Marzenko, tempo masz prawidłowe, jak na filigranową młodą dziewczynę, która sama bez pomocy musi sobie poradzić z dużymi krzaczorami.
Gwoli wyjaśnienia - chociaż na pewno już o tym pisałam - nie dlatego że rosły tam żylistki i pieciorniki nazywałam swoją rabatę wstydu tym określeniem... po prostu wypadł mi ogromny oliwnik, który za to puścił korzenie podziemne, co teraz trzeba było wykarczować, żylistki z pięciornikami zaczęły dziwnie kontrastować z nieporządnie posadzonymi iglastymi i wrażenie bałaganu zaczęło mnie mocno uwierać. Żylistki cudownie kwitną, pamiętaj tylko by ciąć je po kwitnieniu. Pięciorniki w kolorze żółtym mogą dodać energii jakiemuś smutniejszemu miejscu. Słowem, powinnaś dzięki tym krzewom mieć choć trochę zadowolenia.
Bogna, super - czekam zatem na fotki pięknych roślin!
Pat, jestem pewna że ławeczka po odnowieniu będzie Ci służyć latami
Januszu, dzięki za słowa uznania pod adresem kaskady... mamy z nią kłopot - woda przesiąka bokiem, co koniecznie trzeba uszczelnić.
Małgosiu, już rozumiem... ja migdałka nie okrywałam, bo rósł w otulinie świerka i pęcherzchnic, ale u siebie możesz to robić przez pierwsze dwa lata... po szoku przesadzeniowym powinien potem radzić sobie sam... czy pączki nie ucierpiały podczas przeprowadzki?
Dokończyliśmy po południu korowanie dużej rabaty i rozsypywanie nawozu na trawniku... mamy jeszcze do wywiezienia 6 ogromnych worów po wertykulacji, koszeniu i grabieniu... Jutro nawozy do iglaków, liściaków i róż...
Na przyszły weekend zostanie renowacja mebli oraz odkurzanie oczka wodnego i uszczelnianie kaskady... Ech, może już za chwilę odpoczniemy... pogoda dziś cudowna
