Wyniosłam to na balkon..może za cieło w domu już dla kapuchymagda2013 pisze:Minęły 2h i cos jest nie tak pojawia się delikatna piana...kurczę nie wiem co robić..zaczyna kapustę podnosić..dałam pod kamień wygotowana bawełniana ściereczkę taka w duże dziurki by trzymała kapustę pod woda ..a nawet to zaczyna podnosić...wygląda to jak początek burzliwej fermentacji. Ale przecież już taka miałam za sobą!!Czy w 15 dobie może kapucha zacząć jeszcze raz fermentować?
Kapusta kiszona w słoikach
Re: Kapusta kiszona w słoikach
Re: Kapusta kiszona w słoikach
Mojej kapuście minęło 5 tygodni. Zapach i smak dobry. Sok czyściutki i klarowny, nie dolewałem w ogóle wody i jest wystarczająco. Była tydzień w domu a później wyniosłem do piwnicy. Jest w beczce plastikowej i w worku foliowym. Worek zawiązany, kapusta jest bez dostępu powietrza.
Pierwszy podłoże zrobiony na tej kapuście i wyszedł bardzo dobry.
Tylko jedno ale: Kapusta jest twarda i biała, nic nie jest szklista, przezroczysta czy jak to nazwać. Na surówkę się nie nadaje. Czyżby jeszcze się kisiła i dochodziła?
Pierwszy podłoże zrobiony na tej kapuście i wyszedł bardzo dobry.
Tylko jedno ale: Kapusta jest twarda i biała, nic nie jest szklista, przezroczysta czy jak to nazwać. Na surówkę się nie nadaje. Czyżby jeszcze się kisiła i dochodziła?
- Kabomba
- 500p
- Posty: 642
- Od: 1 cze 2013, o 01:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Biegun Zimna i Nędzy
Re: Kapusta kiszona w słoikach
Galicjanko, moja kryjówka mieści się w pięknym lesie porastającym część województwa warmińsko-mazurskiego, a dokładniej tereny dawnych Prus Wschodnich. Połowa mojego domu należała zresztą te marne 130 lat temu do bogatego właściciela ziemskiego, i była, zdaje się, domkiem dla służby
Drugą połowę dobudowali już Polacy, a w latach pięćdziesiątych, może sześćdziesiątych XX wieku wyremontowali na styl - nie obrażając patriotów - drobnomieszczański...
Nie wiem, czy mi wolno zaśmiecać wątek o cudnej kapuście moimi wynurzeniami na tematy z kapustą nie związane, może tak jak sugerowała Jola, utworzę kiedyś wątek mojej li tylko mojej kryjówce poświęcony.
Magda2013, zasmuciły mnie Twoje wieści! Spróbowałaś może, jak smakuje? Nie jestem nawet cieniem zaliczki na wstęp do bycia ekspertem, ale może jeśli kapucha jest już smaczna, to czas ją uwięzić w słoikach i do zimnego z nią? Napisz, jaki jest rozwój wypadków.
Mistan, uwaga o moim znawstwie tematu jak wyżej, ale jeśli kapusta jest biała, twarda i nieszklista, to może zbyt słabo była ubita? Moja jest ciut podbarwiona na złoto, pewnie za sprawką marchewki, ale jest zdecydowanie szklista i choć chrupiąca, to twardą bym jej nie nazwała.
A może to kwestia gatunku, czy tam odmiany kapusty, i tu dochodzimy do mojego najnowszego "odkrycia", a mianowicie:
Tak, jak pisałam, ośmielona pierwszym sukcesem zakupiłam kolejną główkę zielonej boskości. Tym razem pojechałam na rynek, do pobliskiego miasteczka (20 km to teraz wg moich nowych standardów blisko).
Dziada z koniem, furmanką, i obfitym plonem ekologicznej kapusty na furze niestety nie zastałam, zdaje się, że pojechał do domu, jakieś 30 lat temu
Był za to Pan w średnim wieku (kurka wodna, czyli w moim), z wąsem (nie, ja nie mam), w roboczych ubraniach, a zamiast konia z wozem miał Żuka. Siedział sobie na plastikowej skrzynce, a wokół niego i na pace Żuka, w workach wszelkich kolorów i rodzajów, panoszyła się kapusta
Pan był całkowicie nieoblężony, roztargnionym wzrokiem błądził to po niebie, to po swoim kapuścianym przybytku, drapiąc się bezwiednie po dwudniowym zaroście. Podeszłam więc śmiało, bez obaw że zawracam głowę, i uderzyłam w te słowa: zapewne i tak nie powie mi Pan prawdy, ale czy ta kapusta jest nasiąknięta chemią jak szampon z woskiem do karoserii, czy może tylko leciutko opryskana?
Pan zmieszał się niebotycznie, wstał, obejrzał za siebie, jakby z zamiarem skonsultowania odpowiedzi z samą kapustą, po czym zapytał: na gołąbki czy do surówki?
Spojrzałam na niego jak na jakiego wiedźmina, no bo jak to - to są różne rodzaje kapusty do różnych zadań?? I odparłam nabożnie, że do kiszenia.
Panem miotnęło w jednym kierunku, złapał za worek, zajrzał do środka, odrzucił. Pauza. Podrapal się, tym razem po głowie. Miotnęło nim w drugim kierunku, złapał worek zawierający trzy główki, przyjrzał mu się badawczo i rzucił na wagę. Zaprotestowałam, że nie, że ja nie mam beczki, że tylko jedną główkę!
Wybrał największą, zważył, 2 kg. Pomyślałam, że coś nie tak z tą jego wagą, ale nie będę się czepiać
Zapłaciłam ile kazał, wróciłam do domu i dzisiaj się za tę główkę wzięłam.
Tajemnica niskiej wagi tak dużej główki okazała się prozaiczna - kapusta nie była tak zwarta, jak ta poprzednia. Była krucha i lekka. Po posoleniu i ugnieceniu bardzo szybko puściła dużo soku i zrobiła się mięciutka, straciwszy 2/3 swojej początkowej objętości. Czy będzie lepsza w smaku od poprzedniej, czy szybciej się ukisi? Czas pokaże, a ja Wam o tym napiszę

