne gałązki; kozina ziemniaczana, buraczana; zgniła lub kompostowana słoma, skoszone trawy lub kora drzew, ściółka leśna, zbutwiałe trociny tartaczne. Możemy także tutaj użyć nawozów zielonych ? lucerny, wyki, koniczyny, łubinu, pasternaka czy gorczycy.
Składniki te można mieszać, stosować łącznie. Chodzi o to, by ściółka była nasycona jak największą ilością różnorodnych składników odżywczych. Z czasem gleba asymiluje ściółkę z pomocą bakterii gnilnych, dżdżownic, krocionogów i małych chrząszczy. Powinniśmy dbać o te małe zwierzęta żyjące tuż pod powierzchnią gleby, w żadnym wypadku nie niszcząc ich np. chemicznymi nawozami czy preparatami owadobójczymi."
Założenia są takie, że pod darnią ma być warstwa pulchnej ziemi, którą powinno się lekko oczyścić.
A jeśli zamiast warstwy pulchnej ziemi jest warstwa zbitej gliniastej ziemi, w którą trudno wbić szpadel czy widły? Wtedy pozostaje usypać warstwę próchnicy z dokładanej przez lata ściółki i dopiero w tej warstwie coś uprawiać?
Moim zdaniem porównywanie efektów bez porównania warunków wyjściowych mija się z celem.
A jeśli chodzi o porównanie do rolnika walącego nawozy w kiepską ziemię, to wydaje mi się mocno nie trafione, ponieważ walenie nawozów nie zmieni struktury gleby, a dodawanie próchnicy owszem.

Cytuję z pierwszej strony tego wątku.
"Przejdźmy do opisu metody PERMAKULTURA.
Pierwszy krok to zdjęcie darni z obszaru wcześniej nieuprawianego. Pod darnią znajduje się zwykle pulchna warstwa gleby wymagająca jedynie przegracowania i usunięcia kłączy perzu oraz korzeni niepożądanych roślin. Działkę wcześniej uprawianą wystarczy lekko przegracować aby ją ?dotlenić? i lekko wyrównać powierzchnię. Na tak przygotowanej działce wydeptujemy ścieżki wyznaczając tym samym grzędy. Przy czym dobrze jest zdać się na intuicję uruchomić fantazję. Obszary koliste i spiralne będą miały większa energię witalną wzrostu niż prostokąty i kwadraty. Nie pogłębiamy ścieżek, aby nie wysuszać grządek.
Drugi krok polega na naniesieniu na powierzchnię cienkiej warstwy lekkiego, krowiego lub końskiego, nawozu ? powinien być zleżały lub przekompostowany. Nawóz może zastąpić dobrze zrobiony kompost. Nie należy używać torfu ? generalnie zakwasza i ?zatyka? glebę. Następnie nanosimy warstwę ściółki (ok. 10 gram), którą mogą stanowić zeszłoroczne liście, badyle, drobne gałązki; kozina ziemniaczana, buraczana; zgniła lub kompostowana słoma, skoszone trawy lub kora drzew, ściółka leśna, zbutwiałe trociny tartaczne. Możemy także tutaj użyć nawozów zielonych ? lucerny, wyki, koniczyny, łubinu, pasternaka czy gorczycy.
Składniki te można mieszać, stosować łącznie. Chodzi o to, by ściółka była nasycona jak największą ilością różnorodnych składników odżywczych. Z czasem gleba asymiluje ściółkę z pomocą bakterii gnilnych, dżdżownic, krocionogów i małych chrząszczy. Powinniśmy dbać o te małe zwierzęta żyjące tuż pod powierzchnią gleby, w żadnym wypadku nie niszcząc ich np. chemicznymi nawozami czy preparatami owadobójczymi."
Założenia są takie, że pod darnią ma być warstwa pulchnej ziemi, którą powinno się lekko oczyścić.
A jeśli zamiast warstwy pulchnej ziemi jest warstwa zbitej gliniastej ziemi, w którą trudno wbić szpadel czy widły? Wtedy pozostaje usypać warstwę próchnicy z dokładanej przez lata ściółki i dopiero w tej warstwie coś uprawiać?
Moim zdaniem porównywanie efektów bez porównania warunków wyjściowych mija się z celem.

A jeśli chodzi o porównanie do rolnika walącego nawozy w kiepską ziemię, to wydaje mi się mocno nie trafione, ponieważ walenie nawozów nie zmieni struktury gleby, a dodawanie próchnicy owszem.
