Katja - jak na taka słabiznę, to moja nieźle: czyli też 2 pędy i aże 3 pączki

. W tym jeden kwiat już był, dwa czekają na rozwinięcie. Z tego co na razie wiedzę, to nie znosi pełnej ekspozycji słonecznej i w czasie upałów mdleje. Na szczęście moja jest w lekkim półcieniu.
Gosiu - na pewno było - 29 , a czy ostatecznie doszło do - 30 to nie wiem, w sumie chyba żadna różnica. Ale Edena załatwiły m i majowe mrozy, bo już miał pąki i je zniszczyły. Sama jestem ciekawa, czy w ogóle zakwitnie w tym sezonie.
Klaryso - mszyce albo zgniatam, albo pryskam w ostateczności. Ale naprawdę w ostateczności, tak jak w tym sezonie, kiedy była inwazja. Która zresztą już minęła. A u Ciebie nie?
Eden to róża, która dostarcza wiele emocji na różne sposoby, jak widać
Ewo - ja kopczykuję przeważnie w grudniu, przynajmniej w ostatnich latach. Nie wiem tylko, skąd tyle tego kompostu wezmę
Majko - Charles jest na zdjęciu obok Madame Isaac Pererie, może tylko wygląda ona na fiolet, bo jest ciemnoróżowa.
ASL już kwitnie i jeszcze dziś będą fotki