Nie wiem, czy mi wolno zaśmiecać wątek o cudnej kapuście moimi wynurzeniami na tematy z kapustą nie związane, może tak jak sugerowała Jola, utworzę kiedyś wątek mojej li tylko mojej kryjówce poświęcony.
Magda2013, zasmuciły mnie Twoje wieści! Spróbowałaś może, jak smakuje? Nie jestem nawet cieniem zaliczki na wstęp do bycia ekspertem, ale może jeśli kapucha jest już smaczna, to czas ją uwięzić w słoikach i do zimnego z nią? Napisz, jaki jest rozwój wypadków.
Mistan, uwaga o moim znawstwie tematu jak wyżej, ale jeśli kapusta jest biała, twarda i nieszklista, to może zbyt słabo była ubita? Moja jest ciut podbarwiona na złoto, pewnie za sprawką marchewki, ale jest zdecydowanie szklista i choć chrupiąca, to twardą bym jej nie nazwała.
A może to kwestia gatunku, czy tam odmiany kapusty, i tu dochodzimy do mojego najnowszego "odkrycia", a mianowicie:
Tak, jak pisałam, ośmielona pierwszym sukcesem zakupiłam kolejną główkę zielonej boskości. Tym razem pojechałam na rynek, do pobliskiego miasteczka (20 km to teraz wg moich nowych standardów blisko).
Dziada z koniem, furmanką, i obfitym plonem ekologicznej kapusty na furze niestety nie zastałam, zdaje się, że pojechał do domu, jakieś 30 lat temu


Pan zmieszał się niebotycznie, wstał, obejrzał za siebie, jakby z zamiarem skonsultowania odpowiedzi z samą kapustą, po czym zapytał: na gołąbki czy do surówki?
Spojrzałam na niego jak na jakiego wiedźmina, no bo jak to - to są różne rodzaje kapusty do różnych zadań?? I odparłam nabożnie, że do kiszenia.
Panem miotnęło w jednym kierunku, złapał za worek, zajrzał do środka, odrzucił. Pauza. Podrapal się, tym razem po głowie. Miotnęło nim w drugim kierunku, złapał worek zawierający trzy główki, przyjrzał mu się badawczo i rzucił na wagę. Zaprotestowałam, że nie, że ja nie mam beczki, że tylko jedną główkę!
Wybrał największą, zważył, 2 kg. Pomyślałam, że coś nie tak z tą jego wagą, ale nie będę się czepiać

