Ucieczka z Krakowa --- początki
- Alania
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 10449
- Od: 17 lip 2008, o 21:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: małopolska
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
Śliczna podłaźniczka, Dario
Inspirujesz
Muszę zrobić za rok

- nifredil
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 4371
- Od: 26 mar 2012, o 23:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
Daria, u mnie w domu robiło się takie podłaźniczki
Potem rodzice kupili sztuczną choinę, bo było wygodniej, a żywe igliwie pozostało jedynie w formie stroików na stół.. A szkoda..
Serce z czerwonych owoców świetne

Serce z czerwonych owoców świetne
-
plocczanka
- Przyjaciel Forum - Ś.P.

- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
Widzę, Dario, że nie marnowałaś czasu.
Gdy nie mogłaś spać, sfotografowałaś piękno natury o poranku, na święta zmajstrowałaś i wspaniale ozdobiłaś cudną podłaźniczkę, a i sąsiadów zdążyłaś nawiedzić.
A serducho --- jak żywe ...
Miłej niedzieli.
Gdy nie mogłaś spać, sfotografowałaś piękno natury o poranku, na święta zmajstrowałaś i wspaniale ozdobiłaś cudną podłaźniczkę, a i sąsiadów zdążyłaś nawiedzić.
A serducho --- jak żywe ...
Miłej niedzieli.
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
Piękne owoce! U mnie w tym roku wszystkie owoce róż robaczywe były.
Jak ten mróz chwycił, to zaczęłam powoli myśleć o nasadzeniach na wiosnę.
No jakoś po Nowym Roku mnie tak zawsze bierze, bo wiem, że za chwilę luty, a potem marzec, a w marcu bywa już ogrodowo.
Muszę róż cukrowych dosadzić i czereśnię, bo jedna mi się tej wiosny nie przyjęła, a muszę mieć do pary. 
Jak ten mróz chwycił, to zaczęłam powoli myśleć o nasadzeniach na wiosnę.
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
Oj, oj, zmroziło strasznie - a u nas nadal nie ma śniegu. 
Iwonko, właśnie tak jak piszesz - podłaźniczka jest praktyczniejsza, bo i nasze koty na nią nie skaczą, no i nie zajmuje miejsca na podłodze.
Dobrze, że piszesz o tych pestkach róży - zastanawiało mnie, czy od tych małych włosków coś się może stać? A skoro nie, to też będę suszyć i mielić w całości.
Bergenię wyjęłam po 3 i pół doby ze słoika, zapach fajny, taki lekko kwiatowo-liściowo-herbaciany.
Żadnych śladów pleśni. Nie mam suszarki do warzyw/owoców, więc rozłożyłam na ręczniku papierowych i suszę, jak dobrze wyschnie, to będę zaparzać.
No to z plastikowymi obrzeżami dam sobie w ogóle spokój, skoro i Ty i inne forumowiczki piszecie, że nie są odporne na koszenie.
Marysiu, dziękuję za życzenia!
Mieszkamy na V piętrze, widok na Wieliczkę i na wzgórze w Chorągwicy.
Nas w każdy możliwy dzień ciągnie na wieś, tylko nie zawsze udaje się wyjechać.
Ale tym razem się udało. Ostatnio komputerek pokładowy w samochodzie się zepsuł i dlatego nie dało się odpalić, ale akumulator swoją drogą trzeba nowy już sprawić.
Jak będę miała więcej róż z dużymi owockami, to też będę dorzucać do herbaty. Takie przemarznięte są już mięciutkie i same rozciapują się w rękach.
Grażynko, to posadź bergenię, chociażby po to, żeby potem liście skubać na herbatę. Bergenia nadaje się nawet do suchego cienia i dobrze okrywa podłoże.
Przy okazji odwiedzin sąsiadów dowiedzieliśmy się, że droga do nas i pobliskich działek miała być utwardzona, przyjechała taka długaśna wywrotka żwiru, ale nie mogła wjechać do samego końca, bo tam jest łuk i kierowca miałby problem. I poproszono dwóch naszych najbliższych sąsiadów, jeden ma traktor, żeby to rozgarnęli po swoich odcinkach drogi - no i się nie zgodzili! Bo im się nie chciało... A wywrotka mogłaby nawet wjechać do nas i manewrować, bo mamy nieogrodzone, ale nikt nawet do nas nie zadzwonił, żeby całą sprawę ułatwić, a mają do nas nr tel....
Moniko - Alaniu, dzięki.
Sabinko, to fajnie, że u Was tak długo ta tradycja przetrwała. My mamy nawet fajną, bo gęstą sztuczną choinkę, ale ona co roku łapie coraz więcej kurzu. Jakbym miała dom, to bym wystawiła ją na podjazd i myjką ciśnieniową potraktowała, a tak to już gorsza sprawa i w tym roku z niej zrezygnowałam.
Lucynko, dzięki; mam nadzieję, że i Ty miałaś udaną niedzielę.
