Renatko, bardzo lubię te chryzantemy... kiedy zdążą zakwitnąć

.
Tadziu, oj nauczyłam się nosić czapkę, chociaż mnie drapie i denerwuje

.
Tulap, na to nie wpadłam
Mili Goście, dzisiaj nareszcie dotarłam na działeczkę. Podlałam róże i zadoniczkowane roślinki, a pozostałe niech sobie radzą.
No, właśnie, róże... Moje jesienne sadzonki w większości wyglądają tak:

O dziwo nie wygląda, żeby jakoś specjalnie odczuły suszę - gliniaste podłoże

. Sucha jest powierzchnia kopców, bo wiatr zadziałał, ale ziemia tylko pod drzewami się pyli, na pozostałym obszarze nawet nie najgorzej.
Aniu (Pulpa), czekałaś cierpliwie, więc dla Ciebe - ajania zakwitła.

Pierwszy raz jej się udała ta sztuka u mnie, bo w zeszłym roku była za młoda. Są odmiany z bladoróżowymi płatkami, ale moim zdaniem, ta jest ładniejsza - podobna do wrotyczu.
Długa jesień wybarwiła nawet mahonię, chociaż, szczerze pisząc, nie zwracałam na nią specjalnej uwagi zimą (u teściów), więc pewna nie jestem (tego "nawet"

).
Myślałam, że już nie zastanę żadnych kwiatków, a tu niespodzianka.
Powojnik biedronkowy sfiksował i kwitnie od października. Przymrozki zniszczyły mu kwiaty, ale nie pąki kwiatowe, więc mam takie kolorki:
Kwiatki pokazała też różowa gęsiówka, którą siałam wiosną.
Oraz niezmordowany hyzop. Już się pogubiłam, ile razy go przycinałam. Ostatnio w październiku,bo nie lubię, jak się przewraca na wszystko.
A oto siła forsycji Golden Time - zielono-złote liście rozświetlają ogród nawet w listopadzie, więc chyba się nie przebarwia.
Chwaściory wyłażą "nie wiadomo skąd", ale już odpuszczam im do wiosny, bo niby mrozu nie ma, ale mnie palce u rąk marzną błyskawicznie. Wiosną się z nimi rozprawię

. U nas to i tak nie na długo wystarcza, bo po latach spontanicznego tworzenia dzikiego ekosystemu, w podłożu jest tyle nasion chwastów, że i dla moich dzieci wystarczy rozrywki. Dodatkowo wiatr uzupełnia złoża na bieżąco.