Ja mimo wszystko proponuję pułapkę taką jak ta: plastikowa rurka i dwie zapadki.
U mnie sprawdza się rewelacyjnie
Kreta po złapaniu wypuszczam na łąkę.
Zamiast trawnika miałam góry i doliny, a później łyse placki.
W tej chwili to prawie pole golfowe ;)
Potrzeba trochę wprawy, bo pułapka musi być założona dość precyzyjnie: jeden i drugi koniec muszą być idealnie dopasowane do tunelu, inaczej kret przeryje się obok lub pod spodem i zasypie pułapkę.
Ale po kilku próbach teraz już nie ma takiego, który się nie złapał.
Po wyłapaniu całego towarzystwa (było ich 5 czy 6), przez rok miałam spokój.
Teraz sporadycznie jakiś się zaplącze, ale nawet nie zdąży się zadomowić, a ląduje na łące.
Pułapka nie zabija, nie truję ziemi chemią, nie muszę się bać że wysadzę w niebo trawnik jak przesadzę z karbidem.
Luz-blues po prostu

Pisałam już o tym kiedyś, ale wiem że nie każdemu chce się czytać tyle stron, a to moim zdaniem genialny sposób na kreta.