Humbaku, pamiętam, że wspominałaś o robaczywych owocach róży. U nas w niektórych też było widać dziurki, a niektóre były już czarne, to żadnych takich nie zbierałam.
Nie tylko ty myślisz już o wiośnie, niektórzy to już próby siewów w domu robią.
Ja w ogóle muszę na nowo różne drzewka owocowe posadzić, ale tym razem strategicznie - żeby je jakoś ochronić w początkowym okresie przed karczownikami.
A to jest tak w ogóle ciekawe - jak ludność miejscowa mało wie o ziemi, na której żyje od pokoleń - nasi najbliżsi sąsiedzi przekonywali nas, że tam się nie da sadzić drzew owocowych, bo za zimno, a poza tym nie wiadomo co, ale oni kiedyś sadzili, a one same się przewracały... No ciekawe bardzo - a wystarczy się przyjrzeć podstawie takiego drzewka i widać od razu ślady siekaczy, teren jest położony w pobliżu strumyka. A taki karczownik ziemnowodny nie zapada w sen zimowy i właśnie w okresie zimowo-wiosennym podgryzał nam drzewka przez 3 sezony.
Iwonko, właśnie tak jak piszesz - podłaźniczka jest praktyczniejsza, bo i nasze koty na nią nie skaczą, no i nie zajmuje miejsca na podłodze.
Dobrze, że piszesz o tych pestkach róży - zastanawiało mnie, czy od tych małych włosków coś się może stać? A skoro nie, to też będę suszyć i mielić w całości.
Bergenię wyjęłam po 3 i pół doby ze słoika, zapach fajny, taki lekko kwiatowo-liściowo-herbaciany.
Żadnych śladów pleśni. Nie mam suszarki do warzyw/owoców, więc rozłożyłam na ręczniku papierowych i suszę, jak dobrze wyschnie, to będę zaparzać.
No to z plastikowymi obrzeżami dam sobie w ogóle spokój, skoro i Ty i inne forumowiczki piszecie, że nie są odporne na koszenie.
Marysiu, dziękuję za życzenia!
Mieszkamy na V piętrze, widok na Wieliczkę i na wzgórze w Chorągwicy.
Nas w każdy możliwy dzień ciągnie na wieś, tylko nie zawsze udaje się wyjechać.
Jak będę miała więcej róż z dużymi owockami, to też będę dorzucać do herbaty. Takie przemarznięte są już mięciutkie i same rozciapują się w rękach.
Grażynko, to posadź bergenię, chociażby po to, żeby potem liście skubać na herbatę. Bergenia nadaje się nawet do suchego cienia i dobrze okrywa podłoże.
Przy okazji odwiedzin sąsiadów dowiedzieliśmy się, że droga do nas i pobliskich działek miała być utwardzona, przyjechała taka długaśna wywrotka żwiru, ale nie mogła wjechać do samego końca, bo tam jest łuk i kierowca miałby problem. I poproszono dwóch naszych najbliższych sąsiadów, jeden ma traktor, żeby to rozgarnęli po swoich odcinkach drogi - no i się nie zgodzili! Bo im się nie chciało... A wywrotka mogłaby nawet wjechać do nas i manewrować, bo mamy nieogrodzone, ale nikt nawet do nas nie zadzwonił, żeby całą sprawę ułatwić, a mają do nas nr tel....
Moniko - Alaniu, dzięki.
Sabinko, to fajnie, że u Was tak długo ta tradycja przetrwała. My mamy nawet fajną, bo gęstą sztuczną choinkę, ale ona co roku łapie coraz więcej kurzu. Jakbym miała dom, to bym wystawiła ją na podjazd i myjką ciśnieniową potraktowała, a tak to już gorsza sprawa i w tym roku z niej zrezygnowałam.
Lucynko, dzięki; mam nadzieję, że i Ty miałaś udaną niedzielę.
Humbaku, pamiętam, że wspominałaś o robaczywych owocach róży. U nas w niektórych też było widać dziurki, a niektóre były już czarne, to żadnych takich nie zbierałam.
Nie tylko ty myślisz już o wiośnie, niektórzy to już próby siewów w domu robią.
Ja w ogóle muszę na nowo różne drzewka owocowe posadzić, ale tym razem strategicznie - żeby je jakoś ochronić w początkowym okresie przed karczownikami.
A to jest tak w ogóle ciekawe - jak ludność miejscowa mało wie o ziemi, na której żyje od pokoleń - nasi najbliżsi sąsiedzi przekonywali nas, że tam się nie da sadzić drzew owocowych, bo za zimno, a poza tym nie wiadomo co, ale oni kiedyś sadzili, a one same się przewracały... No ciekawe bardzo - a wystarczy się przyjrzeć podstawie takiego drzewka i widać od razu ślady siekaczy, teren jest położony w pobliżu strumyka. A taki karczownik ziemnowodny nie zapada w sen zimowy i właśnie w okresie zimowo-wiosennym podgryzał nam drzewka przez 3 sezony.
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
Kilka zdjęć z wigilijnego pobytu na działce: nie ma za bardzo nic ciekawego, tylko naparstnice zachowały ładne zielone liście, a na hortensji zostało trochę zasuszonych kwiatostanów, te największe poszły w sezonie do wazonu.

