Witajcie kochani
Biegam po waszych ogrodach i nadrabiam zaległości. Zdarzało się, że czasami buszowałam po forum, ale z pisaniem już gorzej.. Upały i sytuacja na rabatach jakoś nie zachęcały do dzielenia się spostrzeżeniami o tym co pierwsze padnie
Dzisiaj, po prawie trzech tygodniach bez deszczu wymęczone rośliny nareszcie doczekały się solidnego podlewania i to prosto z naturalnego dystrybutora, a nie jakiejś tam miejskiej kranówy

Za rok musimy wszyscy tu na forum rozważyć stworzenie kącika w klimatach meksykańskiej pustyni. Można nawet pokusić się o przeznaczenie na to większości ogrodu. W końcu i tak trawnik wygląda jak zapomniany przez Boga koniec świata. Tylko pomyślcie: zero narzekania na kapryśne róże, koniec z bolącymi ramionami i urwanymi rączkami od wiader, zero stresu związanego z nadchodzącym rachunkiem za wodę, a słońce zamiast wyniszczać ogród zostanie naszym sprzymierzeńcem. Można jedynie pomarzyć jak wspaniale będą się czuły nasze kaktusy, zrobimy konkurs na najdorodniejszą opuncję pustynną, a nagrzany do granic niemożliwości piasek i kamienie zapewnią nam wrażenia jakich pewnikiem nie zapewni sianowaty pseudotrawnik
Póki co jednak możemy sobie ponarzekać i liczyć na to, że ostatnie tygodnie wakacji przyniosą więcej deszczu i uratują drugie różane kwitnienie.
Dorotko, powiem ci, że nazwy lilii i róż to już znam na pamięć, bo niestety u mnie nie przeszłyby wszelkie znaczniki.. po pierwsze koty, po drugie sroki, które wiosną wszystko wyrywają z ziemi

Ostróżkowa puszcza wcale mnie nie przeraża, gdyby one faktycznie tak chętnie się rozsiewały byłabym baaaardzo szczęśliwa
Zuza, nie wiem o czym ja myślałam wsadzając te hortensje. Wiedziałam, że do kwaśnej powinny iść, ale tak na szybko były przesadzane i właściwie podsypałam czym miałam

Póki co zawsze podlewałam je gnojówką z pokrzyw, albo z gołębiego nawozu.. muszę sobie sprawić nawóz do różaneczników.
Marto , przyznam się, że floksy to dopiero pierwszy rok wkomponowałam w rabaty i jestem zachwycona efektem i jeszcze ten zapach. Koniecznie muszę dokupić kilka kolorów

U mnie woda tylko miejska

a co najlepsze studnia jest na posesji.. dosłownie zaślepiona i zakopana, bo "brzydko wyglądała". Już od tamtego sezonu męczyłam męża żeby kupił pompę i podłączył do darmowej wody.. na prośbach się skończyło
Stasieńko, muszę się dopiero nauczyć cierpliwości

Wszystkie powojniki jakieś takie smętne przez upały. Jedynie Sir Trevor jakby dopiero teraz trafił na swoje idealne warunki atmosferyczne i zaleje z kwitnieniem.
Sonia, a wiesz, że ostatnio przy plewieniu znalazłam moc samosiejek sasankowych. Ciekawe jakie kolory. Biała duża sasana padła przez upały.. mimo podlewania, normalnie uschła na wiór. Ciekawe czy odbije wiosną
Alu, pewnie cię nie zaskoczę pisząc, że nie wyglądało to wszystko ciekawie. Lilie, szybko wyblakły i przekwitły, chociaż trzeba im przyznać, że temperatury zrobiły swoje i kielichy wyszły ogromne. Róże kwitną przez dwa dni i opadają. Całe szczęście dzisiaj zaczęło padać. Zobaczymy jak długo.
Aneczka, jestem

Zdjęcia też są, chociaż wszystko jakby takie wyblakłe i prześwietlone.. Ech, mimo wszystko wolę upały niż zimę.. Nie bijcie

ale koc, strój kąpielowy i dobra książka.. żyć nie umierać, a opalenizna robi się sama
Kochani, zachwycam się wytrwałością Nostalgie. Upały dla niej nie istnieją.
Louise Odier
Lady Emma Hamington.. mój słodki cytrusik o zapachu.. gruszek
Piano
Chopin. Piękna, ale nie chce zbudować ładnego krzaczka.. zawsze dwie, sztywne łodygi
Tom Tom, żarówa w kololorze moich paznokci u nóg, które podobno świecą

a co, wakacje mamy i można poszaleć..
Depresyjny Abraham Darby.. łaskawie wydał jeden kwiat
Ingrid Bergman..podwójnie dla zakochanych
Casanova ".. a komu by się chciało uwodzić i uwodzić kiedy za oknem ponad 30 stopni w cieniu.. zakwitnę, opadnę i niech zbierają złamane serca.."
Alinka dopiero się rozkręca, prawie konewka wody dziennie działa cuda.
Eden Rose, nawet ona przypala płatki
Arthur Bell, jakby komuś było mało słońca. Uwielbiam jej owocowy zapach.
Queen of Sweden. Dostojnie wytrzymuje dwa dni, potem równie dostojnie traci głowę.
Augusta Louise.. bez komentarza. Była moją ulubienicą dzięki delikatnemu przebarwianiu i wytrzymałości. W godzinę próby okazała się mięczakiem brzydko zasychającym po dwóch-trzech dniach.
Alexander McKenzie, twardziel w czasie mrozów i w porze wyjątkowej spiekoty.
Pierwszy ładny kwiat Pastelli. Czuję, że się zaprzyjaźnimy i przestanę nieładnie zazdrościć Wandzi z Ogrodu pod Dębowym Okapem
Troika, w tym roku ma jeszcze liście.. sukces!
Mary Rose, zadziwiająco maleńkie kwiatuszki, ale zapach ten sam.
Jubilee Celebration. Ta, to się nigdy nie zmieni. Teraz chociaż ma jakieś podstawy do zwieszania główki.
Comte de Chambord, zaskoczyła mnie wielką ilością żółtych i czarnych liści.. Oberwałam do łysa i czekam na zazielenienie, a ona wciąż kwitnie.
