Ja sama z Oskarem całe lato jeździłam-wychodziłam z domu o 8 rano a o 13 musiałam być z powrotem na obiedzie.
Nalatałam się jak wariatka
Na działce w tamtym roku była najgorsza robota bo usuwaliśmy stary trawnik,narobiłam się jak osioł a w międzyczasie z Oskarem-pić ,siusiu,jeść ,co chwilę płacz bo się nudził - MASAKRA
Nie wiem jak ja to przetrwałam
Ale jak już to najgorsze mam za sobą to teraz będzie lżej
Pestko przy pracach pielęgnacyjnych wnusia nie będzie przeszkodą jedynie jak będziesz kosić to włożysz ją do wózka i po kłopocie.
Myślę ,że dacie sobie radę






