joannakr0508 pisze:Witaj Oster
Znowu mnie trochę nie było i tyle się u Ciebie dzieję że trochę mi zajęło czytanie tego wszystkiego ,co do sąsiada to też mam z nim problem co roku jest wojna o nasz żywopłot bo niestety trzeba go przycinać a on zrzędzi że mu na pole wchodzimy i pomimo że sprzątamy gałęzie to za każdym razem jest awantura ale ten ród już tak ma bo kiedyś jego ojciec się awanturował a teraz syn . Ja staram się cokolwiek robić w ogrodzie żeby go nie zapuścić ale z moim małym smykiem nie zawsze mogę zrealizować plany no cóż dzieci są najważniejsze ,może w przyszłym roku będę miała więcej czasu na ogród pozdrawiam .
Ps . Kociaki są słodkie
Witaj Asieńko :wit
Jakże się cieszę, że jesteś! Doskonale rozumiem, co to znaczy dziecko i ogród
Ja już pisałam, ze przybycie do nas dzieci zastopowało moje zajęcia w ogrodzie i ograniczyło
jedynie do zbierania truskawek, bo nawet pielenie było niemożliwe. Najważniejsze są dzieci i tego się trzymaj.
Miałam wielkie plany na tegoroczny sezon a wyszło co wyszło. Ale uważam, że i tak sporo zrobiłam i mam ogromną
satysfakcję oglądając fotki i przechadzając się po chodniku. Uważam też, że muszę z większą pokorą podchodzić do
swoich możliwości

Ale ten rok pokazał mi też, że sama nie jestem w stanie wiele zrobić. Mam nadzieję,
że to ostatni taki długi wyjazd mojego męża; ja mam już dosyć tego liczenia jedynie na siebie.
Z jak wielu rzeczy musiałam rezygnować nie mając opieki dla dzieci, to jedynie ja wiem. No i nie można też
być w kilku miejscach jednocześnie:albo warzywnik, albo rabaty albo wykop, który stanął w maju i nie ruszyłam
ani kawałka; a tak marzyłam o ziemiance

Trudno, coś innego zrobię z warzywami, zakopcuję pod folią, w kasterkach
Dzisiaj poszłam do ogrodu dopiero przed siedemnastą, i na złość akurat nagle zaczęło lać. Schowałam się z
dzieciakami pod parasolem, ale zmarnowałam jakieś dobre pół godziny.
Tak więc zdjęcia nie ukażą szalonego tempa do przodu, ale dobre i to; przekopałam jakieś dwie rajki po ziemniakach;
tak było, kiedy zaczynałam (zdjęcie wczorajsze, dlatego w słońcu)
A tak, kiedy kończyłam po osiemnastej (wiał okropnie zimny wiatr; nawet juz komary nie gryzły)
Niunius już nieco znużony
i wyżej pępka nie podskoczę; myślałam, że zdążę wyjść jeszcze wysiać wapno i gorczycę, ale to już zostawiam na jutro.
Dzisiaj muszę chałpę

ogarnąć, bo ukochany dziś przyjeżdża
Pa kochani
