Aina, selli7, izaziem i wesoły - czyli osoby, które życzliwie doradziły mi, jak dzielić pierwiosnki bezłodygowe:
Spieszę donieść, że wszystko poszło znakomicie, nie było żadnych strat przy dzieleniu i przesadzaniu ich tej wiosny, choć wytargałam te biedne roślinki niemiłosiernie. Pokaleczyłam im korzenie splątane, połamałam liście, aż unosił się dookoła ich narkotyczny zapach syropu na kaszel (Tussipect?), a one przyjęły się pięknie i odwdzięczyły wytworzeniem pięknych kęp nowych liści przez ten sezon... Nawet mam kłopot, bo posadziłam je w wyrażnych odstępach i chciałam coś tam jeszcze wcisnąć pomiędzy, a teraz nie mam gdzie.

Jeden nawet ma okazałe pączki kwiatowe, chyba wydaje mu się że to już wiosna? Inny powtarzał kwitnienie podczas lata, ale nie było ono obfite.
Pierwsze koty za płoty - raz jeszcze dziękuję Wam, drodzy forumowicze.