Re: Permakultura
Tak się właśnie zastanawiam skąd takie wnioski, bo nigdzie czegokolwiek w ten deseń:
Permakultura nie polega na akceptacji zastanej sytuacji. Gdyby tak było to ktoś sprowadzając się na jałową glebę pochodzenia mineralnego przez kolejne lata nadal byłaby jałowa gleba pochodzenia mineralnego - z jednego powodu - nic innego niż dość prymitywne rośliny by na tym nie urosło, a nawet one tak średnio na jeża.
Permakultura jest ideologią gdzie promowana jest:
a) bioróżnorodność - brak mniejszych bądź większych monokultur skutkujących większą wrażliwością na patogeny, za to można wykorzystać synergie...
b) samowystarczalność - ale nie na poziomie globalnym, a lokalnym - czyli wykorzystujemy to co jest na działce by budować lepsze środowisko na działce - np. jeśli już przycinamy drzewa (co w niektórych doktrynach jest uważane jako niepożądane, warunki zewnętrzne same kształtują drzewo tak by było odporne, np. wyłamując źle wyrastające konary pod naporem śniegu czy wiatru) to rzucamy obcięte gałązki pod koronę i niech się rozkładają, nie wywozimy liści, nie wywozimy ściętej trawy - albo ściółkujemy, albo robimy kompost i go u siebie zużywamy.
I jak wcześniej pisałem - jeśli ktoś wie, że brakuje mu dużo azotu, a gleba jest w stanie go zmagazynować to nie jest grzechem sypnąć mocznika czy np. azotanu potasu. To wcale nie wyklucza tego, że na jakiś etapie w końcu uda się i bez tego. Czasem - głównie w początkowych etapach - zewnętrzne źródła mikro i makroelementów, czy też materii organicznej, czy wreszcie zabiegi mechaniczne są potrzebne. Ważne to by pamiętać do czego się dąży i czy to się da zrealizować. I z reguły się da. Właśnie gleba uprawiona pod konkretne uprawy, bez okrywy roślinnej bądź nawet ściółki syntetycznej (agrotkanina, agrowłóknina) jest najbardziej narażona na erozję i to w niekorzystnym jej znaczeniu (np. wymywanie/wypłukiwanie) bo erozja gleby jak najbardziej może być też korzystna.
Gleby piaszczyste gdzie jest piach na piachu to zdecydowanie lepsze gleby niż glina na glinie. Nie są zasobne, ale są lekkie, przewiewne, zabiegi agrotechniczne są niemal niezależne od warunków atmosferycznych (wyjątkiem jest gleba skuta mrozem, bo zaorać jest lekko piach nawet po obfitych opadach albo zaraz po roztopach ...)
To co kosztuje to nawodnienie i częste, ale za każdym razem drobne nawożenie (bo makro i mikroelementy są łatwo wymywalne). Dodatkowo uciążliwa jest korekta pH. Ale gleba w uprawie jest 10x lepsza niż glina. Z kolei glina rzadko narzeka na brak wody, do tego długo trzyma nawozy. Ale ma mało tlenu więc przy obfitych opadach rośliny gniją, a jeśli już przesycha to częstokroć pęka uszkadzając korzenie. Przeschnięta z kolei słabo nasiąka wodą. Problematyczne są też zabiegi mechaniczne bo by było w miarę lekko, łatwo, przyjemnie to trzeba czekać na dogodne warunki pogodowe. Wolniej też się nagrzewa po roztopach (więc sezon wegetacyjny upraw jest krótszy). I jak najbardziej rolnicy gliny na glinie wykorzystują. Tylko pod specyficzne uprawy i z wielkim trudem. Ale walczą z tym co mają i jednak na tym zarabiają więc ... co z tą cegielnią?
