Uleńko dziękuję, że odpowiedziałaś

nie wiedziałam czy przeczytasz moje pytanie ...
Zapytałam o tę zimę, ponieważ wtedy mnóstwo osób straciło ogrom przeróżnych roślin.... ja również..... między innymi 40 dorosłych krzaków róż, których nigdy nic się nie imało...
Ja tamtej zimy też straciłam kilka dorodnych kęp lilii....... przyczyną nie tyle były mrozy, co to niezwykłe jak na zimę ciepło. Mnóstwo roślin, a między nimi lilie, weszło w stan wegetacji i najzwyczajniej zaczęły rosnąć, takie młodziutkie pełne soków pędy są niesamowicie narażone na mrozy...... po prostu rozsadza tkanki... A tamtej zimy po wysokich temperaturach nagle ścisnęły bardzo silne mrozy i nawet nie można było liczyć na śniegową kołderkę, bo jej po prostu nie było..... stąd taka sytuacja.... powypadały nawet rośliny z repertuaru tych ,, żelaznych,, które nigdy nie bały się naprawdę silnych mrozów.... Ja straciłam też mnóstwo prymul, krokusów..... aż nieprawdopodobne.... Najśmieszniejsze, że w tym czasie nie straciłam ani jednej orientki, a sporo azjatek..... pewnie orientki jeszcze nie ruszyły, były uśpione i dlatego przetrwały....
Dlatego tak bardzo nie lubię gdy zimą są tak wysokie temperatury jak w obecnym sezonie, zawsze się boję, że na takie rosnące, wydelikacone roślinki przyjdą mrozy.....
Aniu, Ulu za miłe słowa o moich liliach

To moje ukochane kwiaty