Tajemnica niskiej wagi tak dużej główki okazała się prozaiczna - kapusta nie była tak zwarta, jak ta poprzednia. Była krucha i lekka. Po posoleniu i ugnieceniu bardzo szybko puściła dużo soku i zrobiła się mięciutka, straciwszy 2/3 swojej początkowej objętości. Czy będzie lepsza w smaku od poprzedniej, czy szybciej się ukisi? Czas pokaże, a ja Wam o tym napiszę

Re: Kapusta kiszona w słoikach
Najlepsza do kiszenia jest kapusta późna, główki powinny być duże, powyżej 3 kg, twarde i ciężkie w stosunku do wielkości. Lekkie i luźno zwinięte główki to raczej odmiana wczesna, też można ją ukisić ale nie przechowuje się tak dobrze.
- Kabomba
- 500p
- Posty: 642
- Od: 1 cze 2013, o 01:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Biegun Zimna i Nędzy
Re: Kapusta kiszona w słoikach
Ario, no to pękłaś mój balonik
A rynkowy wiedźmin okazał się zwykłym szarlatanem
Ale nic straconego. Jeśli coś dobrego wyjdzie z tej kapusty, po prostu skonsumuję ją w pierwszej kolejności i tym samym problem z przechowywaniem się rozwiąże
Za to soku mam nareszcie tyle, ile trzeba
Przyniosłam sobie nawet kamień z leśnej drogi, wygotowałam i "przypieczętowałam" talerzyk na wierzchu kapusty; kamień już macza tyłek w soczku 
W dodatku znajoma dorzuciła jeszcze trzy małe sandacze do ostatniego rzutu podarunkowego, a smażona rybka z surówką z kiszonej kapusty zawsze przypomina mi dzieciństwo. Normalnie sama sobie zazdroszczę tej uczty


A rynkowy wiedźmin okazał się zwykłym szarlatanem

Ale nic straconego. Jeśli coś dobrego wyjdzie z tej kapusty, po prostu skonsumuję ją w pierwszej kolejności i tym samym problem z przechowywaniem się rozwiąże



W dodatku znajoma dorzuciła jeszcze trzy małe sandacze do ostatniego rzutu podarunkowego, a smażona rybka z surówką z kiszonej kapusty zawsze przypomina mi dzieciństwo. Normalnie sama sobie zazdroszczę tej uczty

- jode22
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4166
- Od: 22 lut 2011, o 14:07
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa, Rembertów
Re: Kapusta kiszona w słoikach
No jak was czytam, to aż mi ślinka cieknie. Niestety w zasadzie powinnam w ogóle zrezygnować z kapustnych, bo mam niedoczynność tarczycy. Ale jak tu nie zjeść kapustę z grzybami, podłoże czy kalafiorka 

Re: Kapusta kiszona w słoikach
Wszystko już ok z moja kapustą...porostu już musi być w chłodnym miejscu...wylądowała na balkonie i wszystko wróciło do normy!! 