Najlepsza gleba do ogrodu pod kątem zawartości frakcji mineralnych to gdy cząstek piaszczystych i pylastych są zbliżone ilości, a ilastych dużo mniej - ale żeby była to mierzalna ilość. Jakakolwiek przewaga innej frakcji niweczy zdolności samej gleby, ale tutaj i tak decydujące znaczenie ma także obecność próchnicy. Bo - jedyne co słusznie zauważone - piach na piachu i glina na glinie - bez próchnicy - nie nadają się na nic poza tym co zostało wymienione. BEZ PRÓCHNICY. Każda próchniczna gleba - niezależnie z jakiej skały macierzystej się wywodzi - znajdzie swoje zastosowanie i będzie w danych warunkach plonować obficie. Gliny stref tropikalnych potrafią być kwaśne i mało zasobne (u nas są zasadowe lub obojętne i zasobne), a mimo wszystko rosną tam rośliny. Tylko tam tempo butwienia jest kilkukrotnie wyższe, a same resztki roślinne mają tendencję do zakwaszania. Zresztą właśnie z tego względu (niska zawartość próchnicy) jest mało żyzna. Jedynym znaczącym wyjątkiem jest - wedle wszelkich badań antropomorficzna - terra preta.
I wbrew temu co zauważyłem - tj. jakiejś niewytłumaczalnej awersji do teoretycznej strony gleboznawstwa - istotne jest to by poznać skąd jakie typy gleby się biorą, co ma wpływ na takie, a nie inne właściwości fizykochemiczne gleb, co i w jaki sposób wpływa na plonowanie danych roślin etc. Historie typu "pan Kazio co pracował przy czymś tam podzielił się czymś tam" - może czasem zawierają prawdę, ale z rzadka uniwersalną. A częstokroć ogranicza się to do analogii z kawału "kochanie, czemu zawsze robiąc pieczeń obcinasz początek i koniec? Aaa, bo tak mnie mama zawsze uczyła i było dobrze. Zięć pyta matki - czemu obcinacie mięso na początku i końcu? Bo moja matka zawsze tak robiła i było dobrze. Zwraca się więc do babci - czemu babciu obcinaliście kawał mięcha na początku i końcu? Bo się nie mieścił do brytwanki - odpowiedziała babcia". Autorzy publikacji naukowych dot. gleby nie robią tego czysto teoretycznie. Nie da się przewidzieć zachowania dowolnej rośliny na dowolne zabiegi. To trzeba sprawdzić. I dowody są empiryczne. Nie jest to coś co studiował typowy rolnik za czasów PGR. Jest to coś do czego sięgają rolnicy obecnie. Nie przyjmowanie za pewnik "a mój pradziad tak robił i było dobrze". Badania dot. gleby są to badania wzajemnych zależności wielu, bardzo wielu różnych czynników. Nie ma jednej uniwersalnej prawdy, ale są ogólne przesłanki. Wpływ próchnicy na glebach pochodzenia mineralnego jest jednak istotny, mierzalny, a także konkretne zmiany we właściwościach fizycznych czy mechanicznych gleby przewidywalne. Doprawdy tylko skrajny GŁUPIEC by taką wiedzę odrzucał.
tutaj nie zauważyłem.Poza tym mniemam, że jeśli permakultura polega na akceptacji zastanej sytuacji - to usiłujecie za wszelką cenę zmieniać i z pustyni robić czarnoziem.
Permakultura nie polega na akceptacji zastanej sytuacji. Gdyby tak było to ktoś sprowadzając się na jałową glebę pochodzenia mineralnego przez kolejne lata nadal byłaby jałowa gleba pochodzenia mineralnego - z jednego powodu - nic innego niż dość prymitywne rośliny by na tym nie urosło, a nawet one tak średnio na jeża.
Permakultura jest ideologią gdzie promowana jest:
a) bioróżnorodność - brak mniejszych bądź większych monokultur skutkujących większą wrażliwością na patogeny, za to można wykorzystać synergie...
b) samowystarczalność - ale nie na poziomie globalnym, a lokalnym - czyli wykorzystujemy to co jest na działce by budować lepsze środowisko na działce - np. jeśli już przycinamy drzewa (co w niektórych doktrynach jest uważane jako niepożądane, warunki zewnętrzne same kształtują drzewo tak by było odporne, np. wyłamując źle wyrastające konary pod naporem śniegu czy wiatru) to rzucamy obcięte gałązki pod koronę i niech się rozkładają, nie wywozimy liści, nie wywozimy ściętej trawy - albo ściółkujemy, albo robimy kompost i go u siebie zużywamy.