A rudy kolega to już teraz przybiega za każdym razem, jak nas widzi.

Nie bardzo dało mu się zdjęcie zrobić, tak się kręcił koło naszych nóg, ocierał i pomagał zbierać owoce róży i berberysu.



W Wigilię było bardziej wiosennie, niż zimowo.

27.12.2015



A rudy kolega to już teraz przybiega za każdym razem, jak nas widzi.

Nie bardzo dało mu się zdjęcie zrobić, tak się kręcił koło naszych nóg, ocierał i pomagał zbierać owoce róży i berberysu.



W Wigilię było bardziej wiosennie, niż zimowo.

27.12.2015


- besia
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1787
- Od: 28 maja 2014, o 18:17
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: granica Warm?i i Mazur
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
Dario
Wigilijne zdjęcia bardzo ładne , bardzo .
Rudy przyszedł do Was pogadać , jak to w wigilię
Zachody słońca przepiękne .
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku
A jak Twoje plany wysiewowe ? Czy zaczynasz już od połowy stycznia ?
Wigilijne zdjęcia bardzo ładne , bardzo .
Rudy przyszedł do Was pogadać , jak to w wigilię
Zachody słońca przepiękne .
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku
A jak Twoje plany wysiewowe ? Czy zaczynasz już od połowy stycznia ?
Pozdrawiam, Beata.
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
Rudego zapakuj i przywieź do mnie. :P
- kogra
- Przyjaciel Forum