- Kabomba
- 500p
- Posty: 642
- Od: 1 cze 2013, o 01:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Biegun Zimna i Nędzy
Re: Kapusta kiszona w słoikach
Hej Jolu, niedoczynności nie zazdroszczę, wiem że są też różne jej rodzaje (moja Mama to miała, ale ją wyleczyli), na pewno bierzesz jakieś leki i masz zleconą zwiększoną podaż jodu w diecie? Kapustne zawierają związki "wolotwórcze", zwłaszcza na surowo, za to po obróbce cieplnej ich ilość zmniejsza się o jakieś 30%. Domyślam się, że masz to wszystko opracowane i obgadane z lekarzem.
Ja uważam, że życie całkowicie pozbawione podłoże powinno być prawnie zakazane ;)
Sama akurat cierpię na wrzody żołądka, a wcześniej dwunastnicy (niby zaleczone) i bardzo się cieszę, że lekarze zmienili sposób postrzegania roli diety w tej chorobie. Współczuję setkom tysięcy pacjentów, wliczając w to mojego ojca, którym na przestrzeni wielu poprzednich dziesięcioleci lekarze odmawiali niemalże wszystkiego. Smażone nie, przyprawione nie, kawa nie, herbata tylko z jakichś delikatnych ziółek, a najlepiej codziennie biała buła z cieniem masła, rozgotowane kartofelki z umęczoną na parze flądrą, a na deserek niesłodzony kisielek, tfu na psa urok! Od takiej diety można się poważnie rozchorować i wylądować z depresją u psychiatry.
Ja jem absolutnie wszystko, na co mam ochotę, a pogorszenie stanu mojego żołądka odczuwam zawsze, ale to zawsze tylko wtedy, kiedy poziom stresu w moim życiu sięgnie czerwonej kreski. I wtedy też jem to, na co mam ochotę, żeby paskudną dietą nie pogarszać i tak kiepskiego nastroju.
Żeby nie było, że jestem jakąś heretyczką - powiedziałam o powyższym mojemu gastrologowi, a on na to: Proszę pani, to nie dieta nas wykańcza, tylko styl życia. Pośpiech, nerwy, urojone ambicje narzucone przez innych itp.
Pozdrawiam wszystkich życząc zdrowia i smacznego życia
Ja uważam, że życie całkowicie pozbawione podłoże powinno być prawnie zakazane ;)
Sama akurat cierpię na wrzody żołądka, a wcześniej dwunastnicy (niby zaleczone) i bardzo się cieszę, że lekarze zmienili sposób postrzegania roli diety w tej chorobie. Współczuję setkom tysięcy pacjentów, wliczając w to mojego ojca, którym na przestrzeni wielu poprzednich dziesięcioleci lekarze odmawiali niemalże wszystkiego. Smażone nie, przyprawione nie, kawa nie, herbata tylko z jakichś delikatnych ziółek, a najlepiej codziennie biała buła z cieniem masła, rozgotowane kartofelki z umęczoną na parze flądrą, a na deserek niesłodzony kisielek, tfu na psa urok! Od takiej diety można się poważnie rozchorować i wylądować z depresją u psychiatry.
Ja jem absolutnie wszystko, na co mam ochotę, a pogorszenie stanu mojego żołądka odczuwam zawsze, ale to zawsze tylko wtedy, kiedy poziom stresu w moim życiu sięgnie czerwonej kreski. I wtedy też jem to, na co mam ochotę, żeby paskudną dietą nie pogarszać i tak kiepskiego nastroju.
Żeby nie było, że jestem jakąś heretyczką - powiedziałam o powyższym mojemu gastrologowi, a on na to: Proszę pani, to nie dieta nas wykańcza, tylko styl życia. Pośpiech, nerwy, urojone ambicje narzucone przez innych itp.
Pozdrawiam wszystkich życząc zdrowia i smacznego życia

- jode22
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4166
- Od: 22 lut 2011, o 14:07
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa, Rembertów
Re: Kapusta kiszona w słoikach
Moja niedoczynność tarczycy wynika z choroby Hashimoto. Oczywiście jestem ustawiona lekowo, zresztą muszę je brać do końca życia. Kapustne jem i tak wszystkie gotowane. Nawet kapustę kiszoną gotuję, czasem tylko skubnę trochę surowej dla smaku
. Jak mi w głowie odzywa się tysiąc dzwonów, że nie powinnam jeść kapustnych, to robię przerywniki z innych warzyw. Wola nie mam, więc chyba nie jest tak źle. I masz rację, co by tu jeść, jakby nie było kapustki 


- Kabomba
- 500p
- Posty: 642
- Od: 1 cze 2013, o 01:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Biegun Zimna i Nędzy
Re: Kapusta kiszona w słoikach
Ha! Za to Aria miała rację co do mojej drugiej partii kapusty. To musi być młoda dzicz, bo od pierwszej doby po ubiciu szaleje! Kipi, buzuje, w nocy ją słyszę, jak puszcza bańki nosem! Wiadomo, młode toto, musi się wyszumieć 
Tamta pierwsza partia nadal siedzi spokojnie, z godnością kontemplując swój kiszony los, i pogardliwie spogląda na to, co się dzieje półkę niżej. A tam impreza na całego. Nie zdziwię się, jak ten słoik z góry chwyci za miotłę i zacznie walić w "podłogę" krzycząc "ciszej tam, do cholery".
Fascynujące jest to kiszenie kapusty.