I jak wcześniej pisałem - jeśli ktoś wie, że brakuje mu dużo azotu, a gleba jest w stanie go zmagazynować to nie jest grzechem sypnąć mocznika czy np. azotanu potasu. To wcale nie wyklucza tego, że na jakiś etapie w końcu uda się i bez tego. Czasem - głównie w początkowych etapach - zewnętrzne źródła mikro i makroelementów, czy też materii organicznej, czy wreszcie zabiegi mechaniczne są potrzebne. Ważne to by pamiętać do czego się dąży i czy to się da zrealizować. I z reguły się da. Właśnie gleba uprawiona pod konkretne uprawy, bez okrywy roślinnej bądź nawet ściółki syntetycznej (agrotkanina, agrowłóknina) jest najbardziej narażona na erozję i to w niekorzystnym jej znaczeniu (np. wymywanie/wypłukiwanie) bo erozja gleby jak najbardziej może być też korzystna.
To bardzo ciekawe, a skąd się biorą m.in. buraki cukrowe?Jak na wierzchu glina i pod spodem piasek - ziemia do życi. Jak piasek nad piaskiem - urządzaj plażę i pobieraj bilety, jak nie - hoduj kaktusy albo sosny. Glina na glinie - buduj cegielnię i nie męcz się rolnictwem

To co kosztuje to nawodnienie i częste, ale za każdym razem drobne nawożenie (bo makro i mikroelementy są łatwo wymywalne). Dodatkowo uciążliwa jest korekta pH. Ale gleba w uprawie jest 10x lepsza niż glina. Z kolei glina rzadko narzeka na brak wody, do tego długo trzyma nawozy. Ale ma mało tlenu więc przy obfitych opadach rośliny gniją, a jeśli już przesycha to częstokroć pęka uszkadzając korzenie. Przeschnięta z kolei słabo nasiąka wodą. Problematyczne są też zabiegi mechaniczne bo by było w miarę lekko, łatwo, przyjemnie to trzeba czekać na dogodne warunki pogodowe. Wolniej też się nagrzewa po roztopach (więc sezon wegetacyjny upraw jest krótszy). I jak najbardziej rolnicy gliny na glinie wykorzystują. Tylko pod specyficzne uprawy i z wielkim trudem. Ale walczą z tym co mają i jednak na tym zarabiają więc ... co z tą cegielnią?
Najlepsza gleba do ogrodu pod kątem zawartości frakcji mineralnych to gdy cząstek piaszczystych i pylastych są zbliżone ilości, a ilastych dużo mniej - ale żeby była to mierzalna ilość. Jakakolwiek przewaga innej frakcji niweczy zdolności samej gleby, ale tutaj i tak decydujące znaczenie ma także obecność próchnicy. Bo - jedyne co słusznie zauważone - piach na piachu i glina na glinie - bez próchnicy - nie nadają się na nic poza tym co zostało wymienione. BEZ PRÓCHNICY. Każda próchniczna gleba - niezależnie z jakiej skały macierzystej się wywodzi - znajdzie swoje zastosowanie i będzie w danych warunkach plonować obficie. Gliny stref tropikalnych potrafią być kwaśne i mało zasobne (u nas są zasadowe lub obojętne i zasobne), a mimo wszystko rosną tam rośliny. Tylko tam tempo butwienia jest kilkukrotnie wyższe, a same resztki roślinne mają tendencję do zakwaszania. Zresztą właśnie z tego względu (niska zawartość próchnicy) jest mało żyzna. Jedynym znaczącym wyjątkiem jest - wedle wszelkich badań antropomorficzna - terra preta.
I wbrew temu co zauważyłem - tj. jakiejś niewytłumaczalnej awersji do teoretycznej strony gleboznawstwa - istotne jest to by poznać skąd jakie typy gleby się biorą, co ma wpływ na takie, a nie inne właściwości fizykochemiczne gleb, co i w jaki sposób wpływa na plonowanie danych roślin etc. Historie typu "pan Kazio co pracował przy czymś tam podzielił się czymś tam" - może czasem zawierają prawdę, ale z rzadka uniwersalną. A częstokroć ogranicza się to do analogii z kawału "kochanie, czemu zawsze robiąc pieczeń obcinasz początek i koniec? Aaa, bo tak mnie mama zawsze uczyła i było dobrze. Zięć pyta matki - czemu obcinacie mięso na początku i końcu? Bo moja matka zawsze tak robiła i było dobrze. Zwraca się więc do babci - czemu babciu obcinaliście kawał mięcha na początku i końcu? Bo się nie mieścił do brytwanki - odpowiedziała babcia". Autorzy publikacji naukowych dot. gleby nie robią tego czysto teoretycznie. Nie da się przewidzieć zachowania dowolnej rośliny na dowolne zabiegi. To trzeba sprawdzić. I dowody są empiryczne. Nie jest to coś co studiował typowy rolnik za czasów PGR. Jest to coś do czego sięgają rolnicy obecnie. Nie przyjmowanie za pewnik "a mój pradziad tak robił i było dobrze". Badania dot. gleby są to badania wzajemnych zależności wielu, bardzo wielu różnych czynników. Nie ma jednej uniwersalnej prawdy, ale są ogólne przesłanki. Wpływ próchnicy na glebach pochodzenia mineralnego jest jednak istotny, mierzalny, a także konkretne zmiany we właściwościach fizycznych czy mechanicznych gleby przewidywalne. Doprawdy tylko skrajny GŁUPIEC by taką wiedzę odrzucał.
