Wymarzony ogród Moniki
- majowa
- 1000p

- Posty: 2338
- Od: 20 kwie 2010, o 11:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: k/Radom
Re: Wymarzony ogród Moniki
Monisiu, ja tak szybciutko się wpiszę, bo jeszcze parę rzeczy chcę przygotować przez wyjazdem. Cały czas myślami jestem z Wami, przesyłam moc pozytywnej energii. Wasz psiak ma dużo szczęścia, że trafił do ludzi, dla których ważne jest jego zdrowie bez względu na koszty. Pozdrawiam serdecznie 
- sweety
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 14108
- Od: 20 mar 2012, o 09:37
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie, Podbeskidzie
Re: Wymarzony ogród Moniki
- klarysa
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 5895
- Od: 11 mar 2011, o 17:29
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Kaszuby
Re: Wymarzony ogród Moniki
Moniko, Molly-york (10 m-cy), złamała przednią łapę. Operacyjnie drutowana. Teraz jest usztywniona. Za tydzień kontrolne RTG i decyzja jak długo jeszcze usztywnienie. Potem rehabilitacja. I mamy nadzieję pełna sprawność.
U weta spotkałam się z różnymi psimi smuteczkami i chorobami. Tam właściciele zatroskani.
Gorzej w tzw. środowisku. Tu już zupełnie inna świadomość. Dla mnie niezrozumiała
.
Wiadomo, że leczenie kosztowne, ale jesteśmy odpowiedzialni za to, co oswoiliśmy.
U nas też na jakiś czas pożegnaliśmy nową podłogę do telewizorni. Trudno
.
Miłego
Zdróweczka dla psiny.
Będzie dobrze
.
U weta spotkałam się z różnymi psimi smuteczkami i chorobami. Tam właściciele zatroskani.
Gorzej w tzw. środowisku. Tu już zupełnie inna świadomość. Dla mnie niezrozumiała
Wiadomo, że leczenie kosztowne, ale jesteśmy odpowiedzialni za to, co oswoiliśmy.
U nas też na jakiś czas pożegnaliśmy nową podłogę do telewizorni. Trudno
Miłego
Zdróweczka dla psiny.
Będzie dobrze
Justyna
Moje wątki W rozczochranym..., aktualna cz. 7 http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 58&start=0" onclick="window.open(this.href);return false;
Moje "wyczyny'...
Za miedzą...i troszkę dalej.
Moje wątki W rozczochranym..., aktualna cz. 7 http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 58&start=0" onclick="window.open(this.href);return false;
Moje "wyczyny'...
Re: Wymarzony ogród Moniki
Iwonko- ściskam gorąco i życzę bardzo udanego wyjazdu i super wypoczynku!! Dziękuję za pozytywne myśli słane w naszą stronę
wygląda na to, że najgorsze za nami.. Psiaka kocham bardzo mocno- jest tak słodki, że się nie da inaczej, a skoro możemy sobie pozwolić na leczenie- tym bardziej się cieszymy, że jest taka możliwość, bo serce się krajało patrząc na jego cierpienie. Cieszę się, że Mąż podchodzi do tego podobnie- nie patrzy na wystawiony rachunek, uważa, że trzeba ratować "kumpla"..
Aniu- pomyśl o lekarzu, którego większość ludzi się boi i nie cierpi chodzić na wizyty..
Justynko- biedny psiaczek. Młodziutki, pewno chciałby pohasać- a tu nie można.. Bidulka
Jak znosi fakt zdrutowania nóżki..? Też uważam, że skoro mamy psiaka to trzeba zrobić dla niego, co tylko można.
Poprzedni psiak zmarł na raka płuc- niestety u niego postęp choroby był tak szybki, że nie pozostało mi nic innego, jak decyzja o uśpieniu. Nie mogłam znieść myśli, że się męczy.. Weterynarze nie chcieli robić żadnej operacji, psiak odmawiał jedzenia, nie chciał pić- tylko leżał i wstawał żeby pokasłać.. U weta płakałam ja a razem ze mną doktor usypiająca.. Strasznie się bałam, że u Zaka wykryty zostanie jakiś guz i skończy się tak samo- diagnozę o kamicy razem z rachunkiem za leczenie przyjęłam jak prezent od losu
Trochę "odpoczniecie" po leczeniu, a już niedługo zdrowa psinka będzie biegać po nowej podłodze jak młoda koza.. Zwierzaki kochają nas bezwarunkowo- to troska jest oczywista.
