Moja ismena Festalis została wsadzona wprost do gruntu z początkiem kwietnia i od kilku dni kwitnie
Mam ją pierwszy raz, stąd pytanie: jak to jest z zimowaniem? Producent zamieścił informację, że zimuje, a tu czytałam, że jednak wyciągać...
I czy tworzy cebulki przybyszowe... czy po jakimś czasie się ją dzieli?
Jaki są Wasze doświadczenia w tej kwestii?
Posiadam ismenę rosnącą u mnie w charakterze rośliny doniczkowej - gdyż podobno ismeny doskonale sobie radzą jako ogrodowce i doniczkowce. Ale tutaj nasuwa się pytanie: otóż ismeny ogrodowe na zimę wykopuje się i zimuje. Jak zatem postępować ze stojącą w domu rośliną doniczce - w książce o roślinach pokojowych ("Jak dobierać i pielęgnować rośliny pokojowe" - J. Courtier, G. Clarke) napisano mianowicie, że ismenę powinno na wiosnę przesadzić się do nowej ziemi, z czego wniosek że - zdaniem autora owej książki - roślina siedzi w ziemi przez cały rok (oczywiście z odmiennym od letniego zimowym cyklem podlewania). Czyli zostawić w doniczce czy też przechowywać cebulę poza nią? Pytałem o to jakiś czas temu w sekcji ogrodowej forum, ale ponieważ nie otrzymałem odpowiedzi postanowiłem spróbować tutaj.
Pozdrawiam
--
LeHardi
Nie widzę innej możliwości jak wyjąć cebulę z doniczki gdy zżółkną i zachną jesienią liście- i przetrzymać do wiosny w chlodniejszym pomieszczeniu...lub zostawić by zaschła w doniczce i z doniczką wynieść zasuszoną w chlodne miejsce a wiosną wsadzić do nowej ziemi.
Cykl życia ismeny jest taki, że zasycha jesienią- a wiosną poprzez wsadzenie cebuli do świeżej ziemi pobudza się ją do życia...
Biedny, kto gwiazd nie widzi bez uderzenia w zęby... St.J.Lec
Ismeny mam od 4 lat i zawsze je wykopuję z dużo większą uwaga niż np kłącza dalii z powodu innej budowy części podziemnej.
U mnie nigdy nie zdarzyło się aby ich liście z racji jesieni zaczynały żółknąć - jeśli sa chodowane w domu w doniczce to zieleń mamy przez cały rok.
W początkiem października rozpoczynam wykopywanie wszystkiego co trzeba zwieźć do piwnicy i wtedy też przychodzi czas na ismeny. Żal ciąć ich piękne zielone skórzaste liście ale tak trzeba.
Lubię te kwiaty z racji pięknej kępy liści odpornych na choroby i oryginalnej budowy kwiatów o silnym zapachu.
Szkoda, ze przez komputer można przekazać tylko obraz ...
Pozdrawiam
Rośliny tropikalne mają inny cykl niż te z naszej strefy klimatycznej. Nasze mają zimę, tamte mają suszę. Tropikalne są zielone i rosną póki mają wodę a nie gdy spadnie temperatura. Bo gdy spadnie temperatura (w domyśle poniżej zera) to padną. Nasze mają genetycznie zakodowane usychanie części nadziemnych o pewnej porze, niezależnie od wilgotności podłoża.
Tropikalnym musimy zapewnić suszę by poszły 'spać'. Ja swoim stosuje taką metodę że nie podlewam i po 2 tygodniach scinam liscie, daję do ciemnej, chłodnej piwnicy i tyle. Nawet jak rosliny zaczną wypuszczac zaczątki liści to ich wzrost z powodu chłodu i suszy zachamowuje się. Gdy przeniesiemy roślinę do ciepłego pomieszczenia i podlejemy wzrost ponownie wznowi się. Tyle z teorii ;-)
fibius piszesz że
" Ja swoim stosuje taką metodę że nie podlewam i po 2 tygodniach scinam"
a co jeśli jesienią często pada deszcz - na to wpływu nie masz ?
Tą zasadę trudno stosować gdy ismeny rosną w gruncie.
Dlatego ja tropikalne rośliny hoduje metodą doniczkową a nie gruntową ;-) jedynie kanny, eukomisy, dalie i mieczyki sadzę wprost do gruntu. Całą resztę traktuje jako rośliny balkonowe/pokojowe/szklarniowe.
Jeśli pada no to niestety, wykopujesz bez okresu suszy. scinasz i dalej postępujesz tak jak pisałem. Nawet jeśli roslina wypuści zaczątek liści to w niskiej temp. i ciemności ten wzrost szybko sie zahamuje. jeśli nie masz takiego pomieszczenia to zawsze od biedy może być lodówka (tak przechowuje pleione).
Nic nie trzeba kombinować przy ismenach.W gruncie należy trzymać do mrozów.Wykopać należy,jak mróz zetnie liście.Po wykopaniu,obciać
korzenie przy piętce i resztęliści,wysuszyć lekko i zanieść do piwnicy.Przechowywać w skrzynce,niczym nie zasypując.Zimą trzeba przejrzeć,czy mucha narcyzowa nie zasadziła larwy,która wgryza sie w cebulę od piętki.
Z ismenami na swej działce nie miałam nigdy zadnych problemów traktując je identycznie jak klacza dalii - piwnice odpowiednia mam ale o tej muszce narcyzowej nie słyszałam ( mirzan dziękuję za informację )i nigdy nie przyszło mi z nia walczyć - oby jak najdłużej.
Ścinam je w fazie zielonych liści i jak dotąd nie zauważyłam aby im to szkodziło - pięknie sie namnażają i obficie każdego roku kwitną.
Uważam ten kwiat za jeden z łatwiejszych w uprawie - oby tylko cebule były tańsze na rynku wtedy częściej byśmy je oglądali w ogrodach.
Moje ismeny hoduję w donicach, przenoszę do piwnicy i nie podlewam. Na przedwiośniu, zaczynam się bardziej nimi interesować: podlewam częściej, wymieniam wierzchnią warstwę ziemi.
Z zimowania w gruncie zrezygnowałam - na próżno wyglądałam oznak jakiegoś życia rośliny.
Po dokopaniu się do kłączy okazało się, że zgniły? zmarzły? - a może to i to. Lubię takie rezerwowe donice- dają się przestawiać i można w zależności od potrzeb zmieniać kompozycje.
P.S Wniosłam już swoją cytrynę do domu i z zachwytem chłonę zapach jej kwiatów.Ależ to pachnie chociaż nie cebulowa i jednoroczna