Słyszycie jak dzwoni? To cisza w moim domu, wnusie wyjechały

Wrócą za tydzień.
O tawlinie - słyszałam już, że jest zaborcza. Przy tym jednak pięknie wygląda. Uwijają się nad nią chmary owadów, bo chyba jest miododajna. Jutro spenetruję ją dokładniej.
Gosiu - już wiem dlaczego byłam zawsze do przodu. Jestem najmłodsza w rodzinie (jakkolwiek to obecnie brzmi).
Dzieciaki nie odstępują dziadka na krok, a ja podziwiam jego cierpliwość. Jak długo będą takie zainteresowane, nie wiem. Na razie jest bardzo zabawnie, starają sie bardzo, szczególnie Adaś i o dziwo słuchają dziadka.
Dorotko - wezmę się za tawlinę, tylko powiedzcie, jesienią czy wiosną? Ciemna jestem.
Muszę przyznać, że M się stara. Przez ten deszcz nic nie mógł robić. Najpierw szukaliśmy fachowca. Jedyny, któremu ufaliśmy, wyjechał zarabiać na chleb. Co do reszty, nauczeni fatalnym doświadczeniem, odpuściliśmy sobie. M mężnie podjął się wykonać to samodzielnie.
Olgo - moim zdaniem, tawlina pasowałaby do Twojego ogrodu. Jak tylko wezmę się za przesadzanie, będę o Tobie pamiętać.
Mariolu nabieram co raz większego przekonania do róż. Obiecałam jednak sobie, że z kolejnymi zakupami wstrzymam się do przyszłego roku. Chcę zobaczyć jak przetrwają zimę te, które mam.
O wędzarni możemy pogadać...

Adaś ryżu nie lubi, ale pierogi i owszem.
Aguniado - Ostróżki faktycznie wyrosły ogromne. Też będę musiała je przesadzić, zabierają zbyt dużo miejsca.
Co do Anabelle. Oprócz tej nowo odkrytej, mam jeszcze jeden spory krzaczek. Bezwzględnie wymaga podparcia. Kwiaty są tak ogromne, że nie da się inaczej, ale warto ją mieć.
Moniko - masz rację z maluchami. Teraz jest najpiękniejszy czas. W końcu to dla nich (na stare lata) zmieniliśmy miejsce zamieszkania.
Nie tylko róże giną na takiej powierzchni. Teraz już co nieco widać, ale dwa lata temu jak zaczęłam sadzić pierwsze roślinki, wyglądało to żałośnie.
Postaram się później wstawić kilka aktualnych zdjęć.