Szkoda, że nie wszyscy tak do tego podchodzą- czasem przeglądam stronę pobliskiego schroniska- tyle psiego nieszczęścia z powodu ludzi- że aż czasem by się chciało dorwać takiego "właściciela" i zrobić mu to samo
ehh.. temat rzeka
Dziękuję za psiakowe uściski i Wam też życzę szybciutko powracającego do zdrowia pieseczka.
Twoja opinia nt oswojenia przypomina mi Małego Księcia i jego odpowiedzialność za oswojoną różę.. Piękne!
Aniu- pomyśl o lekarzu, którego większość ludzi się boi i nie cierpi chodzić na wizyty..
Justynko- biedny psiaczek. Młodziutki, pewno chciałby pohasać- a tu nie można.. Bidulka
Poprzedni psiak zmarł na raka płuc- niestety u niego postęp choroby był tak szybki, że nie pozostało mi nic innego, jak decyzja o uśpieniu. Nie mogłam znieść myśli, że się męczy.. Weterynarze nie chcieli robić żadnej operacji, psiak odmawiał jedzenia, nie chciał pić- tylko leżał i wstawał żeby pokasłać.. U weta płakałam ja a razem ze mną doktor usypiająca.. Strasznie się bałam, że u Zaka wykryty zostanie jakiś guz i skończy się tak samo- diagnozę o kamicy razem z rachunkiem za leczenie przyjęłam jak prezent od losu
Trochę "odpoczniecie" po leczeniu, a już niedługo zdrowa psinka będzie biegać po nowej podłodze jak młoda koza.. Zwierzaki kochają nas bezwarunkowo- to troska jest oczywista.
Szkoda, że nie wszyscy tak do tego podchodzą- czasem przeglądam stronę pobliskiego schroniska- tyle psiego nieszczęścia z powodu ludzi- że aż czasem by się chciało dorwać takiego "właściciela" i zrobić mu to samo
Dziękuję za psiakowe uściski i Wam też życzę szybciutko powracającego do zdrowia pieseczka.
Twoja opinia nt oswojenia przypomina mi Małego Księcia i jego odpowiedzialność za oswojoną różę.. Piękne!
- klarysa
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 5895
- Od: 11 mar 2011, o 17:29
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Kaszuby
Re: Wymarzony ogród Moniki
Moniko, stąd właśnie pochodzi .Nie jest to dosłowny cytat, chodziło o myśl przewodnią.
O ludziach-nieludziach
nie mówmy
.
Molly doskonale sobie radzi na 3 nóżkach i czasami zapomina, że jej jednej brakuje.
Lekarze dają nadzieję, że w przyszłości powinno być ok.
Po takiej traumie zrozumiałe, że każda poważniejsza dolegliwość u psiaka budzi strach.
Nie mam przykrych doświadczeń z tą specjalizacją (o ile to ta, o której myślę)
O ludziach-nieludziach
Molly doskonale sobie radzi na 3 nóżkach i czasami zapomina, że jej jednej brakuje.
Lekarze dają nadzieję, że w przyszłości powinno być ok.
Po takiej traumie zrozumiałe, że każda poważniejsza dolegliwość u psiaka budzi strach.
Nie mam przykrych doświadczeń z tą specjalizacją (o ile to ta, o której myślę)
Justyna
Moje wątki W rozczochranym..., aktualna cz. 7 http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 58&start=0" onclick="window.open(this.href);return false;
Moje "wyczyny'...
Za miedzą...i troszkę dalej.
Moje wątki W rozczochranym..., aktualna cz. 7 http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 58&start=0" onclick="window.open(this.href);return false;
Moje "wyczyny'...