Tamta pierwsza partia nadal siedzi spokojnie, z godnością kontemplując swój kiszony los, i pogardliwie spogląda na to, co się dzieje półkę niżej. A tam impreza na całego. Nie zdziwię się, jak ten słoik z góry chwyci za miotłę i zacznie walić w "podłogę" krzycząc "ciszej tam, do cholery".
Fascynujące jest to kiszenie kapusty.
- Kabomba
- 500p
- Posty: 642
- Od: 1 cze 2013, o 01:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Biegun Zimna i Nędzy
Re: Kapusta kiszona w słoikach
Zdaję raport z ukiszenia tej partii kapusty z "nieścisłej" główki. Jest tak nieziemsko pyszna, że podczas pakowania do słoików 1/3 zjadłam. Jest kwaśna, pikantna (dodałam pieprz w ziarenkach i świeży czosnek, ale może to zasługa odmiany kapusty), soczysta, fantastycznie chrupie w zębach. Sok tak smaczny i orzeźwiający, że ślinianki się wściekły, kiedy się skończył 
Teraz muszę dokonać pomiaru temperatury w piwnicy, bo nie wiem, czy jest wystarczająco niska, by proces fermentacji zamarł na długo.

Teraz muszę dokonać pomiaru temperatury w piwnicy, bo nie wiem, czy jest wystarczająco niska, by proces fermentacji zamarł na długo.
Re: Kapusta kiszona w słoikach
Kupiłam kapustę, dynia przygotowana, trzeba tylko szatkować, solić i ubijać w garnku. 

- Kabomba
- 500p
- Posty: 642
- Od: 1 cze 2013, o 01:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Biegun Zimna i Nędzy
Re: Kapusta kiszona w słoikach
Aria, powodzenia 
Ja mam znów 25 kg jabłek do przerobienia
A o kapuście poczytałam trochę więcej i okazuje się, że sok ze świeżej kapusty, pity regularnie w dużych ilościach, pomaga w chorobie wrzodowej żołądka i dwunastnicy. Akurat od jakiegoś tygodnia przechodzę jesienny atak, już szału dostaję, morale siada jak u załogi łodzi podwodnej, a kuracji sokiem jeszcze nie próbowałam. W poniedziałek jadę po dużą ilość kapusty. Zobaczymy, ile soku per kilogram da radę wycisnąć moja sokowirówka, a przy okazji pewnie jeszcze coś ukiszę
Ocet jabłkowy już też pięknie fermentuje, a w poprzedniej partii, już zabutelkowanej, na wierzchu pływa "meduza" - to chyba owa tajemnicza Matka Octowa
Pozdrowienia dla wszystkich

Ja mam znów 25 kg jabłek do przerobienia

A o kapuście poczytałam trochę więcej i okazuje się, że sok ze świeżej kapusty, pity regularnie w dużych ilościach, pomaga w chorobie wrzodowej żołądka i dwunastnicy. Akurat od jakiegoś tygodnia przechodzę jesienny atak, już szału dostaję, morale siada jak u załogi łodzi podwodnej, a kuracji sokiem jeszcze nie próbowałam. W poniedziałek jadę po dużą ilość kapusty. Zobaczymy, ile soku per kilogram da radę wycisnąć moja sokowirówka, a przy okazji pewnie jeszcze coś ukiszę

Ocet jabłkowy już też pięknie fermentuje, a w poprzedniej partii, już zabutelkowanej, na wierzchu pływa "meduza" - to chyba owa tajemnicza Matka Octowa

Pozdrowienia dla wszystkich

- jode22
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4166
- Od: 22 lut 2011, o 14:07
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa, Rembertów
Re: Kapusta kiszona w słoikach
Sok ze świeżej kapusty jest skuteczny nie tylko od wewnątrz ale również od zewnątrz np. na krwawiące wrzody, żylaki. Wg medycyny ludowej miażdży się liść kapusty, przykrywa drugim i obwiązuje 

Re: Kapusta kiszona w słoikach
Tak, ta meduza to matka octowa, to tłumaczenie francuskiego terminu
Moje octy też kończą fermentację, winny jakoś nie może się uspokoić. Ja zamykam im dostęp do tlenu najwcześniej po roku, najczęściej po dwóch.

Moje octy też kończą fermentację, winny jakoś nie może się uspokoić. Ja zamykam im dostęp do tlenu najwcześniej po roku, najczęściej po dwóch.