- kuneg
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2352
- Od: 29 sty 2021, o 08:11
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: ROD Wrocław / siedlisko ok. Trzebnicy
Re: Permakultura
Dodajmy jeszcze do tego, co napisał Promilus, wpływ mikroorganizmów i ich "wydalin" na rośliny rosnące w danej glebie. Każda z rosnących, czy butwiejących roślin to również substancje fitochemiczne, których żadnymi nawozami się nie zastąpi, a które mają konkretne oddziaływanie. Znany jest powszechnie wpływ aksamitek na szkodliwe nicienie glebowe - szkodliwe dla np. korzeni truskawek. Gleba, to nie tylko związki mineralne, ale cały złożony system i wzajemne zależności. Im więcej próchnicy oraz im większa różnorodność, tym zdrowsza gleba, a więc i zdrowsze nasze uprawy.
To naprawdę jest proste, jak budowa cepa, że nawozy sztuczne, to stanowczo za mało dla zdrowia gleby.
To naprawdę jest proste, jak budowa cepa, że nawozy sztuczne, to stanowczo za mało dla zdrowia gleby.
- Aiss
- 200p
- Posty: 299
- Od: 20 sty 2012, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podlaskie strefa 5b
Re: Permakultura
Właśnie, zdrowa gleba to żywa gleba. To nie my ją czynimy żyzną lecz to cudowne życie które tam się toczy, my jedynie możemy zapewnić mu lepsze lub najczęściej gorsze warunki. Jestem szczęśliwą posiadaczką piachu ... na piachu z kamieniami, i niestety postanowiłam zamiast plaży uczynić ogród. Walka trwała 20 lat, dziś wiem jak ciężko stworzyć żyzność i kiedy widzę jak ludzie na żyznej ziemi o którą ktoś walczył przez lata zakładają trawniczki, sadzą tuje, to robi mi się niedobrze.
Ale takie jest właśnie podejście do ogrodów, wszystko wygrabić i najlepiej bezmyślnie spalić, posypać nawozu z torebki i ględzić, że ziemia słaba, to i tak nic nie urośnie. W żywej glebie powinno być 4 tony dżdżownic na ha. Nie wiem jak to przeliczyć na ogród, ale chyba jak się weźmie garść ziemi, to coś tam powinno być. U mnie zwykle jest garść dżdżownic, co bym im nie dała wszystko zeżrą, posypałam grządkę zrębkami na jesieni - zeżarły, liście zostawiłam- nic nie ma i skąd ja tej ściółki nabiorę
Ale zamiast piachu mam piękną czarną ziemię na szpadel, miejscami na półtora - a wszyscy mówili że tu, to nigdy nic nie urosło i nie urośnie, nawet własne działki proponowali, bym dała sobie spokój ...
A więc reasumując, da się pustynie przemienić w czarnoziem, wystarczy trochę wiedzy i wytrwałości. A i oczywiście nawadnianie kropelkowe : )
Właśnie na ogrodach działkowych można ślicznie zaobserwować wpływ człowieka na urodzajność gleby przy stosowaniu różnych metod - mam to na wyciągnięcie ręki. Zresztą mój piach to efekt działania poprzednich właścicieli działki, którzy znali tylko nawozy z torebki .