- Posty: 36510
- Od: 30 maja 2007, o 18:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Cieszyn
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
No tak.....komu by się chciało dla dobra wszystkich trochę popracować.
A mogłoby być bardzo przyjemnie / przy wspólnej pracy grill można było zrobić albo pieczone kiełbaski z ogniska / i korzyść wspólna.......no cóż, taki to nasz kraj mało ludzki.
Rudzielec do zagłaskania, czy teraz jest u was ?
U mnie też ostro przymroziło i ani grama śniegu.
Czyżbyśmy wiosną mieli znowu liczyć straty ?
A mogłoby być bardzo przyjemnie / przy wspólnej pracy grill można było zrobić albo pieczone kiełbaski z ogniska / i korzyść wspólna.......no cóż, taki to nasz kraj mało ludzki.
Rudzielec do zagłaskania, czy teraz jest u was ?
U mnie też ostro przymroziło i ani grama śniegu.
Czyżbyśmy wiosną mieli znowu liczyć straty ?
Grażyna.
kogro-linki
kogro-linki
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 42392
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
Dario masz rudego przyjaciela
Ogród wigilijny był ciepły dlatego boję się o teraźniejsze temperatury, bo przez parę dni rośliny ocieplone zgłupiały i nie wiadomo czy nie przepłacą tego teraz życiem
Masz tak samą fantastyczną przestrzeń jak ja, żeby Ci tylko tego nie zabudowali
Te czerwone zachody niestety były zwiastunem wiatru, mroźnego wiatru
Ogród wigilijny był ciepły dlatego boję się o teraźniejsze temperatury, bo przez parę dni rośliny ocieplone zgłupiały i nie wiadomo czy nie przepłacą tego teraz życiem
Masz tak samą fantastyczną przestrzeń jak ja, żeby Ci tylko tego nie zabudowali
Te czerwone zachody niestety były zwiastunem wiatru, mroźnego wiatru
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
Z tą drogą to przykra sprawa. A co powiesz na to, jak u mnie na drodze ściągnęli asfalt.. który wykonawca wylał jako pozostałość podczas robienia sasiedniej drogi. Lepiej wylać na inną gminną drogę (5m wjazdu) niż wyrzucić. .. ale nie podobało się to sąsiadom i donosik... no i asfalt zwinęli na polecenie gminy. Beznadzieja. Jeśli chodzi o drogi i sąsiedztwo to chyba nic mnie już nie zdziwi.
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
Beatko, dzięki za życzenia!
Chyba nie będę ryzykować siewu w styczniu, hmmm... no może jakieś próby kiełkowania przeprowadzę?
A w lutym wysieję lewkonię, lwią paszczę i paprykę.
Humbi, nic z tego - rudy kolega jest na wagę złota, bo myszowate łapie i zjada.
Grażynko, to nawet nie dla dobra wszystkich, bo sami sobie zaszkodzili, przy końcowym odcinku tej drogi jesteśmy tylko my, dwóch braci po każdej stronie drogi i trzeci sąsiad. Nas nawet nikt o niczym nie poinformował, bo mój M jak najbardziej by się stawił do pomocy. Te tony żwiru zrzucono gdzieś przy jakimś skrzyżowaniu, a stamtąd "się rozeszły".
Ten rudy kocurek przychodzi do nas polować, ale mieszka w zagrodzie sąsiada. Wie, że może liczyć na moje głaskanie, ostatnio go bardzo pochwaliłam, jak mysz złapał.
Marysiu, no właśnie - zachód był wtedy cudowny, widziałam go też na Twoich zdjęciach, ale takie zimno w tak krótkim czasie nastało... brrr...
Te miejsca, które zazwyczaj fotografuję, od północnego zachodu po północny wschód to teren rolny, bez dróg dojazdowych, należy już do sąsiedniej wsi i raczej nie ma opcji, żeby ktoś tam coś budował. Jest miejscowy plan zagospodarowania przestrzeni.
Agnieszko, no przykre to, że przez takie zachowania pieniądze nas wszystkich są marnowane.

Chyba nie będę ryzykować siewu w styczniu, hmmm... no może jakieś próby kiełkowania przeprowadzę?
A w lutym wysieję lewkonię, lwią paszczę i paprykę.
Humbi, nic z tego - rudy kolega jest na wagę złota, bo myszowate łapie i zjada.
Grażynko, to nawet nie dla dobra wszystkich, bo sami sobie zaszkodzili, przy końcowym odcinku tej drogi jesteśmy tylko my, dwóch braci po każdej stronie drogi i trzeci sąsiad. Nas nawet nikt o niczym nie poinformował, bo mój M jak najbardziej by się stawił do pomocy. Te tony żwiru zrzucono gdzieś przy jakimś skrzyżowaniu, a stamtąd "się rozeszły".
Ten rudy kocurek przychodzi do nas polować, ale mieszka w zagrodzie sąsiada. Wie, że może liczyć na moje głaskanie, ostatnio go bardzo pochwaliłam, jak mysz złapał.
Marysiu, no właśnie - zachód był wtedy cudowny, widziałam go też na Twoich zdjęciach, ale takie zimno w tak krótkim czasie nastało... brrr...
Te miejsca, które zazwyczaj fotografuję, od północnego zachodu po północny wschód to teren rolny, bez dróg dojazdowych, należy już do sąsiedniej wsi i raczej nie ma opcji, żeby ktoś tam coś budował. Jest miejscowy plan zagospodarowania przestrzeni.
Agnieszko, no przykre to, że przez takie zachowania pieniądze nas wszystkich są marnowane.
- cyma2704
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 12202
- Od: 5 mar 2013, o 17:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
Dario zdjęcia jak nie zimowe,
teraz wszystko zmroziło. Moje naparstnice też były zielone, a teraz brązowe. Miło, że kocurek tak was polubił i jeszcze pożyteczny.
U nas gmina prowadzi bardziej racjonalną politykę. Przyjeżdża samochód, który ma tak skonstruowaną przyczepę, że rozsypuje kliniec jakby w koleiny. Kamień jest od razu w miejscu gdzie jadą koła samochodów. Nikt nie ma możliwości zabrać na prywatne potrzeby.
- nifredil
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 4371
- Od: 26 mar 2012, o 23:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
Piękne niebo
I kociak równie uroczy
Z tym kamieniem to straszne niedopatrzenie, ale tak jak pisały przedmówczynie nic mnie już nie zdziwi. Sąsiedzi są już przyzwyczajeni do obecnego stanu rzeczy, a że wam kiedyś byłoby lepiej czy łatwiej.. phi, kto by się sąsiadem przejmował.. a szkoda, bo jak to mówią czasem dobry sąsiad jest ważniejszy niż rodzina, bo zawsze blisko i pod ręką
Z tym kamieniem to straszne niedopatrzenie, ale tak jak pisały przedmówczynie nic mnie już nie zdziwi. Sąsiedzi są już przyzwyczajeni do obecnego stanu rzeczy, a że wam kiedyś byłoby lepiej czy łatwiej.. phi, kto by się sąsiadem przejmował.. a szkoda, bo jak to mówią czasem dobry sąsiad jest ważniejszy niż rodzina, bo zawsze blisko i pod ręką
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ucieczka z Krakowa --- początki
Soniu, jak zawsze - grunt to rozsądek, szkoda, że tam u nas na wsi nie mają takiego odpowiedniego pojazdu.
Sabinko, my też wychodzimy z założenia, że o wiele lepiej jest trzymać z sąsiadem dobrze, niż sobie nawzajem szkodzić i życie utrudniać, zwłaszcza na wsi, gdzie te relacje są bliższe i czasami można by było na sobie polegać. Szkoda, że połowa z zapoznanych już sąsiadów uważa inaczej.
Teraz na szybko wklejam linki do zdjęć hurtem, więc będą trochę pomieszane.
To są zdjęcia z ostatniego dnia starego roku.
Goździki.







