Witajcie!
Mróz zelżał trochę śniegu ubyło, a prawie nic nie dosypało. Idą duże mrozy. Boję się o swoje roślinki.
Zamówiłam porządną dostawę białego puchu, tylko czy kurier się nie spóźni...
Jestem trochę przytłamszona i nawet mi się pisać nie chce. Odszedł mąż mojej koleżanki, a zarazem działkowej sąsiadki. Wprawdzie miał choroby współistniejące, jednak gdyby nie covid, spokojnie mógłby jeszcze żyć.
A moja płocka synowa znowu skierowana na test, kolejna podopieczna ma covida, a ona kaszle, kicha i prycha. Chorowała, więc może to tylko przeziębienie, choć wiem, że ta zaraza może przytrafić się niejeden raz.
Jak więc widzicie, mam powody do głębokiego
doła psychicznego i właśnie go złapałam.
Dziękuję Wam wszystkim za obecność i proszę o wybaczenie, ale dzisiaj nie jestem w stanie nic więcej napisać.
Mam nadzieję, że noc przyniesie ukojenie i jutro odpowiem na Wasze posty.
Trzymajcie się cieplutko i dbajcie o zdrowie.