- sweety
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 14108
- Od: 20 mar 2012, o 09:37
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie, Podbeskidzie
Re: Wymarzony ogród Moniki
Dentystka
Nie boję się i lubię swoją
Okuś właśnie przebiegł się przed snem i zjadł kolację. I wiesz... On chyba przytył po tej operacji
Muszę go zważyć.
A do kosztów leczenia? Nie wyobrażam sobie dać moim zwierzętom cierpieć.
Mam jeszcze żółwia żółtolicego
Okuś właśnie przebiegł się przed snem i zjadł kolację. I wiesz... On chyba przytył po tej operacji
A do kosztów leczenia? Nie wyobrażam sobie dać moim zwierzętom cierpieć.
Mam jeszcze żółwia żółtolicego
- klarysa
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 5895
- Od: 11 mar 2011, o 17:29
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Kaszuby
Re: Wymarzony ogród Moniki
Moniko, zajrzyj tu. Może coś znajdziesz dla Zaka po operacji, co ułatwi mu i wam rehabilitację. http://www.firma-admiral.pl/
Do przewożenia niedużych zwierzaków są fajne torby-transportery, które mogą też służyć jako legowisko (odpina się zamki i zdejmuje budkę).
Korzystałam z takiej http://i-zoologiczny.pl/pl/p/Torba-tran ... -Trio/3372
Do przewożenia niedużych zwierzaków są fajne torby-transportery, które mogą też służyć jako legowisko (odpina się zamki i zdejmuje budkę).
Korzystałam z takiej http://i-zoologiczny.pl/pl/p/Torba-tran ... -Trio/3372
Justyna
Moje wątki W rozczochranym..., aktualna cz. 7 http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 58&start=0" onclick="window.open(this.href);return false;
Moje "wyczyny'...
Za miedzą...i troszkę dalej.
Moje wątki W rozczochranym..., aktualna cz. 7 http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 58&start=0" onclick="window.open(this.href);return false;
Moje "wyczyny'...
Re: Wymarzony ogród Moniki
Weekendowe pozdrowienia, Moniko!
Co słychać u Ciebie i u naszego forumowego pupila? Mam nadzieję, że zmierza ku dobremu...
W ogrodach jakby drgnęło, dziś tylko -3st. Oby prawdziwa odwilż była tuż przed nami.
Co słychać u Ciebie i u naszego forumowego pupila? Mam nadzieję, że zmierza ku dobremu...
W ogrodach jakby drgnęło, dziś tylko -3st. Oby prawdziwa odwilż była tuż przed nami.
Re: Wymarzony ogród Moniki
W wątkach na forum czytam o plusowych temperaturach, przedwiośniu- chyba zima schowała się u nas i zawzięcie siedzi.. Śnieg leży, za oknem, co prawda mniejszy niż wczoraj- ale nadal minus..
W karmniku Pan Kos

I dawno niewidziany kwiczoł na jabłuszku..


Wczoraj widziałam sikorkę skubiąca jabłko..
, a na ogniku nie ma już ani jednego koralika- czas, aby zima się skończyła!
Aniu- nie potwierdzam, nie zaprzeczam
Justynko- dziękuję za linki.
Dziś byliśmy w szpitalu- zaraz opiszę sprawę szerzej, bo jesteśmy strasznie wzburzeni.. jednak dowiedziałam się przy okazji, że psina będzie chodzić o własnych siłach i trzeba jedynie uważać na schodach, żeby szwów nie pozrywał- będziemy go nosić w sztywnym transporterze- on waży ok 11kg, więc taka torba byłaby chyba nieco zbyt delikatna- obawiałabym się uginania się dna pod ciężarem pacjenta
Powiedziano mi, że niestety psiakom nie można dać kubraczka na brzuszek- sprawdza się jedynie u dziewczyn po tego typu operacjach.. Będzie się musiał męczyć w kołnierzu przez 10 dni..
`
A teraz opowiem, co nas tak wnerwiło dziś..