Ale takie jest właśnie podejście do ogrodów, wszystko wygrabić i najlepiej bezmyślnie spalić, posypać nawozu z torebki i ględzić, że ziemia słaba, to i tak nic nie urośnie. W żywej glebie powinno być 4 tony dżdżownic na ha. Nie wiem jak to przeliczyć na ogród, ale chyba jak się weźmie garść ziemi, to coś tam powinno być. U mnie zwykle jest garść dżdżownic, co bym im nie dała wszystko zeżrą, posypałam grządkę zrębkami na jesieni - zeżarły, liście zostawiłam- nic nie ma i skąd ja tej ściółki nabiorę

Ale zamiast piachu mam piękną czarną ziemię na szpadel, miejscami na półtora - a wszyscy mówili że tu, to nigdy nic nie urosło i nie urośnie, nawet własne działki proponowali, bym dała sobie spokój ...
A więc reasumując, da się pustynie przemienić w czarnoziem, wystarczy trochę wiedzy i wytrwałości. A i oczywiście nawadnianie kropelkowe : )
Właśnie na ogrodach działkowych można ślicznie zaobserwować wpływ człowieka na urodzajność gleby przy stosowaniu różnych metod - mam to na wyciągnięcie ręki. Zresztą mój piach to efekt działania poprzednich właścicieli działki, którzy znali tylko nawozy z torebki .
- ullak
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1678
- Od: 10 mar 2015, o 11:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kozienice
Re: Permakultura
Tu przykład z podwórka. Miejsce, gdzie rośnie trawa vs. łysy kawałek (cień i chyba ciąg komunikacyjny psów).






Słomiany zapał, czyli u leniwego ogrodnika
Tilling the soil is the equivalent of an earthquake, hurricane, tornado, and forest fire occurring simultaneously to the world of soil organisms.
USDA
Tilling the soil is the equivalent of an earthquake, hurricane, tornado, and forest fire occurring simultaneously to the world of soil organisms.
USDA
- ullak
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1678
- Od: 10 mar 2015, o 11:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kozienice
Re: Permakultura
U mnie się miesza. Wydaje mi się tak samo uprawiona jak mechanicznie za miedzą.Promilus pisze:https://youtu.be/kOtll1d6qw4
I teraz tak - to co chcę osiągnąć to uprawić mechanicznie glebę by była pulchna jak u sąsiada, a dodatkowo zamiast wywozić plony do domu to zostawić na polu to co przez sezon urośnie (wyka, owies, łubin) i niech sobie butwieje w glebie. I tak przez kilka lat by gleba była przygotowana na krok w stronę permakultury. Teraz jest za dzika, za zbita i nawet gdybym 100 ton zrębków i słomy tam wyłożył to nic się nie zmieni, bo ona nigdy się nie przemiesza (no z wyjątkiem tych mrowisk).
https://youtu.be/QS4pqWNbt0U
Słomiany zapał, czyli u leniwego ogrodnika
Tilling the soil is the equivalent of an earthquake, hurricane, tornado, and forest fire occurring simultaneously to the world of soil organisms.
USDA
Tilling the soil is the equivalent of an earthquake, hurricane, tornado, and forest fire occurring simultaneously to the world of soil organisms.
USDA
- kuneg
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2352
- Od: 29 sty 2021, o 08:11
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: ROD Wrocław / siedlisko ok. Trzebnicy
Re: Permakultura
Ponoć łubin wąskolistny lepiej sobie radzi na glinie, niż żółty. Poczytaj też o rzodkwi oleistej, bo ona również ma korzeń palowy, który sięga 1,5 m w głąb gleby, choć na zbitej glinie może to nie być aż tak głęboko. Jeszcze rzuć okiem na nostrzyk, bo on też głęboko się korzeni.Promilus pisze:https://youtu.be/kOtll1d6qw4
I teraz tak - to co chcę osiągnąć to uprawić mechanicznie glebę by była pulchna jak u sąsiada, a dodatkowo zamiast wywozić plony do domu to zostawić na polu to, co przez sezon urośnie (wyka, owies, łubin) i niech sobie butwieje w glebie. I tak przez kilka lat by gleba była przygotowana na krok w stronę permakultury. Teraz jest za dzika, za zbita i nawet gdybym 100 ton zrębków i słomy tam wyłożył to nic się nie zmieni, bo ona nigdy się nie przemiesza (no z wyjątkiem tych mrowisk).
Jak korzenie zbutwieją sobie w glebie, to na pewno z czasem (po kilku sezonach) poprawi się jej struktura i osiągniesz efekt orki. Jak masz dostęp do darmowych zrębków i słomy, to dorzucaj cienką warstwą.
