
Ja też uwielbiam kociaki, nawet miałam już kilka. Ale chwilowo psy muszą wystarczyć.
Ilona, lili jest taka niesamowita masa, co i rusz nowe odmiany. I tak naprawdę dopiero na żywo można je ocenić. Niektóre różnią się tak niewielkimi szczegółami że trudno sobie zaprzątać głowę nazwami ale póki co, to mnie to bawi. Liczę jeszcze na nowe zakupy i ciekawa jestem czy dobrze wybrałam. Bardzo bym chciała żeby ładnie się dzieliły cebulki ale z nowymi odmianami jest trudniej niż z popularnymi. Potrzebują znacznie więcej czasu. Mi bardzo się podobają ogromne kępy tej samej odmiany, ale do tego jeszcze daleko...
A co do różyczkomanii to sama oceń. Mam takie:
Eden Rose
New Dawn
The Fairy
Pink Fairy
Indigolette
Bonica
Louis Odier
Iceberg/Schneewitchen climbing
Mme Plantier
Pastella
Lavender Lassie
Lykkefund
Bantry Bay
Burgundy Iceberg
Mme Isaac Pereire
Souvenir du Docteur Jamain
American Pillar
Paul`s Himalayan Musk
Tuscany
Rose de Rescht
Elmshorn
Bouquet Parfait
Jacqueline du Pre
Veilchenbkau
Knirps
Fantin Latour
Gipsy Boy
John Cabot
Pomponella
Robin Hood
Rhapsody in Blue
Lavender Dream
Marguerite Hilling /Pink Nevada
Long John Silver
Cap Diamant
Comte de chambord
William Baffin
Reine des Violettes
Spirit of Freedom
Agnes Schilinger (Masasch)
Old Port (Mackati)
Leonardo da Vinci
Oczywiście w różnych ilościach. A zaczęłam kupować róże wiosną ubiegłego roku. Ma się to tempo



Majeczko, to czekam z ogromną niecierpliwością na twój ogród


Bonica jeszcze tylko w tym roku będzie w skrzyniach, na jesieni pójdzie pewnie do gruntu. Dwa lata to i tak dla takiej róży chyba sporo w tak małym pojemniku. Pędzie płodozmian. Muszę tam posadzić coś bardziej kompaktowego a nie takie wysokie badyle.