W czwartek dostałam info w szpitalu, że doktor, która cewnikowała psa wie, że w sobotę będzie badana krew, będzie pod telefonem- w razie dobrych wyników przyjeżdża zrobić operację.. Dziś o 14 dostałam info, że wyniki bardzo dobre, można psa operować i być może wieczorem będzie do odbioru.. Jeśli będą komplikacje z silnym krwawieniem- zostanie do jutra rano.. Doktor podobno planowała operacje ok 18 ale nie można się z nią skontaktować.. O 16 telefon- doktor ma problemy z dojazdem, przeprasza, operacja będzie jutro o 13.. Wkurzyliśmy się z Mężem- pojechaliśmy do kliniki, co tu dużo mówić- wściekli- porozmawiać z lekarzem dyżurnym. Od razu p doktor dyżurującej powiedzieliśmy, że nie mamy do niej pretensji, jednak tak się nie robi! Pies jest w dobrej formie, gotowy do operacji a niepotrzebnie jest męczony kolejną dobę siedzeniem w klatce z cewnikiem i stresowany cała sytuacją.. Doktor zadzwoniła do koleżanki- rzekomo mającej problem z dojazdem na planowana od czwartku operację! Mąż rozmawiając z nią przez telefon zaproponował, że skoro ma kłopot z dojazdem- to on ją przywiezie na operacje i odwiezie do domu.. Doktor zatkało, po czym stwierdziła, że nie może bo siedzi z dzieckiem
Skandal- doskonale wiedziała, że dziś miała być pod telefonem, żeby operować psa.. po czym zmieniła sobie plany, operację przełożyła na jutro- a psa oddadzą nam jutro wieczorem lub w pon rano- gdyby były komplikacje... Ja się zdenerwowałam i powiedziałam, że to nie worek kartofli, który przywiozę w pon rano, rzuce w kąt i pojadę do pracy.. To psina przywiązana do nas- chciałam, aby po tylu dniach rozłąki, obolały po operacji miał czas dojść do siebie, spokojnie nacieszyć się domem i mną- a nie, że zabieram z kliniki, zostawiam w domu i idę do pracy.. Mąż zdenerwowany powiedział, że operacja ma się odbyć jutro wcześniej niż o 13 i jutro pies ma być gotowy do odebrania, bo nie będzie dłużej siedział w klatce z dala od domu.
Jestem tak zła, że para mi uszami ze złości idzie.. Co prawda doktor stwierdziła, że może zaproponować jakąś rekompensatę za ta sytuację- pewno zaoferuje że za dodatkowy dzień w szpitalu nie zapłacimy- ale niw w tym rzecz! Pies powinien być operowany dziś, i wrócić już do domu., Jutro spędzilibyśmy cały dzień spokojnie w domu.. A tak wróci może jutro wieczorem i jeszcze dobrze nie dojdzie do siebie a ja będę musiała iść do pracy. Niepotrzebnie siedzi zamknięty w klatce kolejną dobę, z cewnikiem
Widziałam go dziś przez drzwi- nie podchodziłam, żeby się nie zdenerwował- siedzi sobie biedniutki.. Doktor dyżurująca powiedziała, że suchej karmy nie chciał zjeść, więc dostaje suchą z mięsem z puszki, grzeczniutki, wszystko daje sobie zrobić.. Myślę, że psina, siedząca w domu na kanapie i ciągle się przytulająca- jest po prostu wystraszony, że zostawili go "jego ludzie" a on wylądował w klatce- pewno jest zrezygnowany i w szoku..
I wszystko przez głupią babę, która miała operować dziś, ale zmieniła sobie plany- mimo, że od czwartku było wszystko ustalone na dziś!
EDIT.. Agnieszko- właśnie pisałam, a raczej ze złością klepałam w klawiaturę historię dnia dzisiejszego
Sama zobacz- pacjent gotowy do operacji, a lekarz zmienił sobie plany.. Normalnie rejonowy szpital nfz
Termometr pokazuje jakąs nadzieję, jednak mi nadal jest zimno.. Czuje się jak sopel lodu i tylko szybka odwilż może mnie uratować
W karmniku Pan Kos

I dawno niewidziany kwiczoł na jabłuszku..


Wczoraj widziałam sikorkę skubiąca jabłko..
Aniu- nie potwierdzam, nie zaprzeczam
Justynko- dziękuję za linki.
