Dzisiaj czekając na autobus (20 minut) postanowiłam wejść do sklepu na
K i
tylko zerknąć na roślinki. Zerknęłam i

do kosza wpadły mi 2 fiołki (nie mogłam zdecydować się na jednego) i kalanchoe. Razem zapłaciłam 7 złotych z kawałkiem

. Jednym słowem przy kasie byłam w szoku, bo wprawdzie była na fiołki promocja ale nie wiedziałam, że aż taka. Może nie są to jakieś rarytasy, ale ja tam się cieszę
Oto one:
