Pory dżdżystej ciąg dalszy. Przynajmniej u mnie.
Cóż, skończyła się pora sucha, to zwykłą koleją rzeczy nastał czas tej drugiej.
Witam Was radośnie

w ten smutny deszczowy wieczór.
Cały dzień spędziłam w domowych pieleszach, ale nie mogę powiedzieć, że odpoczęłam

.
Zamykałam jesień do słoików. A konkretnie to robiłam dżemy z zielonych pomidorów, bo - łobuzy - nie chciały już ubrać się w rumieńce. Większe okazy
zapudełkowałam i do szafy, mniejsze poszły na przerób. Ponieważ sałatki z zielonych pomidorów nikt w mojej rodzinie nie lubi, to będą na słodko.
Przerobiłam też na sok dojrzałe pomidorki, których dość pokaźna ilość mi się uzbierała.
Na koniec zabrałam się do faszerowania kaczki, takiej wiejskiej, na jutrzejszy obiadek. Czarninka też będzie.
Uładziłam, co wcześniej nabałaganiłam i już mam wolne.
Malwinko - witaj, kochana.
W sprawie zimnych kaloryferów jest nas dwie, bo mój sąsiad (w pionie) wymyślił sobie wymianę kaloryferów [TERAZ!!!] i mamy wyłączony dopływ ciepełka.
Nie płaczę

, bo ja lubię chłodek, a z kuchni tak się nagrzało, że nawet mi za gorąco.

M narzeka. Nie ja.
Dorotko71 - zazdroszczę Ci dzisiejszego szaleństwa w ogrodzie.
Ja też szalałam.

Niestety, w czterech ścianach.
Pierwsza szkarłatka zaczęła mi się chwalić czarnymi nasionami, a trzy inne ciągle przystrojone w biało-zielone kwiatki.
Spokojnie, jeszcze przed nami 3/4 października. Jeszcze może być pięknie.
Aguniu - miło mi Cię gościć w moich skromnych włościach.
Dziękuję za miłe słowa pod adresem mojej działeczki.
Co do klematisów, to nie mam jakichś nadzwyczajnych, większość to takie marketowe, ale one najpiękniej się rozrastają i długo kwitną. Nie mają jakichś specjalnych wymagań i za to je lubię.
Przyjemnej lektury. Choć może się okazać trochę nudna z powodu braku akcji i wątków pobocznych.
Jeszcze odrobina tego, co wczoraj na działce dojrzałam.
Trochę wiosny jesienią...

Na teraz wystarczy. Później pokażę coś jeszcze. Może...