Powiedziano mi, że niestety psiakom nie można dać kubraczka na brzuszek- sprawdza się jedynie u dziewczyn po tego typu operacjach.. Będzie się musiał męczyć w kołnierzu przez 10 dni..
A teraz opowiem, co nas tak wnerwiło dziś..
W czwartek dostałam info w szpitalu, że doktor, która cewnikowała psa wie, że w sobotę będzie badana krew, będzie pod telefonem- w razie dobrych wyników przyjeżdża zrobić operację.. Dziś o 14 dostałam info, że wyniki bardzo dobre, można psa operować i być może wieczorem będzie do odbioru.. Jeśli będą komplikacje z silnym krwawieniem- zostanie do jutra rano.. Doktor podobno planowała operacje ok 18 ale nie można się z nią skontaktować.. O 16 telefon- doktor ma problemy z dojazdem, przeprasza, operacja będzie jutro o 13.. Wkurzyliśmy się z Mężem- pojechaliśmy do kliniki, co tu dużo mówić- wściekli- porozmawiać z lekarzem dyżurnym. Od razu p doktor dyżurującej powiedzieliśmy, że nie mamy do niej pretensji, jednak tak się nie robi! Pies jest w dobrej formie, gotowy do operacji a niepotrzebnie jest męczony kolejną dobę siedzeniem w klatce z cewnikiem i stresowany cała sytuacją.. Doktor zadzwoniła do koleżanki- rzekomo mającej problem z dojazdem na planowana od czwartku operację! Mąż rozmawiając z nią przez telefon zaproponował, że skoro ma kłopot z dojazdem- to on ją przywiezie na operacje i odwiezie do domu.. Doktor zatkało, po czym stwierdziła, że nie może bo siedzi z dzieckiem
Skandal- doskonale wiedziała, że dziś miała być pod telefonem, żeby operować psa.. po czym zmieniła sobie plany, operację przełożyła na jutro- a psa oddadzą nam jutro wieczorem lub w pon rano- gdyby były komplikacje... Ja się zdenerwowałam i powiedziałam, że to nie worek kartofli, który przywiozę w pon rano, rzuce w kąt i pojadę do pracy.. To psina przywiązana do nas- chciałam, aby po tylu dniach rozłąki, obolały po operacji miał czas dojść do siebie, spokojnie nacieszyć się domem i mną- a nie, że zabieram z kliniki, zostawiam w domu i idę do pracy.. Mąż zdenerwowany powiedział, że operacja ma się odbyć jutro wcześniej niż o 13 i jutro pies ma być gotowy do odebrania, bo nie będzie dłużej siedział w klatce z dala od domu.
Jestem tak zła, że para mi uszami ze złości idzie.. Co prawda doktor stwierdziła, że może zaproponować jakąś rekompensatę za ta sytuację- pewno zaoferuje że za dodatkowy dzień w szpitalu nie zapłacimy- ale niw w tym rzecz! Pies powinien być operowany dziś, i wrócić już do domu., Jutro spędzilibyśmy cały dzień spokojnie w domu.. A tak wróci może jutro wieczorem i jeszcze dobrze nie dojdzie do siebie a ja będę musiała iść do pracy. Niepotrzebnie siedzi zamknięty w klatce kolejną dobę, z cewnikiem
Widziałam go dziś przez drzwi- nie podchodziłam, żeby się nie zdenerwował- siedzi sobie biedniutki.. Doktor dyżurująca powiedziała, że suchej karmy nie chciał zjeść, więc dostaje suchą z mięsem z puszki, grzeczniutki, wszystko daje sobie zrobić.. Myślę, że psina, siedząca w domu na kanapie i ciągle się przytulająca- jest po prostu wystraszony, że zostawili go "jego ludzie" a on wylądował w klatce- pewno jest zrezygnowany i w szoku..
I wszystko przez głupią babę, która miała operować dziś, ale zmieniła sobie plany- mimo, że od czwartku było wszystko ustalone na dziś!
EDIT.. Agnieszko- właśnie pisałam, a raczej ze złością klepałam w klawiaturę historię dnia dzisiejszego
Termometr pokazuje jakąs nadzieję, jednak mi nadal jest zimno.. Czuje się jak sopel lodu i tylko szybka odwilż może mnie uratować
- sweety
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 14108
- Od: 20 mar 2012, o 09:37
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie, Podbeskidzie
Re: Wymarzony ogród Moniki
Z tym kaftanikiem to bzdura. Okami miał szew, który zaczynał się w okolicy pęcherza i kończył jak tylko się zaczynają żebra. Miał ubranko, żyje i ma się dobrze. Sama wet zaproponowała to zamiast kołnierza, który psy słabo znoszą 
Re: Wymarzony ogród Moniki
Moniko o rany czytam od dawna, ale ja tak mam, że jestem i się nie odzywam. Teraz jednak musiałam, no to się nazywa zlekceważenie i to niby w białych rękawiczkach, bo gdyby Twój mąż nie zaproponował, że panią przywiezie, wszystko co złe spadłoby na warunki pogodowe. Ja mam sprawdzoną klinikę , gdyby coś jeszcze poszło nie tak służę namiarami. Kiedyś tak miałam z moim psiakiem, zaczął skakać na trzech nogach, byliśmy przerażeni. Odwiedziliśmy trzech chirurgów z czego dwóch zaproponowało nam operację, bardzo poważną i nie do końca optymistyczną, trzeci po obejrzeniu zdjęcia stwierdził, żeby się wstrzymać dwa miesiące i podawać psu preparat odbudowujący chrząstkę. posłuchaliśmy i do dziś żadnych kłopotów.
Przytulam Cię mocno, jeżeli mogłabym w czymś pomóc pisz.
Przytulam Cię mocno, jeżeli mogłabym w czymś pomóc pisz.
Re: Wymarzony ogród Moniki
Aniu- ważna info, dziękuję!! Pytałam dziś o kaftanik, że wolałabym ubranko zamiast kołnierza..
Mój poprzedni pies kołnierza serdecznie nienawidził, a Zakuś też podobno z nim chwilami walczy. Dowiedziałam się, że suczki owszem, ale chłopakom trzeba wyciąć dziurkę żeby zrobić miejsce na siusianie i się to nie sprawdza bo dobierają się do szwów.. Będę jeszcze o tym dyskutować- stanowczo wolę kaftan! Podobno jeszcze jutro się okaże, czy będzie jedno cięcie, czy dwa- bo jeśli będą rozcinać też cewkę- to dziurka w kaftaniku na penisa ze szwami może być o tyle niebezpieczna, że bez kołnierza może sobie szwy zdjąć.. Brzuch byłby osłonięty kaftanikiem, a cewka na wierzchu dostępna do lizania i gryzienia.. Będę jednak walczyć o kaftanik! W najgorszym razie w kołnierzu będzie siedzieć na czas mojego wyjścia z domu- a gdy będę z nim- to będę zdejmowała i go pilnowała.
Beatko- witam Cię serdecznie w tak stresujących okolicznościach.. Poniekąd skazani jesteśmy na tą doktor i jutrzejszy termin operacji. Obdzwoniliśmy już kliniki całodobowe w okolicy. Gdyby stan psa był ciężki to operacja byłaby przeprowadzona od razu. Jeśli stan psa lekarz oceniłby jako dobry- to najbliższy termin to wtorek.. Ryzyko jest takie, że możemy zabrać psa do domu- ale może wyjąc sobie sam cewnik w nocy, my nie damy rady założyć i znowu jakiś kamień może zablokować cewkę- i znowu się zablokuje sikanie, krew zacznie zatruwać i nerki odmówią pracy- to ryzyko zagrożenia życia.. A przewiezienie do innej kliniki, gdzie ocenią jego stan na dobry- to siedzenie w klatce do wtorku.. I tak źle i tak niedobrze.. Pies jest w dobrym stanie- ma apetyt, wyniki krwi bardzo dobre, cewnikiem spływa czysty mocz- nie ma wskazań do pilnej operacji.. więc nie mamy wyjścia niestety.
Jednak napiszemy skargę do kierownika kliniki! Każdy pies ma swoje uczucia i nie można przez lenistwo skazywać psa na zbędne siedzenie w klatce
. A nasz Zak to rasa King Charles Spaniel- o tej rasie się czyta, że jest szczególnie wpatrzona w ludzi. Kingi w rodzinie wybierają sobie jednego człowieka, do którego są przywiązane i bardzo "zakochane". Zak w domu biega za mną wszędzie, jak "mam czelność" iść na chwilę do łazienki bez niego- to siedzi pod drzwiami i czeka.. Każdy piesek jest przywiązany do swojego właściciela, ale tutaj to dodatkowo szczególna cecha rasy- i weterynarz takiego psa skazuje na niepotrzebną dobę w szpitalu.. Gdyby jeszcze sama zadzwoniła, jakoś się wytłumaczyła szczególną awaryjną sytuacją.. a ona po prostu nas "olała", oddelegowała do tego koleżankę z dyżuru tłumacząc się kłopotami z dojazdem- a na propozycje przywiezienia, że dzieckiem się zajmuje. Od czwartku wiedziała, że w sobotę- w przypadku dobrych wyników- ma być operacja. Miała być pod telefonem gotowa do przyjechania!
Dziękuję Ci, Kochana za wsparcie- sama widzisz, że w weekend jesteśmy uziemieni. Cieszymy się bardzo z poprawy zdrowia i dobrego samopoczucia psiaka- ale jednocześnie w sobotę wieczorem nikt się nie weźmie za operację, która nie jest pilna i ratująca życie.. Moglibyśmy ze złości zabrać Zaka do innej kliniki- ale to kolejne dni czekania.. a ja chcę, żeby już miał to za sobą, żeby był w domu, bez cewnika..
Złośc w nas jednak buzuje..
Mój poprzedni pies kołnierza serdecznie nienawidził, a Zakuś też podobno z nim chwilami walczy. Dowiedziałam się, że suczki owszem, ale chłopakom trzeba wyciąć dziurkę żeby zrobić miejsce na siusianie i się to nie sprawdza bo dobierają się do szwów.. Będę jeszcze o tym dyskutować- stanowczo wolę kaftan! Podobno jeszcze jutro się okaże, czy będzie jedno cięcie, czy dwa- bo jeśli będą rozcinać też cewkę- to dziurka w kaftaniku na penisa ze szwami może być o tyle niebezpieczna, że bez kołnierza może sobie szwy zdjąć.. Brzuch byłby osłonięty kaftanikiem, a cewka na wierzchu dostępna do lizania i gryzienia.. Będę jednak walczyć o kaftanik! W najgorszym razie w kołnierzu będzie siedzieć na czas mojego wyjścia z domu- a gdy będę z nim- to będę zdejmowała i go pilnowała.
Beatko- witam Cię serdecznie w tak stresujących okolicznościach.. Poniekąd skazani jesteśmy na tą doktor i jutrzejszy termin operacji. Obdzwoniliśmy już kliniki całodobowe w okolicy. Gdyby stan psa był ciężki to operacja byłaby przeprowadzona od razu. Jeśli stan psa lekarz oceniłby jako dobry- to najbliższy termin to wtorek.. Ryzyko jest takie, że możemy zabrać psa do domu- ale może wyjąc sobie sam cewnik w nocy, my nie damy rady założyć i znowu jakiś kamień może zablokować cewkę- i znowu się zablokuje sikanie, krew zacznie zatruwać i nerki odmówią pracy- to ryzyko zagrożenia życia.. A przewiezienie do innej kliniki, gdzie ocenią jego stan na dobry- to siedzenie w klatce do wtorku.. I tak źle i tak niedobrze.. Pies jest w dobrym stanie- ma apetyt, wyniki krwi bardzo dobre, cewnikiem spływa czysty mocz- nie ma wskazań do pilnej operacji.. więc nie mamy wyjścia niestety.
Jednak napiszemy skargę do kierownika kliniki! Każdy pies ma swoje uczucia i nie można przez lenistwo skazywać psa na zbędne siedzenie w klatce
Dziękuję Ci, Kochana za wsparcie- sama widzisz, że w weekend jesteśmy uziemieni. Cieszymy się bardzo z poprawy zdrowia i dobrego samopoczucia psiaka- ale jednocześnie w sobotę wieczorem nikt się nie weźmie za operację, która nie jest pilna i ratująca życie.. Moglibyśmy ze złości zabrać Zaka do innej kliniki- ale to kolejne dni czekania.. a ja chcę, żeby już miał to za sobą, żeby był w domu, bez cewnika..
Złośc w nas jednak buzuje..
Re: Wymarzony ogród Moniki
No chyba jestem równie wściekła jak Ty. Nienawidzę, jak ktoś się do czegoś zobowiązuje i nie dotrzymuje słowa. Jestem w stanie zrozumieć, że człowiek jest tylko człowiekiem i gdyby pani zadzwoniła i wytłumaczyła wcześniej, że ma sytuację podbramkową i nie jest w stanie wykonać operacji dzisiaj moglibyście się chociaż oswoić z tą myślą, a tak....z której strony nie spojrzysz d....a.
Czy mogłabyś napisać mi na pw w jakiej klinice jest Zak?
Czy mogłabyś napisać mi na pw w jakiej klinice jest Zak?
- sweety
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 14108
- Od: 20 mar 2012, o 09:37
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie, Podbeskidzie
Re: Wymarzony ogród Moniki
Okuś nie miał żadnej dziurki na siusiaka. Na spacery, w trakcie których załatwiał potrzeby fizjologiczne, kaftanik ściągałam. Zgodnie z zaleceniem weta, bo rana miała być wietrzona. Okuś dostępu do szwów nie miał, a miał i szew również obok siusiaka. Dlatego miałam zalecenie by pilnować, by ubranko ściśle przylegało do podbrzusza. I tak strzelał focha, jak mu go zakładałam. Za zafundowaniu mu lejka chyba by się wyprowadził z domu 
Re: Wymarzony ogród Moniki
Beatko- Zak jest w klinice na Bemowie na Powstańców Śląskich. Dokładnie tak rozmawiamy z Mężem- rozumiemy sytuacje życiowe i awaryjne. Jednak tutaj doktor wiedziała i sama w karcie wpisała, że jest pod telefonem gotowa do operacji w sobotę i tylko czeka na wyniki krwi.. po czym w ostatniej chwili jej się odwidziało, a nawet nie raczyła sama o tym powiadomić, tylko dzwoniła koleżanka z dyżuru. Rozmawialismy z tą doktor na dyżurze- powiedziała, że nie wie dlaczego tak się stało, bo doktor operująca, czasem jak jest pilna sprawa to przyjeżdża nawet o 21-22 udrożnić cewkę i zoperować.. że przeprasza i nie wie, dlaczego koleżanka- mimo, że sama ustaliła termin na dziś, to w ostatniej chwili odwołała..
Nam po prostu kręciła- że nie ma samochodu i nie może dojechać.. a później jej "się przypomniało" że siedzi z dzieckiem w domu.. Proponowalismy, że przywieziemy i odwieziemy, że może skoro nie może po południu to zoperuje wieczorem, albo jutro rano.. łaskawie zapowiedziała się w klinice o 12 i że od razu zabiera się za operację- jaka łaskawa..
Aniu- skoro masz takie doświadczenia z Okusiem, to zupełnie nie wiem, dlaczego mimo mojego uporu w sprawie kaftanika ciągle powtarzano mi, że się nie da i musi być kołnierz. Dziękuję Ci bardzo- mam cenne argumenty do jutrzejszej dyskusji!!
Nam po prostu kręciła- że nie ma samochodu i nie może dojechać.. a później jej "się przypomniało" że siedzi z dzieckiem w domu.. Proponowalismy, że przywieziemy i odwieziemy, że może skoro nie może po południu to zoperuje wieczorem, albo jutro rano.. łaskawie zapowiedziała się w klinice o 12 i że od razu zabiera się za operację- jaka łaskawa..
Aniu- skoro masz takie doświadczenia z Okusiem, to zupełnie nie wiem, dlaczego mimo mojego uporu w sprawie kaftanika ciągle powtarzano mi, że się nie da i musi być kołnierz. Dziękuję Ci bardzo- mam cenne argumenty do jutrzejszej dyskusji!!