Ja mam podobny plan przed posadzeniem sadu na mojej IV klasie. Mieszanka koniczyny, gorczycy, facelii i rzodkwi już poszła na zaoraną łąkę. W lecie pójdzie drugą tura innej mieszanki.
Re: Permakultura
Wszystko fajnie pięknie, ale orki nie wymyśliłem sobie "ot tak" żeby było wesoło. Nawet gdybym zastosował herbicyd ze znienawidzonej grupy na "glif(...)" to i tak zostanie zbita darń z filcem na wierzchu. Nie wiem jak u was, ale u mnie taki numer (wysiew bez zabiegów mechanicznych) zwyczajnie nie przejdzie. A, że są dość duże nierówności m.in. (ale nie tylko) przez te kopce mrówek i wypiętrzone darnie to orka będzie wstępnym zabiegiem pozwalającym na wyrównanie terenu. Bez wyrównania terenu nie będę mógł później nawet kosą za dużo zrobić, co najwyżej spalinową, a wolę jednak zwykłą, bo jeśli wysieję zboże na słomę (głównie) to kosą zetnę równo i ładnie położę ... to samo jeśli będę ścinał trawę na siano. A ostatecznie część terenu będzie przeznaczona na trwałą łąkę kwietną (dla pszczół, ptaków, bażantów, sarenek i zajęcy), co prawda częściowo zadrzewioną, ale jednak. I wtedy - co powinno być oczywiste - orki już nie będzie. Głęboszowania też nie. W tym momencie natura będzie musiała sobie radzić sama. Co najwyżej będzie drenaż z odprowadzaniem nadmiaru wody do stawu.
- ullak
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1678
- Od: 10 mar 2015, o 11:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kozienice
Re: Permakultura
Promilus, nie musisz się tłumaczyć, oczywiście zrobisz na swojej działce jak Ci będzie najwygodniej i na pewno jednorazowa czy nawet parorazowa orka to nie jest katastrofa ekologiczna. Ja tylko nie zgadzam się z tym, co pisałeś wcześniej, że orka jest niezbędna na ciężkich glebach, że się w ogóle nie da bez mechanicznego wzruszenia, że próchnicę trzeba koniecznie worać w głąb i że musisz czekać 4-5 lat bez plonu, żeby była jakaś poprawa.
Słomiany zapał, czyli u leniwego ogrodnika
Tilling the soil is the equivalent of an earthquake, hurricane, tornado, and forest fire occurring simultaneously to the world of soil organisms.
USDA
Tilling the soil is the equivalent of an earthquake, hurricane, tornado, and forest fire occurring simultaneously to the world of soil organisms.
USDA
Re: Permakultura
No to popatrzmy cóż ja o orce pisałem:
orazI ja na przykład wiem, że u mnie przez najbliższe kilka lat - by zbudować rzeczywiście dobrą glebę - potrzebna jednak będzie orka, nawóz zielony, a później - tak czy siak, czy to w części sadowniczej, czy warzywnej - stałe pokrycie powierzchni gleby.
I myślę, że to powinno wyjaśnić sytuację. Jeśli ktoś ma glinę, której właściwości fizyczne są odpowiednie (rozpada się, jest względnie przepuszczalna, nie stoi w wodzie) to nie musi żadnych zabiegów mechanicznych wdrażać. Ale jeśli gleba jest ciężka, zbita, lepka, stale mokra i do tego z płytką warstwą próchniczną ...Otóż orka jest niezbędna na glebach zwięzłych o dość płytkiej warstwie próchniczej. Glina bardzo ładnie się rozpada jeśli ma domieszkę organiczną. Jest żyzna, choć zlewna, ale się rozpada, mniej się klei i nie zaskorupia gdy brak wody. Ale najpierw trzeba zbudować w miarę przepuszczalną, jak najgłębszą warstwę próchniczą. Tego się bez mechanicznego wzruszenia gleby zrobić nie da bo organizmy glebowe w d... mają warunki beztlenowe w dolnych partiach glin średnich i ciężkich
Myślę, że to wyczerpuje zagadnienie tego co pisałem wcześniej i w odniesieniu do jakiej konkretnie gleby. A orka ma wady i ma zalety, tak samo jak uprawa bezorkowa. Tyle, że w permakulturze zasadniczo nie istnieje inaczej niż przez krety, nornice, świnie ;)w takiej sytuacji jedyną inną opcją jest nadbudować glebę od góry lepszym materiałem i "przykryć niewygodny problem".