Tajeczko, trawce Red Baron nietrudno jest zrobić fajne zdjęcie. Ona jest bardzo fotogeniczna, kiedy tak goreje.
nena08, oj, jastrzębiec także bywa wnerwiający. Ale
Red Baron, jak widzisz po postach innych forumek, może być niebezpieczny.
Helios, bardzo miłe jest to, co piszesz o swoich odwiedzinach u mnie. Jeśli jesteś już w domu, to wyobrażam sobie, jak starasz się nadrabiać zaległości. Teaz jest cudna przyjazna pogoda na jesienne roboty w ogrodzie. Ale wiesz, powoli, powoli... A przetworów też mogłabyś tworzyć coraz mniej i mniej... W końcu czas pomyśleć o sobie, a dzieci nie myślą już o nas
A teraz słówko o tym Twoim szpalerku. Czy naprawdę chodziłci o szpaler
hortensjowy? A może różany? Nie znam tej nazwy ani w odniesieniu do hortensji, ani do róż. Kliknę sobie w necie, żeby zobaczyć te słodkości.
JSZFRED, w takim razie życzę zdrówka, Asiu. Może wpadniesz do mnie?
Iwonko, też mam tę stipę już od kilku lat. Jest coraz większa i coraz bardziej malownicza. A poza tym na szczeście jest mrozoodporna w poównaniu do innych ostnic.
Małgocha, mam hortensję Phantom, ale kupowałam ją w swoim ogrrodniczym i na pewno jest zgodna odmianowo. Ma największe kwiaty ze wszystkich moich hortensji. Ostatnio kupiłam jeszcze dwie dodatkowe u Szmita po 15 złotych i mam nadzieję, że to będą Phantomy, bo kupowałam niekwitnące.
jode 22, Jolu, no cóż muszę cię zmartwić. Rubrum jest właściwie jednoroczna. Poniżej 0 stopni wymarza. Można próbować przechować w piwnicy, ale nie wróżę sukcesów. Też miałam, też się zachwycałam, ale wiosną zniknęła bezpowrotnie.
Pulpa, cieszę się z zakupu Gaucamole. Gdy kupowałam, nie wiedziałam, że ma tak duże rozmiary, ale na szczęście przed posadzeniem zorientowałam się w jej wielkości i wybrałąm dla niej właśćiwe miejsce.
Margo, na brak czasu nic się nie poradzi. A ten sezon minął jakoś straszliwie szybko. Nie zdążyłam się pozachwycać, bo ciągle tylko z nosem przy ziemi chodziłam. Nawet teraz stale coś robię przy sadzeniach, a tu już liście zgrabiać trzeba.
Czas pokazać jesienne róże. U mnie te jesienne kwitnienia nie są zjawiskowe. Tu troszkę kwiatków, tam troszkę. Ale i tak cieszą oczy. Czarnej plamistości udaję, że nie widzę.
Flamingo pozostała taka jak na fotce. Kwiaty zastygły, nie rozwinęły się dalej.
Cottage Rose była u mnie przez dwa lata byle jaka. Małe kwiatki i mało. Właściwie już zamierzałam zastąpić ją jakąś inną odmianą. Ale w tym roku zaczęła być piękna. Jeśli tak dalej pójdzie, będę z niej naprawdę zadowolona.
Mariatheresa, fajna różyczka o wyjątkowo trwałych kwiatach ułożonych w bukieciki
Profesor powtarza kwitnienie wiele razy. Rośnie wysoko. Pachnie
Chopichon- cudo kolorystyczne, ale choruje tak samo jak Heidi Klum
Moja faworytka
Pastella
