Adrianno, w górach jeszcze jeżdżą na nartach. I tak powinno być. Na nizinach ciepełko i zieleń i górach jak ktoś chce może cieszyć się zimą. U mnie powolutku krokusiki się wybijają. Pewnie w weekend będzie ich już więcej.
Maju, dzisiaj byłam na pogrzebie mamy mojej sąsiadki. Ceremonia odbywał się na wsi. Cmentarz na otwartej przestrzeni. Zmarzłam straszliwie. Myślałam, że mi głowę urwie.
Wjechałam tylko do miasta i poczułam ogromną różnicę. Dużo cieplej i mniejszy wiatr. Wróciłam do domu i od razu gorąca herbata i aspiryna, bo czułam, że coś mnie pobiera. Nawet nie wyszłam do ogrodu, chociaż dzisiaj zamierzałam.
U mnie deszczu tez już dawno nie było. A u mnie piaski. Czyli susza totalna.
Aniu, nie byłam w ogrodzie od niedzieli. Nie wiem jak żyją róże. Pewnie też już trzeba podlać. I chyba najwięcej troski teraz należy się rh.
Igiełko, niestety mam naprawdę mało oznak wiosny. W dodatku nie byłam w ogrodzie od niedzieli. Jakoś nie wychodzi. Liczę na to, że może w weekend coś nowego przybędzie.
Ewa, dziękuję i wzajemnie. Wiosna pogodowa w tym roku zgadza się z tą kalendarzową. W weekend będę opryskiwała moje sosny. Mam nadzieję, że to pomoże. Dobrze, że mnie przekonałaś.
Wandziu, u Ciebie też sucho? Na razie nie mam kiedy podlać. Najważniejsze zadanie to wygrabienie wszystkich igieł spod sosen.
Muszę je koniecznie ocalić. W sobotę będę przeprowadzała opryski wszystkich roślin.
Aguś, róże, iglaki, rh. Wszystko chyba wymaga podlewania. Tylko czasu brak. Powinnam przed sobotnimi opryskami wszystko uprzątnąć, ale chyba się nie uda.
Aniu, to faktycznie fatalnie. Nie da się przyspieszyć? Może jak pogoda będzie sprzyjać, zmianią zdanie?
Agnieszko, no to jesteś szczęsciarą. Zobacz jak wszyscy łakną deszczu.
Żeby nie było smutno jeszcze kilka zdjęć wspominkowych