Tu (pod korą) przed świętami posadziłam hiacynty i śnieżniki. W donicach.
Przy okazji widać różnicę poziomu pomiędzy gliną przekopaną, spulchnioną, a tą ubitą na ścieżce.


To nasza ostatnia przedświąteczna praca, tworzona już grubo po zmroku, przy świetle latarni.
Dlatego zdjęcie zrobiłam dopiero po świętach, za dnia.
Zdążyłam tam posadzić cebule, głównie czosnki i narcyzy, zobaczymy czy zniechęcą karczownika od wygryzienia wiśni piłkowanej (już jedną podgryzł, na wiosnę). Został tu zrobiony dookoła drzewka rowek, z porządnym drenażem z piasku, na to lekka ziemia kompostowa. Cebule dostały grubą kołderkę z kory. Może zdążą się ukorzenić do wiosny i zakwitnąć. Zobaczymy.

Sąsiedzi po drugiej stronie strumyka, mieszkający za lasem, mają konie.


Mamy jedną taką wierzbę z czerwonymi młodymi przyrostami, a druga ma bardziej pomarańczowe, jak się rozrosną to powinny fajnie wyglądać. Pewnie będzie je trzeba regularnie ciąć.





Sabinko, my też wychodzimy z założenia, że o wiele lepiej jest trzymać z sąsiadem dobrze, niż sobie nawzajem szkodzić i życie utrudniać, zwłaszcza na wsi, gdzie te relacje są bliższe i czasami można by było na sobie polegać. Szkoda, że połowa z zapoznanych już sąsiadów uważa inaczej.
Teraz na szybko wklejam linki do zdjęć hurtem, więc będą trochę pomieszane.
To są zdjęcia z ostatniego dnia starego roku.
Goździki.







Tu (pod korą) przed świętami posadziłam hiacynty i śnieżniki. W donicach.
Przy okazji widać różnicę poziomu pomiędzy gliną przekopaną, spulchnioną, a tą ubitą na ścieżce.


To nasza ostatnia przedświąteczna praca, tworzona już grubo po zmroku, przy świetle latarni.
Dlatego zdjęcie zrobiłam dopiero po świętach, za dnia.
Zdążyłam tam posadzić cebule, głównie czosnki i narcyzy, zobaczymy czy zniechęcą karczownika od wygryzienia wiśni piłkowanej (już jedną podgryzł, na wiosnę). Został tu zrobiony dookoła drzewka rowek, z porządnym drenażem z piasku, na to lekka ziemia kompostowa. Cebule dostały grubą kołderkę z kory. Może zdążą się ukorzenić do wiosny i zakwitnąć. Zobaczymy.

Sąsiedzi po drugiej stronie strumyka, mieszkający za lasem, mają konie.


Mamy jedną taką wierzbę z czerwonymi młodymi przyrostami, a druga ma bardziej pomarańczowe, jak się rozrosną to powinny fajnie wyglądać. Pewnie będzie je trzeba regularnie ciąć.








